Siedzę na łóżku.Wskazówka zegara porusza się zadziwiająco wolno. Z telefonu dobiega dźwięk mojej ulubionej piosenki. Przywołuje ona tyle wspomnień, które powinnam puścić w niepamięć. W mojej głowie po raz kolejny przewija się ten sam obraz. Bus jadący prosto na nasz samochód, a później mgła, przez którą widać niewyraźne sylwetki postaci. Siedzę bezczynnie od kilku godzin i zadaję sobie pytanie: dlaczego my? Dlaczego akurat nas to spotkało? Nawet policja, mimo dochodzeń, nie ma pojęcia kto jest sprawcą tego całego zamieszania.
- Proszę - wyduszam z siebie cicho nadal gapiąc się w zegar. Drzwi powoli się otwierają, a do pokoju wchodzi niska, przygarbiona staruszka w sukience w kwiatki.
- Chloe, kochanie, nie możesz wiecznie siedzieć na tym łóżku, jeszcze depresji dostaniesz - mówi kobieta zachrypniętym głosem pełnym troski, splatając przy tym ręce jak do modlitwy.
- A co innego mam doroboty? - powoli przeniosłam wzrok na twarz mojej pełnoprawnej opiekunki.
- Cokolwiek, byle tylko, żeby wyjść z tego pokoju. Załamiesz się tu na śmierć!
- Może to będzie najlepsze rozwiązanie - w głębi duszy tak nie myślałam, ale część mnie właśnie tak mi podpowiadała.
- Dziecko, nawet taknie mów!
- Proszę się o mnie nie martwić, nie chcę sprawiać kłopotu - powiedziawszy to wstałam i wyszłam z pokoju. Bez zastanowienia zeszłam po schodach, ubrałam buty i, nie zwracając uwagi na mojego brata, udałam się prosto na Abbey Road.
* * *
Jak przystało na wiosnę, było dość ciepło. Oparłam się o latarnię i wyciągnęłam z kieszeni spodni kartkę z wydrukowanym tekstem:
Abbey Road, skrzynka pocztowa przy cukierni, 5000£
Maciedwa miesiące, zanim po waszych rodzicach nie będzie śladu.
Znalazłam to w mojej torbie po wyjściu ze szpitala. Nikomu o tym nie mówiłam. Nie chcę, żeby mój brat czy babcia, jak kazała na siebie mówić nasza opiekunka, mieli kolejne zmartwienia. Czuję się jednak samotna, nie wiem co robić. Z jednej strony cieszę się, że nasi rodzice żyją, ale z drugiej wiem, iż nie mamy na tyle pieniędzy, żeby zapłacić okup. Nigdy nie byliśmy specjalnie bogaci. Poza tym nie mam pojęcia dlaczego w ogóle ich uprowadzili.
Usiadłam na ławce, chciałam jeszcze raz to wszystko przemyśleć. Przy okazji zaczęłam rozglądać się po ulicy, jednak nikt zbytnio nie wyróżniał sięz tłumu. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo? - powiedziałam obojętnym,znudzonym głosem, kiedy zobaczyłam na ekranie imię Matt'a -mojego brata.
- To ja złotko, gdzie jesteś? Martwimy się - rozmawiałam z babcią.
- My? Ja się o nią nie martwię,nie obchodzi mnie - usłyszałam stłumiony głos Matt'a.
- Matt... daj spokój, to twoja siostra... - zaczęła kobieta.
- Babciu nie przejmuj się, coś się stało? - zmieniłam temat.
- Nie, u nas wszystko w porządku, po prostu długo cię już nie ma. Wyszłaś gdzieś z koleżankami?
- Ee... tak, tak. Jesteśmy teraz w parku, zaraz wracamy - skłamałam.
- Dobrze, to ja w takim razie przygotuję już obiad, na pewno jesteś głodna.
- Dziękuję, to do zobaczenia.
- Pa kochanie, pa - po tych słowach rozłączyłam się.
Nie lubię i nie potrafię kłamać. To był mój pierwszy raz od dawna i mam nadzieję, że nie będę musiała znowu tego robić.
Wróciłam do domu babci, który był oddalony od mojego dawnego miejsca zamieszkania o kilka ulic. Ta starsza kobieta to jedyna przyjaciółka mojej rodziny w tej okolicy i zadeklarowała się, że zaopiekuje się nami dopóki nie skończymy osiemnastu lat. Nawet mi to odpowiadało. Jej mały drewniany domek znajdował się w spokojnej okolicy, a przez prawie wszystkie okna można było zobaczyć las. Jest to jedno z nielicznych miejsc w Londynie z takimi widokami. Żałuję, że nie mieszkałam tu wcześniej.
* * *
Po zjedzeniu kolacji udałam się do swojego pokoju. Wyszłam na niewielki balkon i opierając się o barierkę ukryłam twarz w dłoniach. Czułam jak robią się mokre od łez, które dusiłam w sobie przez czas posiłku. Wiedziałam, że nie mogę rozpłakać się przy babci, bo wtedy zaczęłaby mnie pocieszać, a ja w końcu bym nie wytrzymała i powiedziała jej o okupie. Znając życie wpadłaby w histerię i nie wypuściłaby mniez domu co najmniej przez najbliższy miesiąc.
Heja :) Pierwszy rozdział nie jest jakoś mega długi, ale starałam się ;v
Na początku chciałam zaznaczyć, że postaram się dodawać rozdziały regularnie, ale nie wiem jak mi się to uda. Jeżeli znajdę czas to rozdział II pojawi się za tydzień w niedzielę.
Dajcie znać czy rozdział I wam się spodobał ;) Jest to moja pierwsza książka, do której chciałabym się naprawdę przyłożyć, ale jestem tylko amatorką, więc nie nastawiam się, że powstanie z tego jakieś specjalne dzieło sztuki :3
Trzymajcie się i mam nadzieję, że do następnego ;*
YOU ARE READING
Okup
Teen Fiction"Siedzę bezczynnie od kilku godzin i zadaję sobie pytanie: dlaczego my? Dlaczego akurat nas to spotkało? Nawet policja, mimo dochodzeń, nie ma pojęcia kto jest sprawcą tego całego zamieszania..."