Stałam przed lustrem. Przeglądałem się w nim i powtarzała sobie w głowie słowa, które chodź troszkę dawały mi odwagi i poczucia przewagi nad Zaynem i dziejszym naszym spotkaniem.
Chociaż raz postawię na swoim i chociaż raz nie poddam się tylko będę walczyć o swoje. To ja dzisiaj będę rozdawać karty, nie on, ani jego oczy wraz z uśmiechem, którym zawsze ustępuje. Ja będę ustalać zasady, nie on, nie Zayn. Teraz moja kolej by pokazać mu, że ja też mogę być tą odważną i tą co rządzi. Nie dam się. Nie poddam się. To on to zrobi, podda się. Będę nie ugięta.
Byłam ubrana w jeansy z dziurami, rajstopy czarne, czarny top. Do tego założyłam czarne sandałki na obcasie. Na twarzy miałam lekki makijaż w postaci podkładu, tusz na rzęsach i pomadka w płynie w kolorze matowego brązu. Moje blond włosy zostawiłam rozpuszczone.
Dasz radę. Nie ulegniesz mu. Teraz ty rozdaje karty. Teraz ty rządzisz, nie on.
Powtarzam w kółko te słowa, odchodząc od lustra. Z łóżka biorę torebkę, w środku niej znajdują się najpotrzebniejsze rzeczy, portfel, pomadka do ust, klucze do samochodu jak i domu mojego i Carlosa, okulary przeciwsłoneczne oraz telefon. Z komody wzięłam teczkę z kartkami, na których jest napisane co mam poruszyć na tej rozmowie i jakie zasady chce zmienić, a jakie chce wcielić w życie. Schodzi na dół po schodach i kieruje się do salonu, w którym są Cheyenne-Mai wraz z Carlosem. Pocałowałam moją kruszynkę w czubek głowy, a Carlosa przytuliłam.
- Pamiętasz wszystko, prawda?- pytam by upewnić się czy Carlos wszystko wie i pamięta.
- Tak pamiętam wszystko. Poza tym za chwilę przyjdzie Kristy i mi pomoże z siostrzenicą. A do tego wszystkiego przecież napisałaś kartkę, którą zostawiłaś w kuchni co mam zrobić, kiedy i nawet napisałaś mini przepisy z dokładnością co do grama, milimetra i w ogóle. Damy radę, Cheyenne-Mai, prawda?- zapytał się małej, przesładzając swój głos.- Widzisz Cheyenne się uśmiechnęła i to na pewno znaczy, że się ze mną zgadza.
- Dobra ja idę. Postaram się być w domu jak najszybciej, o ile jest to możliwe i zabrać małą do domu.
- Nie musisz się spieszyć, jak coś zostaw małą na noc u mnie, jeśli to się przedłuży. Dasz radę. Wierzę w ciebie, Perrie.
- Dzięki wielkie. Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- Nie wiem, masz za dobrze ze mną.
- Och, a żebyś wiedział.- zaśmiałam się.
- A i nie dziękuj bo zapeszysz. Bądź twarda, stawiaj na swoim i to twardo. Niech on będzie uległy tym razem, nie ty.
Zaśmiałam się.
- Czy ty porównujesz mnie i Zayna do Anastasji i Christiana?
- No co ty. Ja? Jakbym mógł?- przywaliłam mu w tył głowy.- Ała to bolało. Nie bij mnie. Jestem starszy.
- I co z tego?
- Dużo.
- Dobrze to ja już faktycznie jadę, no się spóźnię.
- Powodzenia.
- Tak, powodzenie zdecydowanie mi się przyda.
Tak jak powiedziałam, wyszłam. Skierowała się szybko do mojego auta. Odblokowałam go i wsiadłam do niego. Zapiełam pasy, torebkę i teczkę położyłam na siedzeniu obok i włożyłam klucze do stacyjki. Włączyłam samochód i wyjechała z podjazdu domu Carlosa.
〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️
Dwadzieścia minut później byłam już pod kawiarnią. Zrobiłam kilka głębokich wdechów i wydechów, a następnie wzięłam z siedzenia obok swoje wszystkie rzeczy i wyszłam z samochodu. Zamknęła drzwi i zablokowałam. Weszłam do kawiarni i przywitała się z dziewczyną, która tutaj pracuje uśmiechem oraz kiwnięciem głowy. Usiadłam przy wolnym stoliku, ale najdalej od okna, by nikt nam nie przeszkadzał. Wyciągnęłam kartkę i przestudiowałam ją jeszcze raz by o niczym nie zapomnieć. Zaczęłam się stresować.
- Dzień dobry, czy chce pani już coś zamówić?
- Dzień dobry. Poproszę to co zawsze i dla tego chłopaka co zawsze ze mną tutaj przychodzi również.
- Dobrze, za kilka minut zamówienie będzie gotowe i przyniosę pani.
- Dziękuję.
Nie stresuj się Perrie, dasz radę.
CZYTASZ
𝐒𝐇𝐄 𝐅𝐎𝐔𝐍𝐃 𝐓𝐇𝐄 𝐂𝐔𝐑𝐄 | perrie edwards & zayn malik |
Ngẫu nhiên‼️OFICJALNIE ZAKOŃCZONE‼️ Rozpoczęcie: 23.01.2018 Zakończenie: 03.06.2018 #664 w LOSOWO - 15.02.2018 #471 w LOSOWO - 22.02.2018 #432 w LOSOWO - 22.02.2018 #349 w LOSOWO - 24.02.2018 #303 w LOSOWO - 26.02.2018 ...