5

38 4 39
                                    

Nadszedł poniedziałek, a wraz z nim kolejny szkolny dzień. Interesowało mnie pogłębianie wiedzy, ale nigdy nie przepadałam za chodzeniem do liceum. Rzeczy, które trzymałby mnie w tym miejscu, mogłabym zliczyć na palcach jednej ręki.  Wolałam trzymać się ubocza, gdyż tam wbrew pozorom jest najciekawiej. Z owej perspektywy widzę więcej, niż gdybym znajdywała się w centrum. Lekcje upłynęły mi w dość stresującej atmosferze, ponieważ od razu po nich miałam swoje pierwsze spotkanie kółka dziennikarskiego. Bardzo mi zależało na tym, aby nie zawieść panny Corels. No i oczywiście aby nie zawieść samej siebie.

Ostatni raz upewniłam się, w której sali powinny odbyć się zajęcia. Kiedy już nie miałam żadnego innego pretekstu, aby jeszcze przez chwilę odłożyć w czasie pociągnięcie za klamkę drzwi o numerze 403, zgrabna blondynka właśnie je otworzyła. Na mój widok radośnie mnie przywitała.

-Noemi, co ty tu jeszcze robisz, słońce? Wejdź do środka, a ja zaraz tu wrócę.

Uśmiechnęłam się nieśmiało i wykonałam jej polecenie. W sali znajdywało się tak na oko siedem uczniów. Wszystkich znałam wyłącznie z widzenia, z wyjątkiem Erica, którego zdążyłam nieco bliżej poznać na wspólnych lekcjach biologii. Jego rodzice naprawdę trafili z imieniem, gdyż chłopak  bardzo przypominał tego Erica z Małej Syrenki. Co prawda nie był aż tak umięśniony, lecz jego niebieskie oczy, gęste, czarne włosy oraz uroczy uśmiech nie odbiegają daleko od tej bajkowej postaci.

Teraz siedział wraz z innymi uczniami w kółku stworzonym z krzeseł. Na mój widok podniosły mu się kąciki ust i pomachał ręką.

-Noema, zająłem ci miejsce!

Usiadłam obok niego na wpół szczęśliwa, że znam stąd kogokolwiek, a na wpół zawstydzona z powodu tak  głośnego sposobu zwrócenia na mnie uwagi.

-Wiedziałem, że tu przyjdziesz- te słowa wypowiedział już nieco ciszej, lecz uśmiech i tak nie schodził mu z twarzy.

-A ja z kolei jestem wprost zaskoczona, że tutaj się znalazłeś. Zawsze wyglądałeś na kogoś, kto wolałby poświęcić czas matmie i biologii lub choćby obejrzeć kolejny nikomu nieznany film niż czytać  lub pisać cokolwiek.

-Zajęcia angielskiego z panią Semaine są co najmniej nudne, ale dam drugą szanse naukom humanistycznym.

Eric był typowym geekiem. Łączyła mnie z nim pewnego rodzaju nić porozumienia... i dziwactwo. Do sali wróciła panna Corels z kilkoma teczkami. Położyła je na biurku i weszła do środka krzesłowego kółka.

-Moi drodzy uczniowie, rozejrzyjcie się po sobie. Nie bez powodu tu jesteście. Zaprosiłam was tu, ponieważ widzę w was potencjał. Na tych zajęciach,  oprócz rozwijania swoich umiejętności pisarskich, zajmiemy się tworzeniem gazetki szkolnej, a do tego potrzebni będą nie tylko dziennikarze. Proponuję, aby po kolei opowiedzieć o sobie kilka słów. Kto chce zacząć?

W górę wystrzeliła tylko jedna ręka i należała ona do Harry'ego Edwardsa.

-Witam wszystkich, nazywam się Harry. Oprócz zerwania się z obowiązkowego zaliczenia z brzuszków, sprowadza mnie tu oczywiście głód literackich dóbr czy innych ładnie brzmiących farmazonów. Sądzę, że mogę wnieść do tego kółka nieco zabawy. No i newsów szkolnych.

W tym Harry akurat był bardzo dobry. W ubiegłym semestrze prowadził radiowęzeł szkolny i uchodził za największego plotkarza na swoim roku. Jeśli coś się stało na terenie naszej szkoły, Harry wiedział o tym pierwszy. Nie mam bladego pojęcia jak to robił, mimo to cieszył się niemałą popularnością. Ba, nawet kucharki ze stołówki go uwielbiały! Prócz swego niebanalnego uroku oraz dość przystojnej twarzy, posiadał on niepodważalne poczucie humoru i charyzmę, którymi zjednywał sobie sympatię niejednej osoby.

-Oh, cóż za pewność siebie. Cieszymy się wszyscy, że ciebie tu mamy, ale niestety nie uciekniesz przed zaliczeniami. Kto następny? Może Johnny?

-Hej, jestem Johnny. I hmmmm... w sumie to lubię pisać fanfiki na wattpadzie, no to se pomyślałem, że czemu by nie?

-A co chcesz wnieść do naszej pracy?- zapytała się nauczycielka.

-Moją zajebistość i doświadczenie w byciu autorem.

W sumie to nie widziałam Johnny'ego wcześniej, ale czarnowłosy chłopak powala swoją wyjątkowością i smrodem potu spod jego pach.

Dalej przedstawiła się Steph. Chciała zająć się oprawą tekstu, tak jak Eric. Szczerze mówiąc nie zdziwiło mnie to ani trochę, ponieważ tylko ślepy by nie zauważył, że dziewczyna podkochuje się w Ericu. Nie zauważał tego również sam Eric. Ja z Steph nie miałam nigdy zbytnio rozwiniętej znajomości. Dziewczyna wyraźnie nie żywiła do mnie sympatii. Nie wydawało mi się, abym dała jej kiedykolwiek szczególny powód do tego, wręcz przeciwnie, próbowałam nawiązać z nią w miarę możliwości przyjazne stosunki. Po miesiącach prób i niechęci z jej strony skapitulowałam.

Następnym w kolejności był Francois. Ledwo kojarzyłam tego francuza, jednak na kilometr wyczuwało się od niego jego dosyć specyficzny charakter. Nie wiem, jaką miał osobowość, jednak wydawał się niemiły oraz zarozumiały. Mimo to chłopak miał talent pisarski, o czym wiedzieli egzaminatorzy konkursów na skalę krajową. Kiedyś miałam okazję przeczytać jego esej i był po prostu niezwykły.

Pisaniem artykułów chciała się zająć również Maya. Na przerwach bardzo rzuca się w oczy, chyba każdy ją zna. Jest znana ze swojej przebojowości, szalonego usposobienia, głośnego śmiechu oraz miłości do imprez. Trzymała się z Marie, marzeniem wielu z nas.

Marie pochodziła z pełnej, dobrze usytuowanej i szczęśliwej rodziny. Jest organizatorką wielu eventów w naszej szkole. Cieszy się zdumiewającą popularnością. Każdy chłopak chciałby z nią być, a każda dziewczyna nią być. Jest śliczna, utalentowana i wielu rodziców uważa ją za wzór dla swojego dziecka. Stąd ten fenomen i zdziwienie, że znalazła czas by tu przyjść i być częścią naszej Armii Wiecznego Pióra.

Ale jeszcze większe zdziwienie spotkało mnie wtedy, kiedy zdecydowała się usiąść obok mnie, a nie obok Mayi.  Może brzmi to co najmniej dziwnie, ale to jest Ta Marie. Tłumaczyłam sobie to wydarzenie tym, że być może pokłóciła się ze swoja przyjaciółką i nie miała gdzie usiąść. Nie podziałało to, ponieważ mimowolnie zaczęły mi się pocić ręce.

-Noemi, zostałaś teraz tylko ty na koniec.

Niepewnie wstałam i rozejrzałam się wokół. Wszyscy patrzyli się na mnie, a ja nie miałam bladego pojęcia co powiedzieć. Powiedz to co inni, nie zaskoczysz ich niczym ciekawym.

-A więc mam na imię Noemi. Przyszłam tu, ponieważ szczerze lubię literaturę. Panna Corels uznała, że mogę się tutaj przydać. No i oto tu jestem.

Wraz z zakończeniem tej jakże cudownej przemowy usiadłam na swoje miejsce z prędkością światła.

-Poszło ci całkiem nieźle, Chamber.- szepnęła mi do ucha Ta Marie. Jej głos był tak melodyjny, że aż spowodował dreszcze na mojej skórze. Z szoku nie wydusiłam z siebie żadnego słowa, jedynie uśmiechnęłam się do niej. Niewykluczone, ze byłam cała czerwona, bo palenie na policzkach czułam jeszcze przez pewien czas.

-Teraz, kiedy już wszyscy się znamy, chciałabym omówić najbliższe plany. Na następne zajęcia Harry stworzy naszą grupę na Facebooku. To bardzo pomaga w organizacji. Na niej wraz z Marie doda jakieś ciekawe propozycje na artykuły, Maya, Johnny, Francie i Noemi przemyślą, jak chcą pisać  o tych wydarzeniach,  a Eric i Steph na razie czekają na swoje zadania. Zrozumiano? A i ochłońcie, bo przed nami szykuje się dużo pracy.





Niebieskie DmuchawceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz