Sawamura spodziewał się, że zapewne nikt z drużyny nie przyjdzie na trening. Jego rodzice także namawiali go, aby został w domu i odpoczął, jednak on powiedział im, że jakoś da sobie radę. Mimo, iż czuł się dalej źle, starał się zachowywać normalnie.
Na trening przyszedł on, Tanaka, Ennoshita, Kageyama i Tsukishima. Reszta była nieobecna. Nie gniewał się na nich. Wiedział, że jest to ciężkie i starał się ich jakoś zrozumieć.
Nikt się nie odzywał. Cała piątka milczała i najpewniej nie chciała rozmawiać o temacie Sugawary. Aura wokół nich była nietypowa. Daichiemu wydawało się, że jest tak samo mrocznie, jak wczorajszego dnia w domu pogrzebowym. Albo i nawet gorzej.
- Daichi-san... - do kapitana podszedł Kageyama, który nie wyglądał, jakby chciał zapytać się, czy rozłożyć siatkę i przynieść więcej piłek do gry. - Nie widzę powodu, żeby kontynuować trening...
- Tak, masz rację. Sam nawet chciałem to zaproponować.
- Daichi-san, czy... Sugawara-san naprawdę to zrobił...? - Sawamura w oczach kolegi zobaczył strach, który kiedyś widział. Sugawara także obdarował go niedawno takim wzrokiem. Nie pamiętał jednak z jakiego powodu.
- Tak samo jak ty i reszta, byłem zszokowany.
- Ale mi nie o to--
- Proszę, nie mówmy już o tym. Idźcie z chłopakami, a ja tu posprzątam - kapitan chciał jakoś wesprzeć Kageyamę, więc uśmiechnął się do niego lekko.
Trzecioklasista został sam na sali. Powoli zaczął sprzątać wszystko wokół, ale, jak się okazało, nie było tego dużo. Wystarczyło posprzątać piłki na podłodze i zanieść je do magazynku. Gdy już skończył, zamknął salę i wolnym krokiem szedł w kierunku pokoju klubowego. Po drodze zobaczył znajome sylwetki, które rozmawiały, a raczej krzyczały na siebie.
- To, co się stało, nie usprawiedliwia cię do opuszczania treningów! - Kageyama był zły i nawet Daichi to widział.
- Mógłbyś przestać na mnie krzyczeć?! Źle się czuję, muszę iść do pielęgniarki!
- Proszę bardzo, idź! Nie obchodzi mnie, czy Twoja forma będzie gorsza!
- Jesteś okropny! - Hinata kopnął czarnowłosego w nogę, a ten od razu złapał się za obolałą część ciała. - Nie potrafisz zobaczyć, że cierpię?! Jesteś aż tak nie czuły?!
Kapitan chciał ich rozdzielić, ale nim to zrobił, rudowłosy zdążył pobiec w stronę wejścia do szkoły. A Kageyama zaczął kopać pobliski krzak ze złości. Ciemnooki dobrze widział złość w oczach pierwszorocznego, dlatego ominął go i poszedł dalej.
Pokój klubowy był pusty i tylko torba Daichiego tam leżała. Zaczął się przebierać. Myślał o kłótni Kageyamy i Hinaty, ale przez swoją nieuwagę przypadkowo strącił torbę, z której wypadły wszystkie rzeczy. Wśród tych rzeczy zobaczył koperty z zielonego pudełka. Zdziwił się, że zabrał je ze sobą, choć i tak miał zamiar jedną przeczytać. Ale w domu. A skoro nadażyła się dobra okazja, postanowił przeczytać kolejną kopertę.
Schował pozostałe listy do torby, zostawiając tą z numerem drugim.
<Zastanawiałem się nad swoim zachowaniem. Wiem, że było ono złe i wstydziłem się tego. Bo przecież nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to robię.
Ale wróćmy do dalszej historii.
Tydzień (lub nawet mniej dni) później, po klubowej wyprawie nad jezioro, Michimiya podeszła do mnie na pewnej przerwie i zaczęła o ciebie wypytywać. Pytała o wszystko: co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie, jaki jest Twój ulubiony typ muzyki, czy lubisz czytać książki... Aż w końcu zapytała, czy się z kimś umawiamsz.
W tym momencie już wiedziałem czego ona konkretnie ode mnie chce. Te dziwne pytania, rozmarzony wzrok, kiedy rozmawiamy o tobie i częste wymienianie ze sobą wiadomości... Ona chyba cię polubiła.>
Nastolatek jeszcze kilka razy czytał ten sam akapit i nie mógł w to wszystko uwierzyć. Prawda, z Michimiyą ostatnio piszą coraz częściej, ale jest dla niego jak przyjaciółka. Czyżby Sugawara właśnie przez to robił to wszystko?
<Już wcześniej podejrzewałem, że Cię lubi. To były jednak tylko moje przypuszczenia i nie byłem wszystkiego pewny. Teraz jestem.
Musiałem jej wtedy odpowiedzieć. I powiedziałem, prawdę. Kiedy to usłyszała, mogłem dostrzec w jej oczach szczęście. Wtedy zapytała, co najbardziej lubisz jeść. Szczerze, znając cię prawie trzy lata, nie wiem, jakie jest twoje ulubione danie. Zabawne, prawda? Za to ty doskonale wiesz, co lubię. Nie wydaje ci się to trochę... aroganckie?>
Daichi wcale nie myślał, że Suga był wobec niego arogancki. Owszem, czasami nie wiedział tego, czy owego o kapitanie, ale wtedy tłumaczył to słabą pamięcią. Przecież w innych sytuacjach znali się, jak nikt inny i potrafili sobie pomóc. Byli po prostu dobrymi przyjaciółmi.
<Wracając do Michimiyi, chciałem jej powiedzieć, co uwielbiasz, ale zwyczajnie nie mogłem. Próbowałem sobie coś przypomnieć lecz w głowie miałem pustkę. I wtedy wpadłem na pewien pomysł. Był on głupi. Mówiłeś mi kiedyś, że nienawidzisz wszystkiego, co ostre, a już szczególnie curry. Więc postanowiłem to wykorzystać i powiedziałem jej, że kochasz palące potrawy. Dodałem także, że lubisz szczypanie ostrego na języku, bo to dodaje ci przyjemności. Przepraszam za to.
Widząc uśmiech Michimyi, powoli żałowałem, że postanowiłem skłamać. Przecież ona nie zrobiła nic złego, nie zasłużyła na takie traktowanie. W moich oczach wyglądało to inaczej. Ona wydawała się dla mnie jakiegoś rodzaju przeszkodą, którą za wszelką cenę musiałem usunąć. Nie ominąć, usunąć. Tak naprawdę. Nie wiem czemu, ale... jakaś część mnie chciała, aby stało się jej coś złego...
Następnego dnia patrzyłem, jak daje ci z zadowoleniem przygotowane curry, a ty z uśmiechem je jadłeś, mimo, iż paliły cię usta. Wiedziałem, że nie miałeś ochoty tego jeść, ale mimo to, zjadłeś je. Nie chciałeś jej urazić. Chciałbym być taki jak ty. Robić coś, dla kogoś, kogo lubimy i uśmiechać się przy tym szczerze.>
Słysząc, że ktoś wchodzi do pomieszczenia, ciemnowłosy zareagował szybko. Schował kartkę do kieszeni i jakby nic, udawał, że się przebierał. Okazało się, że to Tsukishima wszedł do pokoju.
- Przepraszam, zostawiłem słuchawki - powiedział blondyn, biorąc z jednej z półek swoje słuchawki. Potem odszedł.
Kapitan odetchnął z ulgą i tym razem naprawdę zaczął zmieniać ubrania. Po przebraniu w mundurek wyszedł z pokoju klubowego i z zamyślonym wyrazem twarzy kierował się do swojej klasy.
CZYTASZ
Finally I can say that I love you // DaiSuga
FanficMiłość nie daje i nigdy nie dawała szczęścia. Wręcz przeciwnie, zawsze jest niepokojem, polem bitwy, ciągiem bezsennych nocy, podczas których zadajemy sobie mnóstwo pytań, dręczą nas wątpliwości. Na prawdziwą miłość składa się ekstaza i udręka.