Rozdział 4

758 57 4
                                    



Głośne, pukanie do drzwi skutecznie ja rozbudziło. Chociaż nazwanie tego pukaniem, było niedopowiedzeniem. Było to raczej walenie do drzwi, jakby ktoś pukał i pukał a potem się wkurzył. Na szczęście, po chwili irytujący dźwięk ucichł i Samidare mogła w spokoju przeciągnąć się i poczuć jak jej kości oraz stawy delikatnie przeskakują. Zadowolona zerknęła na zegarek, a widząc, że ma jeszcze dziesięć minut, na spokojnie przebrała się, uczesała i spacerkiem powędrowała do kuchni.

Jej pojawienie, wzbudziło ogólne poruszenie. Wszystkie oczy były skierowane na jej skromną osóbkę, co średnio jej się podobało, jednak nie okazując swojego niezadowolenia usiadła na krześle obok Konan i westchnęła cicho.

- Załatwmy to szybko. To jest Yume. Za dwie godziny przejdzie próbę a jej przeciwnikiem będzie Hidan. Jej przyjęcie jest właściwie tylko formalnością, ale chcemy zobaczyć na jak wysokim poziomie są jej umiejętności. - Streścił szybko lider i wstał, wychodząc z pomieszczenia. Chwilę po nim, zniknął również Zetsu, dziwna roślinka o jeszcze dziwniejszych kolorach oraz Sasori, genialny marionetkarz pochodzący z Suny. Reszta zerknęła na nową osobę i zajęła się swoimi sprawami. „Cudownie" przeszło jej przez myśl i wstała idąc do szafek, by przeszukać je w poszukiwaniu soku.

Z niechęcią rejestrowała czyiś czujny wzrok, więc by nie wzbudzić podejrzeń, wzięła jogurt i usiadła, po raz kolejny tego dnia, na wyspie kuchennej.

- Więc „Nowa" - Hidan zaakcentował to słowo, wlepiając w nią fioletowe oczęta, które pewnie w innym życiu zachwyciłby ją, ale teraz, kiedy wiedziała do czego jest zdolny, nie wzbudziły w niej nic prócz obojętności. - Może będziesz chętna opowiedzieć nam coś o sobie?

- A jest coś co koniecznie chciałbyś wiedzieć? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, koncentrując się na pudełeczku w jej dłoni.

- Taaak. Bardzo interesująca jest twoja relacja z Konan i Liderem. No i twoja wioska. Nie widzę nigdzie u ciebie ochraniacza. - Zmrużył oczy obserwując z uwagą kobiety. Na jego słowa cała reszta również wykazała mniejsze bądź większe zainteresowanie ich osobami.

- Urodziłam się w Wiosce Deszczu, jednakże moja rodzina pochodzi z Mgły. Przez to nigdy nie byłam szkolona na shinobi. Nikogo innego z mojej rodziny nie znajdziecie, chyba że pod ziemią. Już w tamtych latach ludzie lubili pozbywać się tego, czego nie znali. Czego się bali i nie rozumieli. - Zaśmiała się cicho, nieco zachrypnięta. - Prawdopodobnie powinnam mieć ochraniacz należący do Ame, a to można łatwo załatwić. Co do twojego pytania o moje powiązania, to właśnie oni znaleźli mnie jakieś dwa miesiące po mordzie. Jeśli dobrze kojarzę, byłam wtedy świeżo po zabiciu kilku facetów. Ja, mała, dziewięcioletnia dziewczynka, broniąca się przed śmiercią ze wszystkich sił. - Grymas pojawił się na jej twarzy, kiedy z niejaką nostalgią wspomniała tamto wydarzenie.

- A potem? - Pochylił się w jej kierunku wykazując co raz większe zainteresowanie tematem.

- Potem spędziłam z nimi kilka lat. Nauczyli mnie podstaw. Odeszłam. I w końcu wróciłam.

- Wiec ile masz lat hm? - Wypalił Deidara, nim Hidan zdążył chociażby otworzyć usta.

- A ile mi dajecie? Więcej niż dwadzieścia? Mniej? A może ponad trzydzieści? - Odzyskała rezon i stanęła obok siedzącej i słuchającej niebieskowłosej. - Spróbujcie zgadnąć. Chociaż by trafić, potrzeba trochę szczęścia. Dodatkowo mam coś co już niemal nie istnieje. Coś co nie pasuje do mojej ciepłolubnej natury. Umiejętność która straszyła i bezwzględnie zabijała. I przez którą zabijali wszystkich mi podobnych.

Przysięga || AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz