Rozdział 3

134 14 16
                                    

~Janusz~

- Jesteśmy w Sosnowcu. Prosimy zabrać swoje rzeczy i wysiąść. - powiedział kierowca, a ja posłusznie wziąłem swoją torbę z przekąskami i wyszedłem.

- Ooo.. nareszcie jesteście - Marzenka krzywo się uśmiechnęła.

- Taaa przy Będzinie zwiększył się ruch - odpowiedziałem niechętnie.

- Dobra wsiadaj. Musze jeszcze zatankować. A! I w piątek nie pojedziemy na zakupy bo mam ważne spotkanie i jadę do Krakowa.

Suuuupppeeer!!! Nie będzie męczarni! - ucieszyłem się w myślach. Na głos nie wyraziłem swojej radości bo Beatka udusiła by mnie na miejscu.

***

Siedzę już w aucie mojej siostry - czerwonym audi A5 champion. Dostała go od naszej mamuśki na 25 urodziny (teraz ma 26 lat). Siostra zawsze była jej ulubienicą. Matka bardzo często kupowała jej "małe" prezenty i zapisywała na zajęcia rozwijające. Ja jedynie dostawałem nic. No dobra nie będę przesadzać coś tam otrzymywałem za postrątanie pokoju albo wyniesienie śmieci, ale to nie był samochód i pieniądze na najlepsze studia!

- Janusz o czym myślisz? - Elżbieta przerwała mi użalania się nad sobą - Januszek! Ziemia do Januszka!

- Nie mów do mnie JANUSZEK! - wycedziłem przez zęby.

- Oj dobrze, dobrze - Beata ukazała swój skruszony wyraz twarzy - Ponowie pytanie: O czym myślałeś?

- O niczym - odpowiedziałem niechętnie.

- Yhym... Napewno uwierzę...

-Chyba nawet musisz - dopowiedziałem w myślach. Miałem doś siostrzanych mądrości: Janusz to, Janusz tamto. To jest strasznie męczące.

Naszczęście Elżbieta podczs drogi nie czepiała się mnie, a ja mogłem spokojnie przeanalizować wydarzenia z całego dnia.

Po 15 minutach byliśmy już w naszym mieszkaniu (tak mieszkam z siostrą, to długa historia). Od razu po wejściu skierowałem się do łazienki, a później do łóżka. Nie obchodzi mnie to że dochodzi dopiero dziewiętnasta. Ta środa była bardzo męcząca.

***

- Janusz! Wstawaj! - doszedł mnie głos siostry - Braciszku wiesz jaki dzisiaj jest dzień?

A jaki może być dzień? - pomyślałem, a powiedziałem tylko:

- Czwartek...

- Tak! A wiesz jaki czwartek?

- Yyyyy... Nie... - o co jej chodzi...

- Dzisiaj... - Kaśka przerwała, a jej usta pewnie wykszywiły się w uśmniech - ...kosisz trawe przed blokiem!!!

- Cooo!? Nieee!!! - wyjęczałem.

Jak mogłem zapomnieć, że na zebraniu zgłosiłem się do wykonywania prac na rzecz bloku. Uzgodniliśmy wtedy że w ostatni czwartek kwietnia (26) będę kosić trawe, w piątek (27) przytne krzaki, a w sobotę (28) wypiele ogródek. Ah.. jaki ja byłem mądry miesiąc temu, kiedy się na to godziłem. No cóż jest jak jest, muszę się z pogodzić. Tak naprawdę chyba wolał bym jechać na zakupy z Kaśką.

- Janusz nie ociągaj się. To i tak Cię nie ominie - moja siostra wygłosiła swoje mądrości.

- Taaa... wstaje... już...

- No to pa! Miłego dnia! - wyszła z domu zostawiając mnie z tym bardzo "miłym" dniem...

~Halina~

Kto śmie się do mnie dobijać z rana - przeleciało mi przez myśl.

Wyciągnęłam rękę w stronę stolika nocnego i na oślep szukałam komórki. Książka, latarka, okulary, lampa i... jest telefon. Podniosłam go i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.

Rodzinne HistorieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz