Prolog ^^

689 41 26
                                    

Alec:

Dzisiaj nastał w końcu zasłużony przeze mnie odpoczynek.

Kochałem bycie nocnym łowcą, lecz misje na które chodziłem bardzo mnie w niektórych momentach wykańczały.

Ponad to moja siostra Isabelle, ciągle przyprowadzała do instytutu jakichś patałachów.

Wiedziałem, że z mojej siostry było niezłe ziółko, ale nie podejrzewałem, że aż tak.

Była młoda i chciała się wyszaleć, co rozumiałem.

Sam tak kiedyś robiłem dopóki nie osiągnąłem dobrego wieku, aby wydorośleć.

Dzisiaj tak, jak na codzień bywało szedłem właśnie iść spać.

Nagle uruchomił się alarm. Wszyscy się pobudzili i wybiegli ze swoich pokoi.

Coś tutaj nie grało i czułem to swoim szóstym zmysłem.

Pobiegłem po broń i razem z nią wybiegłem przed drzwi naszego instytutu.

Nikogo tam nie było. Alarm się wyłączył i wszyscy wrócili do łóżek.

Ja musiałem chwilę odsapnąć, oparłem się o ścianę i usiadłem przy niej na podłodze.

Spojrzałem w bok i normalnie się przestraszyłem.

Koło mnie ktoś siedział. Jeśli to nie był mój sen, to ktoś naprawdę się wkradł do instytutu.

-Ej ty, podnieś ręce do góry i nawet nie próbuj się ruszać.

Gościu, kiedy mnie usłyszał przybrał kamienną twarz i wykonał moje polecenie.

-Co się dzieje, nie mogę nawet tutaj siedzieć już tak bardzo mnie nie lubicie? Chociaż ty skarbeczku wyglądasz, na niezwykle miłego.

-Okej, dzięki za komplement, ale kompletbie nie wiem kim ty jesteś, a więc jestem zmuszony zaprowadzić cię do środka i przedstawić szefowej instytutu.

-Ale później pójdziemy do twojej sypialni, prawda Alecu?

Pominąłem tą wypiwiedź z moją sypialnią i skupiłem się na drugiej kwestii.

Z skąd nieznajomy znał mój numer i dlaczego do cholery, kiedy słyszałen jego głos ,tak jakby miękły mi kolana?

Czułem jakby tego nieznajomego otaczała bardzo magiczna aura.

Stop, czemu gadałem takie bzdury? Czarodzieje zginęli kilka wieków temu.

To było nieprawdopodobne, aby jeszcze jakiś z nich przeżył.

Wziąłem nieznajomego za ramię i poprowadziłem przez wielkie schody, wprost do mojej matki.

Była ona szefową instytutu, więc ona jako pierwsza musiała dowiedzieć się o wizycie gościa.

Kiedy porozmawiałem z moją mamą, ona kazała mi wyjść i poczekać.

Wyszła razem ze swojego pokoju z nieznajomym.

Była bardzo uśmiechnięta, co nie często jej się zdarzało.

-Alec ,przygotuj proszę pokój dla Magnusa. On tutaj trochę zostanie...

Nowe ff mam nadzieję ,że się spodoba. Jeśli to czytacie to zostawcie po sobie jakiś choćby maleńki znak.

Do zobaczenia.

                                            ~ Angel              

Old love / malecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz