Nadal tłum, irytujące basy i migające światło. A mimo to wszystko wydawało się Hermionie inne, lepsze.
Zniknął ucisk w piersi, jej rozpalone ciało przestało ogłuszająco pulsować. Oparła się o ścianę plecami i zamknęła oczy, delektując się chwilą wytchnienia.- Już wszystko okej? - delikatny dotyk na ramieniu wystarczył, by przyprawić ją o ciarki. Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą twarz Pansy, oraz jej intensywnie wpatrujące się w nią oczy.
Usta dziwczyny były praktycznie na wysokości jej własnych warg.Za dużo pokus, za dużo zastanawiania się co by było gdyby, za dużo jakiegokolwiek myślenia...
- Teraz już dobrze, dzięki. W ogóle, skąd wiedziałaś?
Ślizgonka uśmiechnęła się lekko.
- Kiedy ten rudy debil złapał cię za ramię, widziałam, że coś jest nie tak. Miałaś dziwny wyraz twarzy. Taki, jaki czasami sama widzę u-
Przerwała, jakby zorientowała się, że powiedziała za dużo. Spojrzała gdzieś w bok i oblizała nerwowo usta.
- Rozumiem. - szepnęła Hermiona, kiwając lekko głową.
Dziewczyna obróciła się do niej z lekko wymuszonym uśmiechem, który po chwili jednak poszerzył się.
- A poza tym szukałam pretekstu żeby zagadać. - mrugnęła do niej szelmowsko, a Gryfonka poczuła, że coś jej się przewraca w żołądku.
- To co - wystawiła do niej dłoń - Mam ten taniec? Mogę odebrać co moje?
Hermiona naprawdę nie mogła się powstrzymać od szerokiego uśmiechu.
- Jak mogłabym odmówić damie? - parsknęła.
Pansy pochwyciła jej dłoń i przyciągnęła do siebie ciało brunetki. Gdy dziewczyna znalazła się przy niej, odgarnęła jej włosy na kark i nachyliła się.
- Co jak co, ale ja damą na pewno nie jestem i zaraz się o tym przekonasz... - Hermiona zapomniała jak się oddycha.
Tylko usta Parkinson tuż obok jej ucha, ogrzewające małżowinę ciepłe powietrze, zachowany w pamięci dotyk jej palców na szyi.Ale ślizgonka już tańczyła, nie czekając na swoją partnerkę.
Wirowała w rytm elektronicznej muzyki, a jej atramentowo czarne włosy i spódnica kręciły się razem z nią. Hermiona nie mogła się oprzeć wrażeniu, że odsłaniają nieprzyzwoicie wiele z długich nóg Pansy.
Oraz, że właśnie taki efekt dziewczyna chciała uzyskać.Parkinson wyrzuciła w górę swoje długie i blade ramiona, obracając się tyłem do gryfonki i zjechała po jej ciele w dół, zapamiętale kręcąc biodrami.
Hermiona nie słyszała nic. Muzyka dudniła jej gdzieś w podświadomości a ona nie słyszała nic oprócz swojego oddechu. I nic też nie widziała, żadnych ludzi tańczących obok nich, kolorowych lefrektorów ani poustawianych wszędzie butelek i kubeczków. Nic oprócz tańczącej przed nią dziewczyny. Czarnych włosów których pasemka odbijały światło. Jasnej, gładkiej skóry, której widać było całe mile pod kusą miniówką i czarnym topem. Karminowych, dobrze wykrojonych ust, które układały się w zadowolony uśmiech. Ciemnych oczu o głębokim spojrzeniu, okolonych wachlarzem czarnych rzęs.
- Dlaczego rozbierasz mnie wzrokiem Granger?
Pytanie zadane rozbawionym i lekko flirciarskim tonem. Dlaczego w tym pomieszczeniu jest tak gorąco?
- A dlaczego miałabym poprzestać na wzroku?
Dlaczego teraz ty tak na mnie patrzysz? Dlaczego tak bardzo chcę cię dotknąć? Dlaczego tak bardzo boje się to zrobić?
Dlaczego, dlaczego, dlaczego, dlaczego...Hermiona nie wiedziała w którym dokładnie momencie jej dłoń znalazła się na ramieniu szatynki i zjechała po nim, by połączyć się ze swoją odpowiedniczką.
Pansy tylko na nią patrzyła, z uwagą śledząc jej ruchy. W końcu spojrzała jej prosto w oczy, znajdujące się dokładnie na przeciwko niej i uśmiechnęła się lekko.
- W sumie, dlaczego nie?
■■■■■
■■■■
■■■
■■
■No witam, jak wakacje?
U mnie równie bezproduktywnie jak cały rok, ale macie rozdział więc nie ma tego złego xDDo następnego~
CZYTASZ
Just this one time, honey ///pansmione
FanfictionHermionę wojna z Voldemortem zmieniła bardziej, niż mogłaby to podejrzewać. Nie poznaje samej siebie, ale w gruncie rzeczy, wcale jej to nie przeszkadza. Obojętna na wszystko zaczyna próbować różnych rzeczy, żeby choć na chwilę przerwać ogarniającą...