17 4 0
                                    

Dolores jak zwykle nie mogła się ubrać. Odwiozła mnie do szkoły 12 minut po dzwonku na lekcje. Zdezorientowany wbiegłem na moją pierwszą lekcje. Wszyscy się na mnie patrzyli tak jakby nie wiedzieli, że chodzę do nich do klasy. Mój wzrok powędrował w stronę biurka. Stał tam dyrektor.

-O dzień dobry! Miło, że pan nas zaszczycił swoją obecnością.

-Dzień dobry.

-Dzieci, to jest nowy uczeń w waszej klasie. Przedstaw się.

Ich oczy patrzyły się na mnie z ciekawością. Zacząłem rozglądać sie po ich twarzach i zauważyłem Thomasa. Serce zaczęło bić mi szybciej.

-To jak masz na imię? -pyta Rachel

-Yyyy Lance.

Thomas uśmiechnął się pod nosem.

-No dobrze jak nie chcesz nic więcej mówić to nie. Idź usiąść. Tam masz wolne miejsce obok Thomasa.

Zacząłem iść w jego kierunku lecz nie usiadłem z nim. Nie mogłem. Nie umiałem. Usiadłem do Elizabeth. Na początku się zdziwiła ale później zaczęliśmy rozmawiać.

-Proszę o ciszę!- krzyknął nauczyciel od geografii a jednocześnie dyrektor.

Zadzwonił dzwonek na przerwę, a że mieliśmy następną lekcję w tej samej sali to wszyscy do mnie podeszli i zadawali różne pytania.

-Skąd przyjechałeś? Czym sie interesujesz? Lubisz piłkę nożną?

-Ej cicho!-odezwał się Ron. -Tak w ogóle to czemu przyszedłeś do naszej szkoły? Co nie miałeś swojej?

Zapanowała niezręczna cisza.

-To... skomplikowane.

-Nie przejmuj się nim. Jest zazdrosny bo wszyscy przyszli do ciebie a nie do niego-powiedział Thomas.

Lekcje minęły bardzo szybko.
Przed szkołą na parkingu czekałem na Dolores. Ron i Elizabeth oraz Thomas rozmawiali ze mną jeszcze przez chwilę, mama Rona przyjechała po niego i odwiozła też Elizabeth. A ja zostałem, czułem się trochę niezręcznie. Thomas patrzył się na mnie tak jakby chciał coś mi ważnego powiedzieć.

-Lance?-mówił on do mnie, ale ja go udawałem, że go nie słucham.

-Lance? Lance do cholery!

-Słucham?

-Czemu się tak zachowujesz?

-Jak?-zaśmiałem się, chociaż wiedziałem o co mu chodzi.

-Do wszystkich się odzywasz, jesteś miły a do mnie odzywasz się chamsko!

-Przepraszam, ale mam swoje powody...

- Jakie?

-Nie twój interes!

Wiedziałem, że jestem dla niego zbyt ostry ale nie mogłem być inny, bo nie chcę się zakochać w kolejnej osobie a później ją stracić. Nie przeżył bym tego.

Staliśmy jeszcze bardzo długo przed szkołą. Thomas czekał na autobus a ja na ciotkę. Nie przyjeżdżała już ponad godzinę. Zadzwoniłem do niej i to co usłyszałem wkurzyło mnie na maxa.

-No jak to nie przyjedziesz! Gdzie ty jesteś!

-Nie krzycz na mnie! Nie mogę przyjechać bo zgubiłam klucze do domu a klucz od samochodu jest w środku i próbuję dodzwonić się do ślusarza, ale bez skutecznie.

-To kiedy przyjedziesz po mnie?

-A skąd ja to mam wiedzieć! Jak wszystko zrobię to przyjadę!

-Czyli nie mam gdzie sie teraz podziać?! Mam czekać pod szkołą, aż ci zechce się przyjechać?!

-Tak!-i się rozłączyła

Thomas śmiał się pod nosem.

-Możesz u mnie być. Mama napewno się zgodzi a nawet nie ma jej do jutra więc możesz u mnie przenocować.

-Świetnie! To kiedy przyjeżdża autobus?-nie wiem czemu się zgodziłem. Ah... brawo ty Lance!

-O już jedzie!

Wzięliśmy plecaki i weszliśmy do autobusu. Thomas był chyba bardzo szczęśliwy tak samo jak ja.

Jak myślicie czy Lance dobrze postąpił?
Tak jak obiecałam, dzisiaj dłuższy rozdział. Miłego dnia skarby! 💕

ZAWIESZONE. LovelessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz