2 Arthur Watson

79 2 0
                                    

^ ♥♥♥ ^

Następnego dnia obudziłam się cała spocona. Miałam zaciśniętą w pięść dłoń i oddychałam niespokojnie. Na początku nie miałam pojęcia co się dzieje i gdzie się znajduję. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się w około. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę,że jestem we własnym pokoju, a zimny pot jest wynikiem sennego koszmaru. Kiedy w miarę się uspokoiłam, zaczęłam układać sobie wszystko w głowie. Przypomniałam sobie sen, w którym jakiś mężczyzna jedną ręką ściska mnie za gardło, a drugą zakrywa usta. Najdziwniejsze jest to, że doskonale słyszałam swój stłumiony krzyk i słowa wypowiadane przez owego mężczyznę,którego twarzy nie ujrzałam: Twój brat zapłaci za to, co zrobił.

Nigdy nie miałam jeszcze tak wyraźnego snu. Zazwyczaj zapamiętywałam tylko urywki sytuacji dziejących się nocą w mojej głowie. Tym razem potrafiłabym wymienić wszystkie szczegóły, nawet markę butów, które miałam na sobie we śnie.

Zanim się otrząsnęłam i uspokoiłam oddech minęło kilka dobrych minut. W końcu jednak wstałam i udałam się do łazienki. Spięłam włosy, opłukałam twarz zimną wodą i umyłam zęby, a następnie wróciłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze ciuchy.Kompletnie nie obchodziło mnie jak będę wyglądać. Odkąd tylko przestałam uspokajać się po minionej nocy, myślałam tylko o tym,jak uratować rodziców. Miałam totalnie gdzieś moją dzisiejszą stylizację.

* * *

Pierwsze na co zwróciłam uwagę po wejściu do szkoły to rozmawiający ze sobą moi przyjaciele.Podczas gdy Harry wkładał książki do swojej szafki, Stephanie jak zwykle zawzięcie gestykulowała rękoma, łudząc się, że chłopak zapamięta cokolwiek z jej opowieści. Zmierzałam do nich wolnym krokiem, czując się trochę niepewnie po tygodniowej nieobecności.Mimo trudnej sytuacji, w której obecnie jestem, spodziewałam się,że przy tej dwójce nie wytrzymam bez choć niewielkiej dawki śmiechu. Nie minęło pół minuty, a Harry odwrócił się i aż pisnął na mój widok. Chwilę później był już przy mnie i mocno obejmując podniósł mnie dosłownie kilka centymetrów nad ziemię.

- Łoooł, spokojnie - zachichotałam.

- Jak mam być spokojny? - powiedział roześmiany chłopak, odstawiając mnie na ziemię. - Nasza Bułeczka wróciła do szkoły! - nienawidziłam tego przezwiska. Harry wymyślił je na początku gimnazjum, ze względu na to, że w tamtym czasie byłam dość... pulchniutka.

- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś tak do mnie nie mówił? - udałam zirytowaną.

- Już się tak nie złość - Harry podniósł ręce w geście niewinności. - Przypominam, że ja też byłem przy sobie.

- Taa, łączy nas wiele rzeczy - na przykład to, że oboje wolimy chłopaków.

- Ekhem, ja też tu jestem - do rozmowy przyłączyła się Stephanie rozkładając ręce na znak, abym ją przytuliła.

- Sorry, przez ten tydzień zdążyłam o tobie zapomnieć - zażartowałam. Nie wyobrażam sobie przyjaźni naszej trójki bez żadnych złośliwości.

- No dzięki wielkie - odparła dziewczyna udając oburzoną. W międzyczasie podeszłam i przywitałam się z nią.

Nie zdążyliśmy zbyt długo porozmawiać, bo chwilę później zadzwonił dzwonek na lekcję.Niechętnie i bez pośpiechu udaliśmy się w stronę sali biologicznej, do której wchodzili już inni uczniowie. Na nasze nieszczęście nauczycielka nas nie zauważyła, i kiedy byliśmy kilkanaście metrów od klasy, weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. W sumie nie przejęliśmy się tym zbytnio, ale mimo wszystko przyspieszyliśmy kroku.

OkupWhere stories live. Discover now