Nie sądziła, że ta kusa spódniczka będzie aż takim problemem, gdy przyjdzie co do czego.
Hermiona na ślepo próbowała odnaleźć i rozpiąć suwak, ale ślizgonka bynajmniej jej nie pomagała.
Tylko wciąż ją całowała, mocniej i mocniej, skutecznie rozpraszając już i tak ledwo kontaktującą Hermionę.Usta Pansy smakowały wiśniową szminką, a ich miękkość doprowadzała brunetkę do szaleństwa. Chciała jej więcej i więcej, cały czas splatając ich wargi na nowo.
Z ust Parkinson wyrwało się zniecierpliwione sapnięcie.
Odepchnęła na chwilę gryfonkę i błyskawicznie pozbyła się spódnicy, ukazując swoje nogi w pełnej krasie. A wraz z nimi, delikatne koronkowe majtki.- W życiu nie posądzałabym cię o takie fanaberie - zachichotała Hermiona, ale w tym momencie dziewczyna zmiażdżyła jej usta w brutalnym pocałunku.
- Zamknij się, Granger.
I tak też zrobiła, przy okazji sama pozbywając się zbędnych ubrań.
A pomimo przebywania w samej bieliźnie, nie było jej zimno. Nie, wręcz przeciwnie.
Pod wzrokiem ślizgonki Hermiona płonęła.Gdy obie miały na sobie już tylko minimalną ilość ubrań, znalazły się na łóżku. Gryfonce umknął fakt, kiedy się tam znalazły.
Wiedziała tylko, że mogłaby już całą wieczność spoglądać na te niedorzeczne koronki i falbanki skrywające biust Pansy.- Ty za to jak zwykle jesteś do bólu przewidywalna - sarknęła dziewczyna, patrząc na prosty czerwony zestaw bielizny, który miała na sobie gryfonka. Jednak pomimo lekceważących słów, z jej oczu wyzierał głód.
Granger nie zawracała sobie głowy odpowiadaniem na zaczepkę.
Sięgnęła tylko swą drżącą dłonią do policzka wiszącej nad nią dziewczyny i pogłaskała go. Potem zjechała na szyję, obojczyk i w końcu piersi, które nadal skrywał materiał. Talia szatynki też wydawała się odpowiednim miejscem na ulokowanie dłoni.W następnych minutach wszystko zostało zdjęte. Każdy, nawet najmniejszy skrawek odzieży wylądował na podłodze.
Hermiona wątpiła, czy na jej ciele pozostał chociaż jeden milimetr którego nie dotknęły usta Pansy. Krew pod jej skórą wrzała, na zmianę to gotując się, to zamarzając.
W pewnym momencie to ona przewróciła ślizgonkę na plecy, nie mogąc już wytrzymać chęci dotknięcia jej swoimi wargami. Chciała ją wycałować dosłownie w s z ę d z i e. I wątpiła czy tej nocy coś ją od tego zamiaru powstrzyma.
Z pewnością nie wyżej wymieniona, której zadowolone westchnięcia słychać było w całym pokoju. I oby tylko tutaj.Znacząc uda kochanki krwistymi śladami, Hermiona zastanawiała się, czy kiedykolwiek ktoś zburzył jej równowagę do tego stopnia.
Potem Pansy odepchnęła ją, a jej smukłe ręce przejęły kontrolę nad sytuacją. Gryfonka zapomniała, o czym myślała.Przypomniała sobie ponownie, kiedy po raz setny tej nocy badała ciało partnerki swymi dłońmi, z niegasnącą fascynacją gładząc jej brzuch, uda, piersi a także ramiona, jak w transie wypowiadając jej imię.
Chyba wtedy mógłby się skończyć świat.Tego cudownego dnia, tej konkretnej nocy przez te mijające godziny, rozkosz przychodziła i odchodziła, kiedy to dziewczyny na zmianę dotykały się lub odpoczywały zagrzebane w pościeli.
Czas był płynny, liczył się mniej niż kolejne głośno nabrane wdechy czy niekontrolowane słowa. Zamiast minut liczyły wymienione pocałunki, zamiast godzin uniesienia. Szczęśliwi czasu nie liczą.
A tej jednej nocy one naprawdę czuły ekstazę.W końcu zasnęły, wyczerpane.
Pansy wtuliła się w plecy Hermiony, która splątała ze sobą ich nogi tak naturalnie, jakby robiła to codziennie.
Każdej nocy.
Może chciała, żeby tak było.■■■■■
■■■■
■■■
■■
■
Miłego wieczoru, każdy komentarz napawa mnie radością🖤
( rozdział niesprawdzany )
CZYTASZ
Just this one time, honey ///pansmione
FanfictionHermionę wojna z Voldemortem zmieniła bardziej, niż mogłaby to podejrzewać. Nie poznaje samej siebie, ale w gruncie rzeczy, wcale jej to nie przeszkadza. Obojętna na wszystko zaczyna próbować różnych rzeczy, żeby choć na chwilę przerwać ogarniającą...