Zatańcz

1.3K 139 53
                                    

Migające światło odbijało się od jasnych włosów Malfoya, kiedy ten szedł zdeterminowanym krokiem prosto do Harry'ego, który w końcu go zauważył.

- No co tam, Malfoy? - Stanął chwiejnie, nonszalancko wkładając dłonie do kieszeni - Czyżby nasz książunio trochę się uch-

Blondyn chwycił chłopaka za szlufkę od spodni i przyciągnął go do siebie gwałtownie, przerywając mu.

- Ty. Ja. Parkiet. Teraz. - wycedził, prawie stykając się nosem z chłopcem-który-przeżył-ale-wyglądał-jakby-miał-zaraz-paść-na-zawał.

Przez trzy sekundy cały świat wstrzymał oddech. Po upływie tego czasu zapowietrzony Harry w końcu wydusił z siebie ciche ,,no ok".

Hermiona patrzyła jak czerwony na twarzy ślizgon prowadzi za sobą jeszcze bardziej zarumienionego szatyna i po krótkiej chwili znikają jej z oczu, zasłonięci przez tańczący na parkiecie tłum.

- Wow, myślałem, że nigdy się nie odważą - wybełkotał stojący obok niej Ron.

Hermiona wygładziła z westchnieniem swoją czarną sukienkę i odwróciła się do niego.

- Wiesz, że to nie tak łatwo pójść za swoimi uczuciami. Zawsze jest w nas jakaś głupia blokada...

Miała ochotę dać samej sobie w twarz.
Jak ona może gadać takie rzeczy akurat teraz? Po tym wszystkim? Po tym kim się stała? Po tym-

- Miona? - rudzielec dotknął jej ręki. Wzdrygnęła się i próbowała oswobodzić dłoń, ale wtedy chłopak złapał ją mocniej.

- Masz rację z tymi uczuciami. Cholera, ty zawsze byłaś tak nieznośnie mądra... - jego kciuk musnął  jej ramię, a jej zrobiło się niedobrze - Zatańczysz ze mną?

Nie mogła znieść proszącego spojrzenia jego ufnych oczu. Wszystko jest źle, nie tak, ona tego nie chciała, niech ją ktoś stąd zabierze, szybko, zanim wszystko znów się posypie...

- Sory ryży, ten taniec zamówiłam ja. Więc z łaski swojej puść ją, albo skończą się uprzejmości.

Los nie może być aż tak łaskawy, myślała Hermiona odwracając się.

Tak jak się spodziewała, stała za nią Pansy, z wrednym uśmiechem na twarzy i ramionami założonymi na piersi.

- Jaki taniec? Co ty bredzisz, Parkinson? - Ron odwrócił się do Hermiony - O czym ona mówi?

Szkolna prymuska złożyła jeszcze w glowie ostatnią modlitwę dziękczynną do Merlina i udając, że ani trochę nie rusza ją sytuacja odparła:

- No tak, poprosiła mnie kiedy nie widziałeś. Teraz przyszła odebrać co jej się należy, to chyba logiczne.

Mina Rona była tak komiczna, że z najwyższym trudem powstrzymała się od śmiechu.

- Puścisz ją rudzielcu czy znudziło ci się oddychanie prostym nosem? - ponagliła go Pansy.

Weasley bez słowa wypuścił dłoń Hermiony, na co tylko czekała ślizgonka.
Złapała rękę dziewczyny ( chociaż o wiele delikatniej od Rona, co Granger zauważyła ze zdziwieniem ) i poprowadziła ją w najodleglejszy kraniec parkietu.

■■■■■
■■■■
■■■
■■

Wow, dzięki za zacny odbiór tego tworu, postaram się szybciej coś wrzucić ale wiadomo jak to ze mną jest

Anyway, przepraszam, że krótko, dziękuję i do zobaczenia 💞

Just this one time, honey ///pansmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz