Cd.
Po chwili do domu weszła reszta domowników. Ja razem z nieznajomym staliśmy z panią Gerd-Anne i uspokajaliśmy ją.
-Gerd! Co się tutaj stało?!-krzyknął mąż kobiety.-
Podbiegł do swojej żony i przytulił ją mocno. Ja popatrzyłam się na towarzysza uśmiechając się. Marcus, Martinus i Emma w dalszym ciągu stali jak słupy i się nie ruszali.
-Julia?-usłyszałam wystraszony głos.-
Odwróciłam się i zobaczyłam Marcusa stojącego przede mną ze łzami w oczach.
O kurcze...
-Mogło Ci się coś stać!-krzyknął zrozpaczony.-
-Nic mi nie jest.-podeszłam do chłopaka bliżej i objęłam go rękoma.-
-Wystraszyłem się.-powiedział.-
-Najważniejsze, że już po wszystkim.
-Tak bardzo się cieszę, że tu jesteś. Tęskniłem...-ostatnie słowo powiedział szeptem.-
-Też za tobą tęskniłam.-powiedziałam powstrzymując łzy.-
Usłyszałam za sobą głos chłopaka, który pomagał mi przez ostatni czas.
-Wiesz... Nie wiem kim jesteś, jak masz na imię i skąd się wziąłeś. Jednak gdyby nie ty i twoja pomoc to nie wiem jak by to wszystko się skończyło.-powiedziałam.-
-Ważne jest, że nareszcie możecie żyć w spokoju.-odpowiedział.-
-Jak masz na imię?-zapytałam.-
-To nie jest ważne. Nie potrzebujesz tej wiedzy. Z resztą i tak już się nie zobaczymy.
-Co masz na myśli mówiąc, że się nie zobaczymy?-zapytałam.-
-Oglądaj jutro wiadomości. Dowiesz się o co chodzi. Żegnaj na zawsze, Julio Moure.-powiedział oddalając się.-
-Żegnaj, nieznajomy.
Poszedł. Poszła osoba dzięki której jestem tutaj i żyje. Dzięki niemu dałam radę uratować Gunnarsen'ów.
Pamiętaj o oglądaniu wiadomości jutro.
Następny dzień, godzina 18:50.
Siedzę na kanapie oczywiście w Trofors w domu Gunnarsen'ów bo jak inaczej. Razem z Marcusem i jego rodziną oglądamy wiadomości. Jednak po usłyszeniu jednego news'u moje serce pękło na kawałki.
Wiadomości z ostatniej chwili...
Dzisiaj o godzinie 10:10 funkcjonariusze policji w Trofors odnaleźli chłopaka, który popełnił samobójstwo skacząc z mostu. Trwa sekcja zwłok, a dokładniejsze informacje będą podane jutro. Jak na razie wiemy tyle, że samobójcą był 16 letni Aleksander Mason. Chłopak zostawił przy barierce list pożegnalny, w którym napisał że odchodzi z tego świata szczęśliwy i wie, że nareszcie zapanuje spokój w Trofors. Na samym końcu listu napisał, iż pomógł osobie która była ważna dla niego przez długie lata. Kim jest ta osoba? Tego nie wiemy.
Następne wiadomości za chwilę.
-O-Olek-szlochałam wiedząc, że chodziło o mojego najlepszego przyjaciela.-
-Znałaś go?-zapytał się Marcus.-
-To był mój przyjaciel.-powiedziałam.-
-Co?! Jak to? Dlaczego on był tutaj?
-Nie wiem, ale nie zostawię tego tak.-odpowiedziałam.-
-Julia słuchaj. Jeśli jest już spokój w Trofors to proszę nie rób nic więcej.-powiedział stanowczo.-
-Tu chodzi o mojego przyjaciela!-krzyknęłam.-
-A ja nie mam zamiaru znów ciebie stracić!-krzyknął po czym zakrył buzię ręką.-
-C-co?
-Zależy mi na tobie, tak? Nie mam zamiaru patrzeć, jak narażasz się na swoje życie.
-No dobrze...-powiedziałam niechętnie.-
-Chodź się położyć.-powiedział po chwili ciszy.-
Dzień skończył się na oglądaniu filmu i rozmyślaniu dlaczego stało się tak, a nie inaczej.
CZYTASZ
our love, our last hope •zakończone•
Fanfiction20.06.2018r. Zapraszam do przeczytania trzeciej części "Marcus... What Do You Mean?"