Koniec września był chłodny. Jesień zdecydowanie zbyt szybko stawiała swe kroki. Szum wiatru i śpiew ptaków zakłócał dźwięk odbijania piłki. To dwaj bracia Uchiha, którzy trenowali koszykówkę. Na ich twarzach malowały się uśmiechy, a w oczach widać było pasje.
- Jak długo zostaniesz? - spytał się Sasuke celując do kosza.
- Do niedzieli.
Młodszy rzucił piłkę, która odbiła się od obręczy kosza i poleciała poza boisko.
- To tylko 3 dni. - powiedział cicho Sasuke.
- Wiesz, że mam obowiązki. - Itachi uśmiechnął się. - Ale wrócę tutaj obejrzeć twój mecz.
- Dlaczego nie zostaniesz dłużej? - Sasuke zacisnął ręce w pięści, nie tyle ze złości, co ze smutku.
Itachi spokojnie podszedł do niego i wyciągniętą ręką stuknął młodszego brata w czoło uśmiechając się.
- Wybaczyć Sasuke, może następnym razem.
Sasuke stał nieruchomo dopóki Itachi nie wziął ręki.
- Jest 15:56. - powiedział po chwili starszy - Mama zaraz wróci, więc na razie skończmy.
- Jasne. - odpowiedział mu Sasuke i w tym momencie dotarło do niego, że przecież dziś umówił się z Sakurą. - To ja sie lece ogarne i wychodze.
- Spotkanie z kolegami?
- Z koleżanką...
- Randka? - Itachi uniósł brew.
- Nie! - zaprzeczył szybko Sasuke. - Pomoże mi wybrać coś dla mamy.
- Sprytnie. - starszy uśmiechnął się - To biegnij.
Dwaj bracia rozeszli się w swoje strony. Itachi znikł za drzwiami swojego pokoju, a Sasuke za drzwiami swojego. Szybko uczesał włosy i przebrał się. Wybór padł na jeansy i białą bluzę z logo Uchiha na plecach. Wziął jeszcze do kieszeni portfel, klucze i ruszył ku wyjściu z domu. Na podjeździe zaparkowane było auto jego mamy. Ruszył dalej w kierunku skrzyżowania, na którym spotykał się z Gaarą. Przystanął na nim chwile i popatrzył w stronę jego domu. Ulica była pusta.
Powiał chłodny wiatr.
Ruszył dalej w stronę widniejącego w oddali pastelowożółtego domku, który w porównaniu z rezydencją Uchiha był rozmiarów niewielkich, ale zaletą była wszechobecnie panująca tu harmonia. Nie było przepychu, nie było niczego za malo. Każdy element się uzupełniał. Uroku dodawał niewielki ogród, gdzie na drzewach zaczynały już żółknąć liście.
Sasuke podszedł do drzwi i zadzwonił. Po kilkunastu sekundach otworzyła mu na oko czterdziestoletnia blondynka. Powitała go uśmiechem i gestem zaprosiła do środka.
- Jak się masz Sasuke? - zaczęła rozmowę - Jak ja cię dawno nie widziałam! Ależ wyrosłeś!
- A gdzie Sakura? - spytał się Sasuke, jednocześnie próbując uniknąć dalszych pytań tamtego pokroju.
- Oh ona zaraz zejdzie. - pani Harunk ściszyła głos - Szykuje się jeszcze.
- A już się bałem, że to ja jestem spóźniony...
- Chciałbyś herbaty może?
- Nie, dziękuje. - odmówił grzecznie.
Po chwili słychać było stukot obcasów. To Sakura wynurzyła się zza drzwi. Ubrana była w prostą czerwoną sukienkę, na którą narzuciła cienki biały sweterek. Przywitała Sasuke uśmiechem i wykonała pełen gracji obrót wokół własnej osi tak, by sukienka zafalowała.
- Jestem gotowa! - oznajmiła.
- Nie ubierzesz na ręce nic grubszego? - zapytał Sasuke, choć znał odpowiedź.
- Nie trzeba, nie jest wcale tak chłodno.
- No dobra, to chodź.
Pół godziny później spacerowali po galerii w centrum miasta. Sasuke wydawało się, że obecność dziewczyny ułatwi mu poszukiwanie prezentu, bo jakby nie patrzeć faktycznie chciał coś mamie kupić. Jednak Sakura go rozczarowała... Nie, on wiedział, że tak to się skończy. O ile dziewczyna jest mądra, to ciągle zwraca uwagę na nieistotne szczegóły, a ich wspólny wypad bierze za randkę. Na próżno rozglądał się za innymi znajomymi twarzami. Znaleźli się jedynie tacy, z którymi nie rozmawia.
- Oh zobacz, sklep z drobiazgami! - wskazała ręką w miejsce sklepu - Może tam coś znajdziemy?
- Możemy wejść.
W asortyment sklepu wchodziły przeróżne urzadzenia kuchenne, ozdobne obrusy, figurki, koszyczki, ramki i inne ozdoby. Sasuke uśmiechnął się do Sakury.
- To może być to. - powiedział jej, a ona się zarumieniła.
Nie chciał wiedzieć, co sobie pomyślała. Ruszył na poszukiwania. W głowie przypominał sobie szczegóły dotyczące jego matki. Była podobnie jak Sakura była ambitna i mądra, nie lubi przepychu, ceni sobie praktyczne rzeczy.
I to jest słowo klucz. Pomyślał Sasuke. Coś praktycznego.
- Sakura, pomożesz mi znaleźć coś praktycznego? - zwrócił się do koleżanki, która bez wahania się zgodziła.
