Sam na sam
- Dobrze wiesz, że czasem musimy zmieniać kryjówki. Teraz mamy tą, na pograniczu Kraju Ziemi z Krajem Ptaków. Następna, która była kiedyś naszą główną jest w Kraju Rzeki. Są jeszcze 3. Na zachodzie Kraju Wiatru, dość daleko. Na jednej z wysp Kraju Wody. Ostatnia jest między Krajem Ognia i Wioskami Wodospadu oraz Dźwięku. Bardzo rzadko ich używamy, ale są w razie potrzeby. Ja wraz z Konan często jesteśmy też w Wiosce Deszczu, ale to już wiesz. - Rudy westchnął ciężko i zwrócił całą swoja uwagę na dziewczynę.
- Wracając do głównego tematu. Chciałbym byś wraz z Kisame poszła sprawdzić tą w okolicach Doliny Końca. Dojście nie zajmie wam jakoś dużo czasu, ale to ważne by nikt nie kręcił się w pobliżu. Musicie sprawdzić wszystko, Yume. Każde pomieszczenie i okolice.
- Zrozumiałam. Kisame wie gdzie dokładnie położona jest kryjówka? Czy dasz nam mapę? - spytała sprawdzając ostatni raz lokalizację na dużej, zapisanej kartce.
- Wie, a teraz idź i poinformuj go o misji. Możecie wyruszyć po obiedzie. - odpowiedział i usiadł za biurkiem, zajmując się na powrót papierami. Z cichym westchnieniem wyszła z biura i stanęła przed drzwiami, które znajdowały się obok jej pokoju. Przez chwilę naszła ją ochota wejść tam z buta, ale postanowiła zachować resztki kultury i zapukała, dopiero potem weszła bez pozwolenia. Rekinowaty nie podniósł wzroku znad książki, mruknął tylko „Hej Yume" i zamilkł skupiając się na tekście.
- Te, Rybka. Mamy razem misje. - Usiadła na krańcu posłania, wbijając spojrzenie w miejsce gdzie powinna być twarz jej towarzysza. - Idziemy sprawdzić inną kryjówkę. Po obiedzie wychodzimy. - westchnęła ciężko i wstała wychodząc. Myślała, że misja sam na sam z tym facetem może być ciekawa i dostarczyć jej dużo informacji, ale widziała niestety, że nie miał dziś humoru. Albo po prostu był zbyt leniwy.
Po zamknięciu drzwi od swojego pokoju, skupiła się na rzeczach, które musiała wziąć ze sobą. Nie była pewna ile zajmie im dotarcie do bazy, a noszenie zbyt wielu rzeczy nie uśmiechało jej się. Po uzupełnieniu podstawowych zapasów broni, skontrolowaniu stanu małej apteczki, zapieczętowała w zwoju jedną czy dwie księgi oraz pojedyncze sztuki ubrań czując, że jest gotowa. Przebrała się jeszcze w standardowy strój i wyszła z pokoju, zostawiając w nim ekwipunek oraz płaszcz.
W teorii, posiłki jadali jak chcieli, ale w praktyce, obiady były jedynym momentem w ciągu dnia kiedy się widzieli, więc większość która jadła, zjawiała się o wyznaczonej porze. Tak było też i tego dnia. Mimo nieobecności Deidary oraz Sasoriego, którzy wyruszyli na misje, przy stole siedziało pięć osób, które cicho rozprawiały z towarzyszami, albo zajmowały się swoimi sprawami. Yume już nie dziwił brak Paina czy Zetsu. Nawet Tobiego, który ostatnimi czasy pojawiał się co raz rzadziej i większość zakładała, że w końcu się na coś przydał i lider wysyłał go na misje.
Co do posiłków, to każdy robił co umiał, ale czasem znalazła się dobra dusza – Konan, czasem Yume – która gotowała coś, co starczyło na kilka dni i wszyscy byli zadowoleni.
Dziś jednak, kiedy po wejściu do kuchni Yume rozejrzała się po członkach organizacji, zauważyła ogólny brak humoru. Nawet Hidan, wesoły, nieco zboczony i sadystyczny wyznawca Jashina, nie uśmiechał się, nie żartował, nie wkurzał innych. Coś było definitywnie nie tak.
Samidere zmarszczyła brwi i poszła przygotować sobie jedzenie, cały czas myśląc o tym, co się dzieje. Od kiedy przybyła do organizacji, nie widziała takiej atmosfery. Nawet kiedy prawie zabito Deidare i nie było pewne czy przeżyje. Oczywiście artysta miał szczęście i wylizał się szybciej, niż Hidan nauczył się mówić „Stół z powyłamywanymi nogami".
CZYTASZ
Przysięga || Akatsuki
FanficHistoria, która nie zmienia nic i zmienia wszystko. // Początek: 17.05.18 Koniec: 17.07.18 // Książka zostanie zmieniona. Kiedyś.