11

244 24 17
                                    

Cd.

Po chwili do domu weszła reszta domowników. Ja razem z nieznajomym staliśmy z panią Gerd-Anne i uspokajaliśmy ją.

-Gerd! Co się tutaj stało?!-krzyknął mąż kobiety.-

Podbiegł do swojej żony i przytulił ją mocno. Ja popatrzyłam się na towarzysza uśmiechając się. Marcus, Martinus i Emma w dalszym ciągu stali jak słupy i się nie ruszali.

-Julia?-usłyszałam wystraszony głos.-

Odwróciłam się i zobaczyłam Marcusa stojącego przede mną ze łzami w oczach.

O kurcze...

-Mogło Ci się coś stać!-krzyknął zrozpaczony.-

-Nic mi nie jest.-podeszłam do chłopaka bliżej i objęłam go rękoma.-

-Wystraszyłem się.-powiedział.-

-Najważniejsze, że już po wszystkim.

-Tak bardzo się cieszę, że tu jesteś. Tęskniłem...-ostatnie słowo powiedział szeptem.-

-Też za tobą tęskniłam.-powiedziałam powstrzymując łzy.-

Usłyszałam za sobą głos chłopaka, który pomagał mi przez ostatni czas.

-Wiesz... Nie wiem kim jesteś, jak masz na imię i skąd się wziąłeś. Jednak gdyby nie ty i twoja pomoc to nie wiem jak by to wszystko się skończyło.-powiedziałam.-

-Ważne jest, że nareszcie możecie żyć w spokoju.-odpowiedział.-

-Jak masz na imię?-zapytałam.-

-To nie jest ważne. Nie potrzebujesz tej wiedzy. Z resztą i tak już się nie zobaczymy.

-Co masz na myśli mówiąc, że się nie zobaczymy?-zapytałam.-

-Oglądaj jutro wiadomości. Dowiesz się o co chodzi. Żegnaj na zawsze, Julio Moure.-powiedział oddalając się.-

-Żegnaj, nieznajomy.

Poszedł. Poszła osoba dzięki której jestem tutaj i żyje. Dzięki niemu dałam radę uratować Gunnarsen'ów.

Pamiętaj o oglądaniu wiadomości jutro.

Następny dzień, godzina 18:50.

Siedzę na kanapie oczywiście w Trofors w domu Gunnarsen'ów bo jak inaczej. Razem z Marcusem i jego rodziną oglądamy wiadomości. Jednak po usłyszeniu jednego news'u moje serce pękło na kawałki.

Wiadomości z ostatniej chwili...

Dzisiaj o godzinie 10:10 funkcjonariusze policji w Trofors odnaleźli chłopaka, który popełnił samobójstwo skacząc z mostu. Trwa sekcja zwłok, a dokładniejsze  informacje będą podane jutro. Jak na razie wiemy tyle, że samobójcą był 16 letni Aleksander Mason. Chłopak zostawił przy barierce list pożegnalny, w którym napisał że odchodzi z tego świata szczęśliwy i wie, że nareszcie zapanuje spokój w Trofors. Na samym końcu listu napisał, iż pomógł osobie która była ważna dla niego przez długie lata. Kim jest ta osoba? Tego nie wiemy.

Następne wiadomości za chwilę.

-O-Olek-szlochałam wiedząc, że chodziło o mojego najlepszego przyjaciela.-

-Znałaś go?-zapytał się Marcus.-

-To był mój przyjaciel.-powiedziałam.-

-Co?! Jak to? Dlaczego on był tutaj?

-Nie wiem, ale nie zostawię tego tak.-odpowiedziałam.-

-Julia słuchaj. Jeśli jest już spokój w Trofors to proszę nie rób nic więcej.-powiedział stanowczo.-

-Tu chodzi o mojego przyjaciela!-krzyknęłam.-

-A ja nie mam zamiaru znów ciebie stracić!-krzyknął po czym zakrył buzię ręką.-

-C-co?

-Zależy mi na tobie, tak? Nie mam zamiaru patrzeć, jak narażasz się na swoje życie.

-No dobrze...-powiedziałam niechętnie.-

-Chodź się położyć.-powiedział po chwili ciszy.-

Dzień skończył się na oglądaniu filmu i rozmyślaniu dlaczego stało się tak, a nie inaczej.

our love, our last hope •zakończone•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz