Rozdział 11

32 3 0
                                    

Naruto siedział na huśtawce zawieszonej na drzewie w parku niedaleko szkoły. Sasuke nie widział jeszcze jego twarzy. Obok blondyna stał Neji odwrócony teraz do Sasuke, Gaary i Lee plecami. Gdy zbliżyli się do drzewa ukazała się im pełna bólu twarz Naruto.
On ją naprawdę kochał. Myślał Sasuke.
Żal ścisnął jego serce, gdy widział przyjaciela w takim stanie, choć nie wyobrażał sobie jak by się zachował, gdyby zostawił go Gaara. Szybko odrzucił od siebie tę myśl i podszedł do Naruto. Jego oczy wpatrywały się w pustkę. Sasuke stanął przed nim i położył mu obie ręce na ramionach.
- Naruto... - powiedział cicho. - Co się stało?
Blondyn zmusił się by na niego popatrzeć. Jego oczy zaszkliły się.
- Kupiłem jej bukiet kwiatów... - zaczął mówić szeptem. - Pięknych kwiatów wiśni. Ich płatki były różowe jak jej włosy...
Naruto zamilkł na chwilę. Nikt się nie odezwał. Po chwili kontynuował.
- A ona zerwała ze mną.
- To przecież nie koniec świata. - próbował pocieszyć przyjaciela Sasuke - Tyle dziewczyn fajnych chodzi wokół.
Naruto zacisnął ręce na sznurkach od huśtawki. Spuścił wzrok, by zaraz gniewnie spojrzeć Sasuke w oczy - Łatwo mówić, gdy jest się wysportowanym i przystojnym czarnookim brunetem, co? - odpowiedział cicho.
- Co masz na myśli? - spytał Sasuke, choć doskonale wiedział o co może chodzić.
- Wyrzuciła te kwiaty do kosza! - głos mu się załamał - Nie masz cech, które powinien mieć mężczyzna! - zapiszczał Naruto, naśladując głos Sakury - Nie powinniśmy w ogóle zaczynać. To Sasuke jest tym, na którym mi naprawdę zależy.
- Naruto... Ja rozumiem, ale... - Sasuke poczuł się winny.
- Gówno rozumiesz. - przerwał mu blondyn. - A co mi zaproponowała w zamian? Przyjaźń.... Cholera, przyjaźń...
Sasuke milczał.
- Zawsze to na ciebie wszystkie leciały. Zawsze ty byłeś w centrum zainteresowania. Czy to źle, że się zakochałem? - chłopak wylewal głośno swoje żale - Że chciałem, żeby i mnie pokochano? Ja zrobiłbym dla niej wszystko.
- Daj spokój Naruto. - wtrącił się szybko Gaara - Sasuke nie jest niczemu winny. Ona nie była nigdy ciebie warta. Kto jest w związku i oglada się za innymi? Teraz wiesz, że to zwykła suka, która cie mamiła słodkimi oczkami. Wiesz dlaczego ona z tobą była? Bo chciała w Sasuke wzbudzić zazdrość. Teraz oboje się nią brzydzicie, więc ma za swoje. Ta laska jest żałosna.
Naruto spojrzał na czerwonowłosego. Jego wzrok już nie ukazywał gniewu. Bardziej wręcz przypominało pogodzenie się z sytuacją.
- Jej, Gaara. - odezwał się z zachwytem Sasuke wdzięczny za te słowa obrony w jego imieniu, jak i pocieszenia dla jego przyjaciela.
- Gaara ma racje! - krzyknął Lee.
Naruto nic nie odpowiedział. Jego wargi wygięły się w lekkim uśmiechu. Sasuke wyciągnął do niego dłoń, którą Naruto złapał i wstał z huśtawki.
- Przepraszam Sasuke. Nie panuje nad emocjami... Cieszę się, że was mam, chłopaki. - powiedział cicho. - Dzięki Gaara.
- Jestem pewny, że w końcu znajdziesz tą, która cię naprawdę pokocha. - uśmiechnął się Sasuke - Przestań się dąsać i chodź zagrać.
- Czuje się strasznie.
- Zapomnisz o tym dzięki treningowi. - powiedział do tej pory milczący Neji.
- Niech wam będzie. Idziemy.

Dwie godziny później chłopaki rozeszli się w swoje strony, gdyż zaczęło robić się ciemno i chłodno. Naruto wydawał się być w lepszym nastroju, ale Sasuke czuł, że w nocy się to pogorszy. Zawsze przed snem złe myśli wychodzą z głowy i nie pozwalają zasnąć. Nawet myślał nad tym czy by nie zaproponować mu, że zostanie na noc, ale rozmyślił się, gdy uznał, że może to zrobić przykrość Gaarze.
- Co zrobimy z Naruto? - spytał Gaara, gdy pożegnali się już z resztą chłopaków.
- Co mamy z nim zrobić niby?
- Sakura to cheerliderka. Chcąc nie chcąc jest zwiazana z nami. - Gaara wzruszył ramionami - On będzie ją widywał.
- Przejdź do rzeczy.
- Jakość gry Naruto się pogorszy, gdy ona będzie w pobliżu. Trzeba będzie coś wymyślić, bo inaczej nie przejdziemy kwalifikacji, a to już tuż tuż!
- Gaara nie panikuj. - Sasuke uśmiechnął się zawadiacko - Musimy dać radę. Zbyt ciężko trenowaliśmy by się teraz poddać.
- Ty coś zaplanowałeś. - stwierdził po chwili Gaara. - Jesteś za spokojny.
- Może. - Sasuke znów się uśmiechnął. - Zobaczysz wkrótce, a jak nie zadziała, to muszę wymyślić coś innego.
- Podzielisz się tym ze mną?
- Nie.
Gaara odwrócił wzrok zawiedziony. Przez kolejne kilka minut milczał. Sasuke zaczęło już to wkurzać, więc pociągnął rozmowę w inne kierunki. Od planowania wycieczek, poprzez szkołę, a zakończywszy na wzajemnych odwiedzinach. Z początku niechętny Gaara, teraz wesoło kontynuował temat jak gdyby nigdy nic. Zaplanowali nawet jedną wycieczkę po okolicy, gdy tylko będzie trochę wolnego czasu.
Dotarli do skrzyżowania. Tu mieli się rozdzielić. Stali na przeciwko siebie patrząc sobie w oczy. Oboje pragnęli pocałunku na pożegnanie, ale ustalili między sobą, że nie będą sobie okazywać takich uczuć w miejscu publicznym, że związek pozostanie tajemnicą.
Sasuke wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze.
- To siemka. - powiedział na pożegnanie.
- Sasuke... - szepnął Gaara i przytulił bruneta. Trwało to zaledwie kilka sekund, a wydawać się mogło, ze minęły minuty.
- Pamietaj co ustaliliśmy. - przypominał Sasuke, choć sam najchętniej zostałby w tej pozycji dłużej.
- Wiem. - powiedział Gaara, gdy już odsunął się od niego - To do jutra.
- Do jutra. - Sasuke uśmiechnął się na pożegnanie.
Patrzył jeszcze chwilke jak Gaara odchodzi, po czym sam ruszył w stronę swojego domu. Czarne auto było na podjeździe, co oznaczało, że matka wróciła. Nie było jednak nigdzie auta Itachiego. Nie widział go już kilka dni. Odetchnął z rezygnacją.
Idąc do swojego pokoju zauważył lekko uchylone drzwi do pokoju ojca. Kusiło go by tam zajrzeć. Nie oparł się temu uczuciu. Przechylił głowę i zerknął do pokoju przez szparę. Przy biurku ojca dostrzegł siedzącą matkę, której wzrok skierowany był na leżące przed nią kartki - najprawdopodobniej jedna z dokumentacji ojca. Fugaku nie widział, gdyż jego pole widzenia było zbyt wąskie, ale matka milczała wypatrując się jedynie w dokumenty, co oznaczało, że go nie ma w gabinecie.
- Wróciłeś już. - powiedziała, gdy go zauważyła. Jej głos nie wyrażał żadnych uczuć. - Co robiliście?
- Byliśmy u Naruto. Trenowaliśmy. - spojrzał na matkę i uniósł brew. Jej twarz bardziej przypominała maskę niż normalną buzię - Czy się coś stało?
- Nie, kochanie. - uśmiechnęła się do niego delikatnie.
Wymuszony uśmiech. Stwierdził Sasuke.
- Mamo, byłaś w szpitalu, prawda? - spytał cicho Sasuke. - Czy tata...
- Ależ nie, skarbie. - przerwała mu szybko - Takie tam, biznesowe sprawy. - machnęła ręką i zmieniła temat - Powiedz mi, kiedy macie ten mecz kwalifikacyjny?
- 6 października, ale chciałbym wiedzieć co z tatą! - zaprotestował Sasuke.
- Nic z tatą. Idź się wykąpać i spać, jutro masz szkołę i zapewne trening. Musisz być wypoczęty. - jej głos był stanowczy i definitywnie nie nastawiony na odmowę.
- Jasne. - burknął cicho w odpowiedzi - Dobranoc.
Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę swojego pokoju. Matka dalej traktowała go jak małe dziecko, a ojciec traktował go jako totalne beztalencie. Trzasnął za sobą drzwiami, gdy wszedł do pokoju.
Gdzie jesteś, Itachi? Myślał Sasuke.

Drużyna KonohaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz