Hejka <3
Witajcie w moich pierwszy Zodiakach :D Mam nadzieję, że się spodobają! Miłego czytania ;*
Baran- Przez Ticci Toby'iego. Pewnego wieczoru siedziałaś z nosem w telefonie (czytając to ;p). Gdy nagle zaczęło Ci burczeć w brzuchu. Postanowiłaś, że pójdziesz do kuchni coś zjeść. Zbliżając się w stronę kuchni usłyszałaś dziwne odgłosy trzaskających szafek kuchennych. Zdziwił Cię ten fakt gdyż byłaś sama w domu. Niepewnym krokiem weszłaś do kuchni i zauważyłaś Ticci Toby'iego grzebiącego w kuchni. Gdy Cię zauważył, trochę się zmieszał i podszedł do cb.
-[Twoje imię]?- Zapytał. Niepewnie pokiwałaś głową.
-Wybacz.- Powiedział, po czym uderzył Cię trzonkiem toporka w głowę (Cóż za brutal xd). Zemdlałaś. Następnego dnia obudziłaś się w rezydencji Slendermana.
Byk- Przez Ticci Toby'iego. Pewnego wieczoru siedziałaś z nosem w telefonie (czytając to ;p). Gdy nagle zaczęło Ci burczeć w brzuchu. Postanowiłaś, że pójdziesz do kuchni coś zjeść. Zbliżając się w stronę kuchni usłyszałaś dziwne odgłosy trzaskających szafek kuchennych. Zdziwił Cię ten fakt, gdyż byłaś sama w domu. Niepewnym krokiem weszłaś do kuchni i zauważyłaś Ticci Toby'iego grzebiącego w kuchni. Gdy Cię zauwarzył lekko się zmieszał i podszedł do cb.
-[Twoje imię]?- Zapytał. Niepewnie skinęłaś głową.
-Wybacz. - Powiedział, po czym udetrzył Cię trzonkiem toporka w głowę (Cóż za brutal xd). Zemdlałaś. Następnego dnia obudziłaś się w rezydencji Slendermana.
Bliźnięta- Przez Jeff'a the Killer'a. W środku nocy obudził Cię hałas. Otworzyłaś oczy, a nad sobą zauważyłaś postać wysokiego, bladego jak śnieg chłopaka o czarnych włosach i wyciętym uśmiechu. Nie miałaś wątpliwości. Jeff the Killer.
- Jeff? Błagam nie zabijaj mnie- Powiedziałaś wystraszona. Chłopak zaśmiał się.
- Nie dzisiaj ślicznotko. A teraz chodź. Idziesz ze mną- Powiedział i podał Ci dłoń (Ale dżenetelmen 😍).
-Ymm, ale gdzie?- Zapytałaś i chwyciłaś dłoń chłopaka. Nie dostałaś odpowiedzi. Zamiast tego Jeff zaczął ciągnąć Cię w głąb lasu. Szliście w ciszy, aż nagle chłopak zatrzymał się przed willą.
- No i jesteśmy!- Powiedział uradowany wpuszczając Cię przed siebie do środka.- Masz szczęście, że sama grzecznie poszłaś. Inaczej musiałbym Cię w brutalniejszy sposób tutaj przytaszczyć.
Rak- Przez Bena Drowned. Do późna w nocy siedziałaś na komputerze grając w ulubioną grę. Gdy nagle zaczęło Ci burczeć w brzuchu. Stwierdziłaś, że to odpowiedni czas aby coś w końcu zjeść. Udałaś się do kuchni i przygotowałaś sobie jedzenie. Gdy wróciłaś do pokoju zauważyłaś, że gra Ci się wyłączyła *Na serio?! Mój level!*. Zaczęłaś rozmyślać nad tym jak bardzo nie cierpisz swojego złoma ( komputera). Gdy nagle usłyszałaś za sobą huk. Z strachu upuściłaś swój talerz z jedzeniem. Odwróciłaś się za siebie i dostrzegłaś ludzką sylwetkę.
- No no no, wysoko zaszłaś z tym level'em.- Odezwała się postać. Gdy bliżej jej się przyjżałaś, dostrzegłaś, że postać ubrana jest w elfie ubrania oraz ma dłuższe, blond włosy opadające na bladą twarz.
-Ben?- Wydusiłaś z siebie.
-Ja - Odpowiedział, po czym oboje się zaśmialiście.
-Dobra, chodź Slender czeka- Powiedział i nim zdążyłaś odpowiedzieć chłopak chwycił Cię za rękę i razem przeszliście przez komputer wprost do rezydencji Slendermana.
Lew- Przez Eyeless Jack'a. W środku nocy towarzyszyło Ci dziwne uczucie niepokoju. Coś się wydarzy, jednak nie wiedziałaś jeszcze co. Przewróciłaś się na drugi bok usiłując choć na chwilę zasnąć. Nagle poczułaś uderzający chłód. Spojrzałaś w stronę okna. Było otwarte, a przecież doskonale pamiętałaś jak je zamykałaś.
- Nie śpisz?- Usłyszałaś męski głos. Przed tobą stanął Eyeless Jack. Wytrzeszczyłaś oczy.
-C-co ty tutaj robisz?- Zapytałaś niedowierzając. Chłopak tylko pokiwał głową, po czym wstrzyknął Ci coś w szyję. Poczułaś się senna i zasnęłaś. Nazajutrz, obudziłaś się na kanapie w rezydencji Slendermana.
Panna- Przez Jeff'a the Killer'a. W środku nocy obudził Cię hałas. Otworzyłaś oczy, a nad sobą zauważyłaś postać wysokiego, bladego jak śnieg chłopaka o czarnych włosach i wyciętym uśmiechu. Nie miałaś wątpliwości. Jeff the Killer.
-Jeff? Błagam nie zabijaj mnie- Powiedziałaś wystraszona. Chłopak zaśmiał się.
- Nie dzisiaj ślicznotko. A teraz chodź. Idziesz ze mną- Powiedział i podał Ci dłoń (Ale dżentelmen 😍).
-Ymm, ale gdzie?- Zapytałaś i chwyciłaś dłoń chłopaka. Nie dostałaś odpowiedzi. Zamiast tego Jeff zaczął ciągnąć Cię w głąb lasu. Szliście w ciszy, aż nagle zatrzymał się przed willą.
- No i jesteśmy!- Powiedział uradowany wpuszczając Cię przed siebie do środka.- Masz szczęście, że sama grzecznie poszłaś. Inaczej musiałbym Cię w brutalniejszy sposób tutaj przytaszczyć.
Waga- Przez Hoodi'ego i Masky'iego. Późnym popołudniem siedziałaś w kuchni i wcinałaś sernik. Rozmyślałaś nad swoim nudnym życiem. Gdy nagle usłyszałaś skrzypienie podłogi. Zdziwiłaś się, gdyż byłaś sama w domu jednak to olałaś. Miałaś wziąść kolejnego gryza serniczka gdy nagle usłyszałaś za sobą dwa głosy.
- Ej! Ona ma sernik- Odezwał siępierwszy.
- Podzielisz się mam nadzieję.- Powiedział drugi. Z wrażenia upuściłaś na podłogę kawałek ciasta.
- Nie wierzę.- Powiedziałaś spoglądając na Hoodi'ego i Maksy'iego.
- No i coś ty zrobiła?- Zapytał z politowaniem Masky.- Dobra, zasada pięciu sekund.- Powiedział i podniósł sernik. Dmuchnął w niego, po czym zrobił gryza.
-Idiota - Powiedział Hoodie robiąc facepalma.
- No co? - Zapytał z pełną buzią Masky.
- Przyszliśmy po [Twoje imię], a, nie po to aby zżerać sernik z podłogi. - Odpowiedział i podszedł do Ciebie. Lekko zdezorientowana nie wiedziałaś co masz zrobić.
- Eh no dobra, gdzie masz łoma? - Zapytał Masky delektując się ciastem.
-Ł-łoma?- Zapytałaś jednak nie dostałaś odpowiedzi. Zamiast tego poczułaś silne uderzenie w tył głowy (Pff, co tak brutalnie chłopaki?) i zemdlałaś. Obudziłaś się w rezydencji Slendermana.
Zaraz będzie ciąg dalszy ;p
(Spokojnie, nie zapomniałam o reszcie ;*)