ROZDZIAŁ 6

182 8 0
                                    

POV Jackob
Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Elis zasnęła więc położyłem ją na moim łóżku i przykryłem kocem. Była taka piękna. Nie mogłem zasnąć więc poszedłem do garażu. Zaząłem naprawiać motocykl i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Rano obudziła mnie Elis, zaskoczyła mnie była tylko w mojej koszulce. Jej uroda mnie powalała, uśmiechnęła się i zarumieniła, wtedy zoriętowałem się, że mam otwartą buzię.
- Cześć Elis.
- Hej Jackob.
- Skąd znasz moje imię, nie przrdstawiłem ci się?
- Wiem dużo więcej o tobie. -
Zdziwiło mnie to, czy ona mnie śledziła? Musimy sobie wszystko wyjaśnić.
- Jesteś głodna? Zaraz zrobie nam śniadanie.
- Bardzo chętnie, ale muszę już uciekać.
- Proszę, zjedz ze mną.
- Nie mogę i tak już za długo tu siedzę. Nie chcę cię narażać.
- Ale na co?
Chyba nie usłyszała, nim się obejżałem uciekła w stronę lasu.
- Zobaczymy się jeszcze?! - krzyknąłem
- Jeśli tylko bęziesz chciał! Jutro o świcie w środku lasu!
Krzycząc to zniknęła za drzewami. Było dość wcześnie, poszedłem zjeść śniadanie. Zjadłem tosty, płatki na mleku i wypiłem sok pomarańczowy oraz kawę, no cuż wilczy apetyt. Przyszedł mój ojciec rozmawialiśmy trochę, ale przyszedł Quil i powiedział, że Sam zwołał naradę. Szybko pobiegliśmy do domu Sama i Emily. Byli wszyscy, nawet Seth. Głos zabrał Sam.
- Słuchajcie. Wczoraj na patrolu ja i Embry widzieliśmy obcego wilka, a raczej samice wilka. Musimy sprawdzić co zamierza i po co tu przybyła.
Chciałem ukryć swoje myśli jak najdalej, ale to nie możliwe cały czas o nkej myślę. Wtedy apojrzał na mnie Sam ze złością w oczach. Wiedziałem, że wszystko widział, każdą moją myśl.
- Jackob czemu nic nie mówiłeś! W dodatku ona tu była i jeszcze została na noc! - wykrzyczał mi prosto w twarz - Ty jej nawet nie znasz!
- Powiem wam wszystko tylko przestań krzyczeć!
I wtedy zacząłem opoeiadać kiedy się spotkaliśmy, że to ona mnie szukała i o tych wybranych. Słuchali z otwartymi ustami, byli bardzo zdziwieni tym zajściem. Nie powiedziałem im tylko o jutrzejszym spitkaniu. Gdy wszyscy już zrozumieli Emily zawołała nas na obiad, troche nam zeszło. Po obiedzie pobiegłem do Cullenów odwiedzić Reneesme. Wszyscy siedzieli jak na szpilkach.
- Jackob, czekaliśmy na ciebie. - powiedział poddenerwowany Carlisle
- O co chodzi?
- Alice miała wizję. Volturi nadchodzą.
Wtedy jakby ktoś podciął mnie z nóg. Co oni chcą?
- Czego chcą? - zapytałem
- Reneesme. Chcą ją zabić. - powiedziała Alice
- Sami nie damy rady. Czy możemy liczyć na pomoc ze strony watahy?
Wtedy wysłałem wiadomość w myślach do Sama. Zgodził się, a ja się ucieszyłem.
- Tak oczywiście. Sam się zgadza, taka okazja na zabicie wampirów jeszcze w dodatku z Volturi może się już nie trafić.

Wybrany przez los - inna historia Jackoba Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz