Samotność
-Dziś wieczorem wyruszam. - powiedziała cicho, zwracając na siebie uwagę mężczyzny. Wrócili z misji już jakieś dwa dni temu, a stosunki między nimi jakby weszły na nowy poziom. Częściej rozmawiali, nawet o najmniejszych błahostkach jak ulubione jedzenie czy typ broni. Przesiadywali na dworze, kiedy ona tworzyła co raz to nowe rzeczy z lodu. Pozwalała mu na ogrzanie chłodnego ciała, najczęściej dłoni. Pozwalała na delikatne czochranie po głowie. Na dotyk jego dłoni na dole pleców, kiedy gdzieś szli. Pozwalali sobie na ironie, na czarny humor. Na długie spojrzenia, wypełnione po brzegi ciszą. Na wszystko wiedzące uśmiechy i porozumiewanie się bez słów. Pozwalali by niewidzialna nić przeznaczenia wiązała ich razem co raz mocniej. Nierozerwalnie.
-Kiedy wrócisz? - Odwrócił wzrok, czując zaniepokojenie jej samotną misją.
-Nie wiem, Kisame. Muszę iść do Kiri i znaleźć ostatnie zapiski rodziny. Gdyby Deidara tu był, poprosiłabym go o transport, ale jest na misji więc pozostaje mi bieg. Myślę... - zawahała się na chwilę, kalkulując szybko czas i drogę. - Myślę, że za jakieś trzy dni powinnam być na miejscu. Wrócę za tydzień. - powiedziała szybko, zręcznie tworząc na stole figurkę małej sówki, która wzniosła się i zatoczyła koło nad ich głowami.
- Może zdążysz na swoje pierwsze pieczętowanie. - Zaśmiał się niebieskowłosy i wstał, przeciągając się z zadowolonym pomrukiem. Jeszcze przez chwilę obserwowała go. Zapamiętywała rysy twarzy, ułożenie włosów, mimikę którą widziała tylko ona. A potem zamknęła oczy, pozwalając by ptaszek rozprysł się na drobny śnieg.
*
Podróż do Kraju Wody okazała się mecząca i nudna. Yume nie mogła niepotrzebnie zwlekać, kiedy wiedziała, że potrzebują jej w siedzibie. Dlatego biegła wytrwale, omijając niebezpieczne szlaki, by nie wplątać się w upierdliwe walki. U granic Kraju Ognia pozwoliła sobie na dłuższy postój, by wczesnym rankiem ruszyć po wodzie do swojego celu.
Kirigakure była inna niż Konoha czy Ame. Mokra i cuchnąca rdzawą krwią. Jej smród wdzierał się do nosa, wsiąkał w ubrania i włosy, oblepiał brudem, którego nawet nowa Kage nie dała rady usunąć. Smród przeszłości.
Będąc już w wiosce – do której dostała się oczywiście bez problemu – znalazła niewielki hotelik i wynajęła pokój na dwie noce. Szybko wysłała posłańca do Paina, a następne cztery posłała by zbadały teren i znalazły miejsce w którym ukryte zostały zwoje.
Pozwoliła sobie jeszcze na kąpiel i zaczęła szczegółowo opracowywać plan.
*
Krew powoli spływała z katany, dzierżonej przez postać w czarnym płaszczu. Przerażone spojrzenia pięciu Panów Feudalnych, wywołały nieco szaleńczy uśmiech na twarzy zabójcy, który z gracją i wprawą, kopnął truchło ochroniarza pod ścianę.
- K-kim do cholery jesteś, demonie? - Spytał jeden, najodważniejszy z nich. Najgłupszy.
- Przecież sam sobie odpowiedziałeś. -Prychnęła, strącając ciecz z broni. - A może już nie pamiętacie swojego wyroku?
„Zlecamy zabójstwo całego klanu Aisu, z powodu nadzwyczaj wysokiego zagrożenia dla wioski."
- Przeczytała z kartki, którą rzuciła w ich kierunku. - Wiec jakie to było zagrożenie? Powiedzcie mi, co wam zrobili, że wybiliście ich jakby byli niczym więcej niż mrówkami, marnymi robakami? - Powoli zbliżała się do nich, pozwalając by lód zawładnął jej ciałem. Myśli stały się przejrzyste, spokojne, pełne chłodnej kalkulacji. Emocje nie miały prawa głosu. Lód rozszedł się dookoła niej, po ziemi, otaczając cienką warstwą jej dłonie. Na twarzach mężczyzn pojawiło się zrozumienie a zaraz po nim czyste przerażenie. Próbowali uciekać. Bronić się. Przekonać ją. Na nic zdały się ich błagania i rozpaczliwe prośby. Ciepła ciecz zabarwiła brudną juz podłogę, rozlewając się powoli.
CZYTASZ
Przysięga || Akatsuki
أدب الهواةHistoria, która nie zmienia nic i zmienia wszystko. // Początek: 17.05.18 Koniec: 17.07.18 // Książka zostanie zmieniona. Kiedyś.