2

364 9 0
                                    

Szanowny Panie Boże,


Brawo! Jesteś bardzo mocny. Nie zdążyłem jeszcze wysłać listu, a Ty już dajesz mi odpowiedź. Jak Ty to robisz?

Dziś rano w świetlicy grałem w szachy z Einsteinem, kiedy Pop Corn przyszedł mnie uprzedzić.

- Przyjechali twoi rodzice.

- Moi rodzice? Niemożliwe. Przyjeżdżają tylko w niedziele.

- Widziałem samochód, czerwonego jeepa z białą plandeką.

- Niemożliwe.

Wzruszyłem ramionami i dalej grałem z Einsteinem. Ale głowę miałem zajętą i Einstein zabierał mi wszystkie pionki, co mnie jeszcze bardziej rozdrażniło. A mówimy na niego Einstein nie dlatego, że jest bardziej inteligentny od innych, ale dlatego, że ma dwa razy większą głowę. Podobno w środku jest woda. Szkoda, bo gdyby to był mózg, Einstein pewnie dokonałby wielkich rzeczy.

Przerwałem grę, kiedy zorientowałem się, że przegram, i poszedłem za Pop Cornem do sali wychodzącej na parking. Miał rację: przyjechali moi rodzice.

Trzeba Ci wiedzieć, Panie Boże, że mieszkamy daleko stąd. Kiedy sam tam mieszkałem, nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale teraz, kiedy już tam nie mieszkam, uważam, że to naprawdę daleko. Dlatego też rodzice odwiedzają mnie tylko raz w tygodniu, w niedzielę, ponieważ w niedzielę nie pracują, ja zresztą też nie.

- Widzisz, że miałem rację - powiedział Pop Corn. - Co mi dasz za to, że cię uprzedziłem?

- Mam czekoladę z orzechami.

- Nie masz już galaretek truskawkowych?

- Nie.

- No to niech będzie czekolada.

Oczywiście nie wolno nam dawać jedzenia Pop Cornowi, ponieważ jest tutaj po to, żeby schudnąć. Dziewięćdziesiąt osiem kilo wagi w wieku dziewięciu lat przy metrze dziesięć wzrostu i metrze dziesięć szerokości! Jedyne ubranie, w które się mieści cały, to amerykańska koszulka do gry w polo. A i tak paski cierpią na chorobę morską. A ponieważ ani ja, ani żaden z kolegów nie wierzymy, że kiedyś przestanie być gruby i żal nam go, bo wciąż chce mu się jeść, dajemy mu różne resztki. Co to jest jedna czekoladka w porównaniu z taką masą sadła! Jeżeli źle robimy, to niech pielęgniarki też przestaną wpychać w niego czopki. 

Wróciłem do pokoju i czekałem na rodziców. Z początku nie zdawałem sobie sprawy z upływu czasu, bo byłem strasznie zdyszany, potem uświadomiłem sobie, że piętnaście razy zdążyliby już do mnie przyjść.

Nagle domyśliłem się, gdzie są. Wymknąłem się na korytarz. Kiedy nikt nie widział, zszedłem po schodach, a potem w półmroku dotarłem do gabinetu doktora Dusseldorfa.

Bingo! Byli tam. Zza drzwi dobiegały mnie głosy. Ponieważ zmęczyłem się schodzeniem, postanowiłem, zanim otworzę drzwi, odczekać kilka sekund, aż serce przestanie mi walić. I wtedy się wszystko wydało. Usłyszałem to, czego nie powinienem był usłyszeć. Moja matka szlochała, doktor Dusseldorf powtarzał: ,,Zrobiliśmy, co w naszej mocy, proszę mi wierzyć", a ojciec odpowiadał zdławionym głosem: ,,Nie wątpię, doktorze, nie wątpię".

Stałem z uchem przytkniętym do żelaznych drzwi. Nie wiem, co było zimniejsze, metal czy ja.

Potem doktor Dusseldorf zapytał:

- Chcecie państwo go ucałować?

- Nie będę miała odwagi - powiedziała moja matka.

- Nie powinien widzieć nas w takim stanie - dodał ojciec.

Oskar i pani Róża || Eric-Emmanuel SchmittWhere stories live. Discover now