,,Do zobaczenia..."

12 2 0
                                    

15. 05. 2018 r.
Wtorek... Wielki dzień... Już chyba wolę iść do szkoły... Maddy obiecała odprowadzić mnie na pociąg, jako że rodzice pracują jeszcze te kilka ostatnich dni. Postanowiłyśmy, że Madison przenocuje u mnie. Rano szybko się ubrałyśmy. Na mnie pojawiła się biała, przylegająca do ciała sukienka sięgającą do połowy uda. Do tego białe baleriny i moja ulubiona biżuteria wspomniana kilka dni temu. Za to Maddy postawiła na białe, jeansowe szorty i i czarnego crock-top'a. Umyłam zęby, podobnie jak Maddy, pomalowałyśmy się, spakowałyśmy plecaki i byłyśmy gotowe do wyjścia. Była godzina 5:40. Madison pomogła mi z walizkami i po 20 minutach byłyśmy na stacji kolejowej.
- Jaki peron? - spytała Maddy
- Zaraz sprawdzę - odpowiedziałam i rozpoczęłam poszukiwanie biletu w plecaku. Znalazłam go. Leżał pod podręczną kosmetyczką.  - Mam!
-  No więc?
- Peron 3. Pociąg Wrocław - Kraków. Wagon 5, miejsce 8.
- Ok, idziemy szukać peronu 3.
- Maddy? - zaczęłam ponownie rozmowę idąc wzdłuż korytarzyka.
- Hmm? - odpowiedziała wyraźnie skupiona Maddy.
- Ale obiecujesz, że będziesz dzwonić?
- Oczywiście, słońce - powiedziała, z rozedrganym głosem, a łzy usilnie powstrzymywała od wydostania się spod jej delikatnych powiek.
- A jak uznam, że nie mogę już tam wysiedzieć to mnie przyjmiesz u siebie?
W tym momencie obie nie wytrzymałyśmy i rzuciłyśmy się sobie na szyję. Łzy zaczęły spływać policzkach, niczym po cienkiej tafli, która w każdej chwili może pęknąć. Stałyśmy w tej pozycji chyba 5 minut, aż uświadomiłam sobie, że za krótką chwilę mam pociąg. Złapałam powoli Maddy za rękę i udałyśmy się w kierunku peronu wycierając łzy. Po chwili nadjechał pociąg, prawdziwość mojego biletu została potwierdzona, pożegnałam się z Maddy, wsiadłam i udałam się do mojego przedziału. Na szczęście był on pusty. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam Maddy.
- Pa, Rose... - z każdym kolejnym słowem jeszcze jedna łza spływała po policzku.
- Do zobaczenia...
Pociąg ruszył, a my machałyśmy sobie nawzajem jak oszalałe. Gdy straciłam Madison z zasięgu mojego wzroku, usiadłam wygodnie na moim miejscu. Miejsce 8 - przy samym oknie. To dobrze, mogę podziwiać... Włączyłam muzykę, podłączyłam do telefonu słuchawki i zatraciłam się w aksamitnym głosie Shawn'a Mendesa. W głowie nuciłam tekst piosenek. Przypomniało mi się, że rodzice prosili, abym napisała do nich jak wsiądę. Odszukałam kontakt ,,Mama" i napisałam:
- ,,Już wsiadłam"
Nie minęły 3 sekundy, a na ekranie pojawiła się wiadomość od mamy.
- ,,Dobrze kochanie, wszystko ok?"
- ,,Uznajmy, że tak..."
- ,,Przykro mi z powodu Maddy..."
- ,, Dzięki..." - odpisałam po czym rzuciłam telefon na mały stoliczek przystawiony do okna. Teraz w moich słuchawkach królował Edd Sheeran, a w głowie oczywiście Maddy. Nie chciałam jeszcze do niej pisać. Każde wspomnienie o niej wywołuje we mnie złość. DLACZEGO? Dlaczego ja? Dlaczego AKURAT JA?? No cóż... Życie... Postanowiłam się odprężyć i zasnęłam...

(NOT) True Story    [w trakcie korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz