Ślepy traf

178 26 1
                                    

Bał się, bardzo bał się o człowieka. Widział jak z każdą chwilą dziewczyna orientuje się coraz bardziej w grze. Gdy wylosowała musztardę saperską i musiała "wypić" ją z kubeczka, widział jak kolory na jej twarzy zmieniają się. Początkowo czuła wstręt, obrzydzenie, by następnie pikantność przyprawy wywołała na jej twarzy niezdrowe rumieńce, a z wielkich oczu poleciały łzy. Gri był okrutny. gdy po wykonaniu zadania chciała napić się wody, czegokolwiek co ukoi żar w jej wnętrzu - ten odmówił. To przecież wbrew zasadom. Sam wylosował benzynę. Nie trudno domyślać się jaki efekt wywołała. Oczywiście, wypił ją duszkiem z małego kieliszka, lecz gdy beknął płomień wzbił się do góry prawie pod sufit. W tym momencie Curly wziął nogi za pas.

Chciał uciekać. Bał się.

Ale.. nie zostawi przyjaciółki w potrzebie! Nie on! On jest dzielny! On pokona wszystkie przeciwności losu! Bo przyjaciół się nie zostawia. Zamiast skryć się gdzieś w ciemnym miejscu, gdzieś gdzie go nikt nie znajdzie - pobiegł do piwnicy gdzie zagnieździły się wszystkie żywiołaki. Grillby siedział na fotelu przeglądając dzisiejszą gazetę, Fell oglądał jakiś program w telewizji o tym, jak to wieśniaczka przenosi się do miasta, zaś dama na wieś. Miał z tego ubaw. On nie pomoże. Grillby to co innego. Grillby zawsze pomaga i wie co trzeba zrobić. Curly pognał ile sił w małych nóżkach, wspiął się po nogawce potwora i widząc, że ten nie reaguje na jego obecność zrobił coś, czego normalnie nigdy by nie zrobił. Uniósł rączki do góry i ... wypalił sobie drogę w gazecie. Na środku artykułu o geodetach w potrzebie pojawiła się dziura na tyle duża, że nie można było już zapoznać się z największymi niebezpieczeństwami zawodu geodety, a na tyle mała, by odsłoniła spanikowaną twarzyczkę bitty. Grillby nic nie powiedział, nawet się nie ruszył uniósł tylko brew do góry.

-Po.... - Curly pisnął dysząc ciężko - Pomocy!

Teraz już wiesz, że połączenie musztardy saperskiej i whishey to nie jest dobry pomysł, tym bardziej na pusty żołądek. Która to już kolejka? Chyba... piąta? A nie.. whishey była czwarta. Teraz będzie piąta. Nie czułaś już strachu przed grą, a zmęczenie. Takie kurewskie zmęczenie i ból. Bolał Cię brzuch, gardło, przełyk, piekły usta i język. A Gri? Miał się świetnie. Właśnie poprawiał kokardkę na swoich płomieniach. Jak ona w ogóle się utrzymywała? Dlaczego on wybrał po prostu mleko? Ty chciałaś mleko.

-Idzie ci naprawdę dobrze - mówił wycierając kąciki ust palcem wskazującym i podsunął w Twoją stronę walizkę - Jeszcze kilka i będę twoim przyjacielem! - Nie będziesz. Wiedziałaś, że nie będzie. Zorientowałaś się, że to chora gra pierdolonego sadysty, nie chciałaś dać mu satysfakcji, chciałaś pokazać, że przejdziesz jego próby, że dasz radę, choć... miałaś świadomość, że każdy mądry człowiek na Twoim miejscu, by po prostu pierdolił to i jego chore pomysły, wstał i nie katował się więcej. Wsunęłaś rękę do walizki by zaraz potem ją cofnąć. Musiał być tutaj jakiś szyfr. On tworzył tę grę, więc musiał wiedzieć na jakiej karteczce jest co. Spojrzałaś na te, leżące obok niego. Wszystkie są zielone. Twoje... kolorowe. Wzrokiem odszukałaś zieloną. Zaraz... co? Woda... święcona? Otworzyłaś szerzej oczy i zmarszczyłaś brwi przenosząc na niego wzrok. Pewnie byś coś powiedziała, ale nie mogłaś, za bardzo bolało, za bardzo piekło. Gri klepnął się w kolana. - Ooo, ja to chciałem! - Wyglądał na niepocieszonego, ale cóż. Teraz już wiesz, że zielone są bezpieczne! Dostałaś szklankę wody święconej. Smakowała jak... zwykła woda z dziwacznym posmakiem... kościoła? Ziół raczej, ale ta charakterystyczna mieszanka kojarzyła Ci się tylko z kościołem i miałaś wrażenie, że pijesz wyciąg z murów kościelnych. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Chłód jednak złagodził obolałe struny głosowe i mogłaś zacząć kasłać.

-....ś potworem - wycharczałaś patrząc na niego rozwścieczona

-Oj tam już od razu potworem - machnął ręką - Chcesz się zaprzyjaźnić prawda?

Undertale: Do końca świata i dzień dłużej [opowiadanie interaktywne]Where stories live. Discover now