Po dwudziestu minutach przebierania w przedmiotach Sasuke przystał na wyciskarkę do cytrusów. Kosztowała nie małą fortunę, ale jego matka lubiła soki z pomarańczy, więc przynajmniej miał pewność, że jej się spodoba.
- Może pojdziemy gdzieś na kawę? - spytała Sakura.
Sasuke nie chciał już przebywać z nią. Jej towarzystwo było uciążliwe. Chciałby spotkać się z Gaarą, który pewnie umiera z zazdrości. Chciałby jeszcze posiedzieć z Itachim, który przecież za dwa dni wyjeżdża.
- Nie, muszę coś jeszcze załatwić. - odpowiedzial spokojnie - Dziękuje, że pomoglaś mi to wybrać. Jesteś naprawdę w porządku koleżanką.
Na ostatnie słowo położył nacisk i z satysfakcją obserwował mimikę Sakury. Jej twarz nie była już uśmiechnięta. Przez chwile Sasuke widział smutek, który dziewczyna szybko opanowała. Teraz jej twarz była obojętna i do końca spotkania zachowała dystans.
- Zimno mi. - powiedziała cicho dziewczyna, gdy byli w połowie drogi do jej domu.
- Dlaczego nie wzięłaś nic grubszego jak o tym mówiłem?
- Bo ja... - zawahała się - Nie myślałam, że tak się ochłodzi
Sasuke wiedział, że dom Ino jest niedaleko. Sakura była cwana. Chciała jego bluzę, gdyby spotkali Ino.
Rywalizujące kobiety są straszne. Myślał Sasuke.
Oczywiście nie dał jej bluzy. Odprowadził ją kulturalnie pod dom, gdzie pożegnał ją zwykłym gestem machania ręką.
Sakura długo po tym się do niego nie będzie odzywać.
Następnie szybko ruszył w stronę domu Gaary, zeby choć chwilę z nim porozmawiać. Skręcił na skrzyżowaniu i dostrzegł dom no Sabaku. Był nieduży. Po prostu jednorodzinny, zwykły domek. Miał kolor piasku. Sasuke jeszcze w nim nie był. Podszedł do drzwi i zadzwonił. Ze środka słychać było damski glos, który rozkazał Temari otworzyć drzwi. Po chwili blondynka pojawiła się w drzwiach.
- Co tu robisz? - zdziwiła się - Nie miałeś być z Sakurą?
- Już po. - odpowiedział jej szybko Sasuke - Gdzie Gaara?
- Nie m go.
- Co? - zdziwił się tym razem Sasuke- Jak to go nie ma?
- Wyszedł gdzieś z godzinę temu. - Temari wskazała palcem półkę z butami - Zabrał buty do kosza. Pewnie gdzieś gra.
- Nie mówił dokąd idzie?
- Nie jestem jego niańką. - odpowiedziała ostro Temari.
- To twój brat!
- Nie ma nawet 20:00, a on ma 17 lat. Już daj spokój. - Temari wywróciła oczami - Jutro się zobaczycie, gołąbeczki.
- Taa. - Sasuke prychnął. - To cześć.
- Pa.
Sasuke odwrócił się i odszedł w stronę swojego domu. Rozmyślał nad lokacjami, które mógłby odwiedzić Gaara. Nic mu nie przychodziło do głowy, więc postanowił po prostu wrócić do domu. Przynajmniej Itachi będzie na niego czekał.Q
Godzina 19:40. Jeszcze jest jasno, ale słońce chyli się ku zachodowi rzucając pomaranczowe promienie na drzewa i liście. Sasuke dotarł do domu w złym humorze. Nawet nie chciało mu się jeść. poszedł prosto do pokoju, gdzie szybko schował prezent dla mamy w szafce wśród koszulek. Przez uchylone lekko drzwi dał się usłyszeć męski głos należący do ojca Sasuke. Z ciekawości młody Uchiha podszedł do drzwi i nadstawił ucho do wnęki.
- ... wiedziałem, że jesteś zdolny, ale nigdy bym nie pomyślał, że nawet moje oczekiwania przewyższysz. - Fugaku zdawał się być ucieszony - Drugiego takiego ze świecą szukać!
Sasuke gwałtownie trzasnął drzwiami zamykając je. Zacisnął ręce w pięści i zamarł w bezruchu, który był przerywany jedynie przez występujące na całym ciele drgawki.
Sasuke nie czuł zazdrości, no może odrobinę. On czuł coś innego. To było zaniedbanie ze strony rodziny. On jeden był szarą kropką, był cieniem jaśniejacego Itachiego. On był niczym. Przecież nawet jego rodzina tak uważa. Ojciec nie chce z nim rozmawiać, nie chce przyjść na trening, matka wiecznie pracuje... Itachi... Jego wiecznie nie ma... Gaara się nie odzywa a miedzy nimi się pogarsza, Naruto zaczyna spędzać czas z Hinatą. Sasuke jest sam.
Nim się zorientował siedział oparty o ścianę, a z oczu leciały mu łzy. Mijały minuty. Oddech mu się uspokajał, a mokre smugi po łzach na policzkach wysychały. Oczy jednak pozostały zaczerwienione.
CZYTASZ
Drużyna Konoha
FanficPo awansowaniu do kolejnych klas liceum chłopaki z koszykarskiej drużyny Konoha liczą na odniesienie większych sukcesów w zawodach i turniejach. Umożliwić ma im to trójka nowych uczniów, którzy właśnie się przeprowadzili.