Daichi nie spał pół nocy. Zmrużył oczy może na dwie godziny, a resztę wieczoru próbował nie płakać przy myśleniu o Sugawarze. Bolało go to, ponieważ znał główny powód jego śmierci. Zaczął mieć wrażenie, że to była jego wina. Może to tylko takie durne gadanie, ale on naprawdę czuł się z tym źle. Nawet bardzo. Teraz to on potrzebował wsparcia.
Nie chcąc robić sobie niepotrzebnych zaległości, trzecioklasista wyruszył do szkoły. Nie wyglądał najlepiej, miał podkrążone oczy, rozczochrane włosy i w dodatku bolał go brzuch. Połknął jakąś tabletkę, którą dała mu mama, ale sądził, że ona nic nie zdziała.
Daichi musiał dojść do szkoły. Głównie na lekcje, jak i też by porozmawiać z Michimiyą. Uświadomił sobie, iż musi omówić z nią temat Sugawary, choćby po drodze miał skonać ze zmęczenia.
Każdy następny krok od wejścia na teren szkoły bolał go niemiłosiernie. Niemniej bolał, co przerażał. Musiał tam porozmawiać z koleżanką, która także była poruszona śmiercią Sugi, ale Daichi był tak zajęty innymi, iż całkowicie o niej zapomniał. Widział ją codziennie, naprawdę nie był w stanie z nią przez moment porozmawiać?
Wzrok wszystkich w klasie stanął na Sawamurze od razu po jego wejściu. Pierwszym, co zwróciło uwagę młodego siatkarza były lekko juz uschnięte kwiaty na dawnym miejscu Sugi. Nie powinno ich tam być. Zwrócił uwagę na krzesło Yui. Siedziała na nim spokojnie, jakby wiedziała, że za chwilę Daichi do niej podejdzie i zacznie rozmawiać. Wydawało mu się, że wręcz na to czekała.
- Chcesz porozmawiać... Prawda? - powiedziała pierwsza, czym odrobinę zestresowała rówieśnika. W tym momencie Daichi nie wiedział, co powinien jej odpowiedzieć. Czuł się przy niej w taki sposób pierwszy raz.
- Jeśli można...
Po palnięciu tej wypowiedzi, Michimiya zaśmiała się pod nosem, jednak nic złego nie powiedziała. Wstała w ciszy z krzesła i razem z Daichim ruszyła tam, gdzie były najdalsze automaty. Ludzie o tej porze może i nic sobie z nich nie kupują, ale warto było być ostrożnym, szczególnie jeśli mieli rozmawiać na poważne tematy. Dorosłe tematy. Sawamura miał zamiar mniej więcej przedstawić jej sytuację z listami od Sugi. Oczywiście bez treści, ponieważ Suga chyba nie chciał, by ktoś poza Daichim je czytał. A może było wręcz odwrotnie?
- Więc... Wytłumaczysz tę fryzurę? - zapytała rozbawionym głosem Michimiya, opierając się plecami o ścianę obok automatów z napojami.
- Źle spałem...
- Rozumiem... Koszmary?
- Bardziej bezsenność. Wiesz, jak to jest...
- No tak... Pierwszego dnia też nie najlepiej spałam.
Ta rozmowa wydawała się na początku zbyt normalna. Zaczynanie tematu od czyjegoś samobójstwa chyba jest czymś niesmacznym, więc najlepiej było zostawić to na później. Ale to później może nie nadejść, dlatego Sawamura musiał działać po swojemu.
Szybko i na temat.
- Ja... Po śmierci Sugi dostałem od niego pewne wiadomości.
- Co...? - brunetka z ogromnym zdziwieniem rozszerzyła oczy, myśląc że się przesłyszała. Z tą reakcją, Daichi przypomniał sobie, iż nie ma prawa nikomu mówić o listach. Cóż, Sugawara będzie musiał mu wybaczyć.
- Nie mogę powiedzieć ci szczegółów, ale...
- Czekaj... Suga... zniknął i... zostawił tobie listy...? Co... w nich było...?
- Prosił mnie, bym zachował to w tajemnicy. Znając jego już pewnie szykuje mi kazanie co do dotrzymywania tajemnic, ha, ha... - Daichi podraparł się po karku, a Michimiya odsunęła się od ściany, by podejść bliżej do kolegi.
- Ja... ja też coś dostałam... Od Sugawary...
Mina Daichiego wyrażała teraz tylko szok. Nie był on porównywalny do tego, co poczuła przed chwilą Michimiya. Ten Sawamury wydawał się większy, ponieważ dotąd myślał, że tylko on dostał wiadomości od Sugawary, a okazało się inaczej. Było więcej takich osób? Chłopak powinien się tego dowiedzieć na własną rękę?
- Proszę... Powiedz mi, co było tam napisane... - Daichi delikatnie położył dłonie na ramionach Yui, patrząc na nią błagalnym wzrokiem.
- Znaczy... To nie było nic wielkiego...
- Czyli?
- To... Em... Było tam tylko jedno zdanie. "Przepraszam, że rzuciłem w ciebie kamieniem".
Sawamura puścił Michimiyę, zdając sobie sprawę, że ta wiadomość jest połączona z poprzednią historią z listu. Sugawara pod naciskiem presji zdobył się na odwagę i dał radę w pewien sposób przeprosić poszkodowaną dziewczynę. Było to dobre, ale świadomość, że szarowłosy następnie się zabił jest... wręcz koszmarna. To wygląda, jak samobójstwo z czyjejś winy. Yui raczej winowajcą nie była.
- Od początku wiedziałam, że to był Suga... Tego dnia, gdy miałam wyznać ci miłość widziałam go tuż obok.
- Miałaś mi wyz...? - brunet kolejny raz zdziwił się dość mocno, chociaż już od jakiegoś czasu domyślał się tych uczuć. Co powinien teraz zrobić? Ze zmieszaniem zaczynał otwierać usta, by coś powiedzieć.
- Znaczy...! To już jest nieaktualne! Tych uczuć już nie ma, więc możesz być spokojny!
- A-aha...
- Nie śmiałabym przystawiać się do ciebie, wiedząc że Suga patrzy... Dlatego... Sam znajdź swoje szczęście - brunetka uśmiechnęła się pogodnie, uderzając kapitana lekko w bark, aby poprawić mu tym humor.
- Tak zrobię.
Daichi odwzajemnił uśmiech koleżanki, ale zrobił to odrobinę szczerzej, niż ona. Nadal było mu smutno i najpewniej przez dłuższy czas nie będzie umiał pozbierać się z takiej pierwszej miłości, ale... to mu nie przeszkadzało. Będzie żył pełnią radości i szczęścia, żeby patrzący z Góry Suga był z niego dumny.
CZYTASZ
Finally I can say that I love you // DaiSuga
ФанфикMiłość nie daje i nigdy nie dawała szczęścia. Wręcz przeciwnie, zawsze jest niepokojem, polem bitwy, ciągiem bezsennych nocy, podczas których zadajemy sobie mnóstwo pytań, dręczą nas wątpliwości. Na prawdziwą miłość składa się ekstaza i udręka.