Rozdział 2

124 14 11
                                    

Dotarcie do pałacu w Lothrien nie trwało długo. Jechaliśmy tam co najwyżej półtora dnia.Przez lasy i łąki .Widziałam świat jakiego wcześniej dane mi było nie widzieć. Nigdy nie wyjeżdzałam za granice naszych domów mieszkalnych koło Lothrien. Jechaliśmy dalej .Wiatr rozwiązał moje włosy i pierwszy raz poczułam wolność .Nie wiem z czego to wynikło ale byłam przez chwilę w stanie błogości .Bez trosk i zmartwień. To tylko udowadnia ,że rodzice nie powinni trzymać swoich dzieci większość życia w jednym miejscu .Nagle zobaczyłam w oddali pałac .Zapierał dech w piersiach .Nawet z daleka wyglądał wspaniale ,już się boję czy jak zobaczę go z bliska to zawału nie dostanę . Póki widziałam go w całej okazałości ,chwyciłam za szkicownik i zaczęłam rysować.Szkicowałam dobre dwadzieścia minut ,dopóki mama mi nie przerwała .
-Pałac Lothrien -Westchnęła głęboko ,a tata nawet na nią nie spojrzał ...był jakby ...nieobecny

Popatrzylam na mamę a ona dalej wpatrywała się w pałac .Zastygła w bezruchu niczym posąg i tylko patrzyła z delikatnym uśmiechem na twarzy .Również się usmiechnelam ,teraz doszło do mnie jak dużo musiało kosztować mamę opuszczęnie tego miejsca i rodziny dla nas .Dla mnie i taty . Poczułam nieopisaną wdzięczność ,że ja tak wybierać narazie nie muszę. Mama dalej przypatrywała się palacowi który stawał się coraz większy .
'Już blisko ' -Pomyślałam

                         ***
Wjechaliśmy na dziedziniec i zsiadliśmy z koni .Dopiero teraz zobaczyłam jak bardzo trzęsą mi się ręce .Poprawiłem naszyjnik od cioci tak aby był widoczny ,aby wiedziała że go noszę .Ja mama i tata stanęliśmy naprzeciwko drzwi .Chwilę później pojawiła się tam Galadriela z mężem. Była piękną elfką o Bladej cerze i pięknych białych, niczym śnieg, włosach .Była totalnym przeciwieństwem mojej matki. Uśmiechnęła się do nas ciepło .Mój ojciec stał i patrzył się na nich ,,kamiennym wzrokiem" ,Mama starała się nie rozpłakać, nie dziwię się...dużo emocji ją to kosztuje .A ja poprostu się uśmiechałam . Galadriela podeszła do mojej matki dość niepewnie.
-Elaris -powiedziała serdecznie A mama tylka popatrzyła na nią zaszklonymi oczami .

Po chwili Ciocia przytuliła  mamę ,która już nie hamowała łez . Sama parę uroniłam .Ten widok uświadomił mi jak bardzo brakowało mamie siostry .Jak bardzo musiała się powstrzymywać od nie ukazywania tęsknoty za nią .Mama już zdawała się nie czuć gniewu ale radość z tego że w końcu ujrzała siostrę . Myślę że dobrze się złożyło że mamy okazję tu być. Bardzo się z tego powodu cieszę.
Tata rozmawiał z mężem cioci . Zdawał się nie wyklinać ich rodziny tylko ...zaśmiał się?  Ale nie tak sarkaztycznie tylko normalnie.  Serdecznie się zaśmiał. Był to dla mnie naprawdę niecodzienny widok .
Mama jeszcze chwilę rozmawiała z Galadrielą ,a następnie oddalił się aby przywitać z Celebornem .
Stałam i patrzyłam się na wesołe twarze rodziców i sama delikatnie się Uśmiechnęłam ,ściskając w ręce wisiorek. Nagle usłyszałam głos,jakby w moim umyśle .Usłyszałam swoje imię,to dziwnę bo nikt mnie nie wołał . Ten głos nie był przerażający ,był
miły i ciepły .Popatrzyłam przed siebie  I ujrzałam Panią Galadriele przypatrującą się mnie . Wiedziałam już ze ten głos należał do niej .
,Podejdź bliżej ,Ermiren ,dziecko słońca ' -Usłyszałam w swoim umyśle .
Podeszłam do Cioci ,która położyła Swoją dłoń na moim ramieniu ,a następnie wzięła moje dłonie w swoję i rozwinęła. To była ta dłoń w której miałam naszyjnik ,gdy go zobaczyła uśmiechnęła się i ścisnęła dłoń w której trzymałam owy naszyjnik na tyle mocno że zaczął on tworzyć rany na wewnętrznej stronie mojej dłoni .O dziwo nie sprawiało mi to bólu, ale nie wiedziałam dlaczego Galadriela to robi .Gdy uścisk się rozluźnił zauważyłam że naszyjnik nie był już różowy tylko przybrał kolor wściekłej czerwieni .Znowu usłyszałam głos w moim umyśle
,Załóż go i nigdy nie zdejmuj ' -Galadriela się uśmiechnęła i oddalila aby przywitać z moim ojcem .
Podszedł do mnie Celeborn ,mąż ciotki .Pocałował moją  dłoń i uśmięchną się serdecznie .
-Witaj w progach pałacu Lothrien ,dziecko słońca - Nagle uśmiech zszedł Celebornowu z twarzy gdy zobaczył mój wściekle czerwony naszyjnik .Zaczął nerwowo spoglądać na mnie i mówić coś po elficku .
- Dziecko słońca ,snob czerwieni
Już nie złączy ,co rozdzieli - Odszedł powtarzając parę razy to zdanie , bardzo się przyjęłam .Zastanawiałam się nad tym co powiedział Celeborn ,póki Galadriela nie przemówiła
-Zapraszam was do pałacu, zaraz wskarze wam komnaty .Musicie być bardzo zmęczeni po podróży -Po tym Galadriela zagłębia się w pałacowe korytarze prowadząc  nas do naszych komnat .Nie zdąrzymy się pewnie nawet w nich zaklimatyzować . W końcu jutro ruszamy już do Mrocznej Puszczy.

                         ***

Trafiła mi się wyjątkowo piękna komnata .Na środku duże łóżko strukturą i wykonaniem przypominające pnące się ku górze drzewo . Pościel była biała .Jak weszłam do komnaty szczerze powiem wam ,bałam się nawet usiąść na łóżku ze względu na to że było białe .Bałam się ,że mogę je ubrudzić . W komnacie było wielkie okno z beżowymi kotarami i oczywiście łaźnia .
Po zakwaterowaniu udaliśmy się na kolację ,a później poszłam  do swojej komnaty. Czytałam książkę o Gondorze . Mimo że uwielbiam tego rodzaju książki ,nie mogłem się na niczym skupić . W głowie miała ciągle zdanie wypowiedziane przez Celeborna .
'Dziecko słońca ,snob czerwieni
Już nie złączy ,co rozdzieli '

Nie mogłam przez to zasnąć .Skoro nazywają mnie dzieckiem słońca ...to ta jak domniemam przepowiednia jest o mnie ...

'W co ja jestem wplątana ?'-Zapytałam sama siebie ,przewróciła się na drugi bok i próbowałam zasnąć ...Nie wiedziałam jeszcze jak bardzo  ta noc będzie bezsenna.

Witajcie zacni przybyszę ze Śródziemia !
Jeżeli rozdział się spodobał zostawcie po sobie jakiś ślad w postaci gwiazdki lub komentarza ♡ to bardzo motywuje

~Dziewczyna_Legolasa~

Ermiren ,czyli dorastanie w promieniach słońca  (ZAWIESZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz