ROZDZIAŁ 4

1.2K 178 45
                                    

"Zakochany Delfin"

Delikatna, waniliowa, prawie biała barwa to było pierwsze co [Imię] zobaczyła, gdy otworzyła drzwi. Płatki korony podtrzymywane przez działki kielicha wyglądały pięknie. Cienkie, soczyście zielone łodyżki owinięte były ozdobną, przezroczystą folią w czerwone wzorki. Dziewczyna spojrzała na lekko różowego na twarzy Irukę, który trzymał bukiet pięknych, wiosennych tulipanów*.

- Ohayō, [Imię]... to dla ciebie - przywitał się, wyciągając rękę z bukietem w jej stronę.

- Ohayō, Iruka - powiedziała uśmiechnięta, przyjmując kwiaty. - Wstawię je tylko do wazonu i możemy iść - dodała i zniknęła w głębi korytarza. Szatyn czekał na nią zaledwie chwilę. Dziewczyna znów mu się ukazała. Wyszła z domu i zamknęła drzwi na klucz. Spojrzała na delikatnie zestresowanego chłopaka, który właśnie analizował jej wygląd.

Jasna, błękitna, wiosenna sukienka w białe groszki była dopasowana w talii do jej ciała, natomiast spódnica, była lekko rozkloszowana. Zdaniem mężczyzny [Imię] wyglądała wyjątkowo uroczo.

Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i pomachała mu ręką przed twarzą, gdy przez dłuższy czas się w nią wpatrywał i nic nie mówił.

- Iruka? Wszystko w porządku? - spytała zmartwiona zachowaniem przyjaciela.

Czarnooki natychmiast się ocknął. Posłał jej przepraszające spojrzenie i zaproponował, aby udali się do restauracji. Mężczyzna zabrał dziewczynę do małej, przytulnej knajpki.

W środku było przyjemnie chłodno. Na okrągłych, ciemnych stolikach leżały obrusy w czerwono-białą kratę. Stojące i wiszące lampki dawały dyskretne światło. Powieszone obrazy, przedstawiające naturę, prezentowały się doskonale na tle czekoladowych ścian.

Iruka odsunął [Imię] krzesło, dając jednocześnie znak, aby usiadła, co natychmiast zrobiła. On zajął miejsce naprzeciwko niej.

Trwała między nimi cisza. Nie była jednak krępująca, czy niezręczna, ale przyjemna. Wpatrywali się wzajemnie w swoje oczy. Na twarzy szatyna gościły delikatne rumieńce, które dzięki słabemu oświetleniu, pozostały niezauważone przez [Imię]. Przyjemniej Iruka miał taką nadzieję.

Do ich stolika podszedł kelner. Trzymał w jednej ręce mały notesik, a w drugiej długopis. Grzecznie zapytał się o zamówienie. Umino spojrzał na przyjaciółkę.

- [Ulubione danie] i [ulubiony napój] - powiedziała łagodnym głosem po chwili zastanowienia. Pracownik punku gastronomicznego przeniósł wzrok na nauczyciela.

- To samo - odparł bez pośpiechu czarnooki. Kelner zapisał zamówienie i odszedł, wspominając coś o czasie, za jaki otrzymają posiłek.

- Dawno nigdzie razem nie byliśmy - zaczął niepewnie mężczyzna.

- Hmm? - mruknęła w odpowiedzi [Klan], przypatrując mu się.

- Brakowało mi naszych spotkań, czy wypadów na ramen, albo coś innego - oznajmił spokojnie. - Pamiętam jak byliśmy jeszcze w akademii. Nie chciało mi się uczyć, a ty cały czas próbowałaś mnie do tego jakoś przekonać.

- Udało mi się dopiero wtedy, gdy obiecałam ci ramen w nagrodę za dobre oceny - dokończyła [kolor] włosa, zagłębiając się we wspomnienia.

Rozmawiali tak jak kiedyś. Przypominali sobie wspólnie spędzone chwilę, lata w szkole, śmieszne sytuację. Oboje ciągle się uśmiechali, śmiali. Czas przestał się dla nich liczyć. Oddzieleni od rzeczywistości, znajdowali się w swoim świecie, gdzie istnieli tylko oni, a atmosfera, która między nimi panowała, była cudowna.

Iruka spoglądał na twarzy przyjaciółki. Nie mógł od niej odwrócić wzroku. Te piękne [kolor] oczy lśniły radośnie, uroczy nosek był delikatnie zadarty i te usta - subtelne, miękkie, kuszące. Mężczyzna poczuł pokusę, aby ich posmakować. Trwało to zaledwie moment, ale i tak zdążył się zaczerwienić. Nie miał pojęcia, czemu akurat takie myśli pojawiły się w jego głowie.

Wtedy przyszedł kelner. Postawił przed nimi ich dania i odszedł, życząc smacznego posiłku.

[Klan] zaczęła jeść, podobnie zresztą jak Umino. Podczas konsumpcji znów nastała cisza. Iruka spoglądał na dziewczynę kątem oka. Cały czas miał w pamięci tę jedną jedyną myśl, aby skosztować ust przyjaciółki.

Zdał sobie sprawę, że dawne uczucia powróciły. Już jako młody chłopak dowiedział się, jak to jest się w kimś zakochać. Jego lubą była właśnie [Imię]. Poznał ją w akademii. Początkowo traktował ją jak inne koleżanki, ale z czasem zaczął ją poznawać. Była dla niego dobra, miła, uprzejma. Wiedział, że dziewczyna była taka dla wszystkich, ale on czuł się wyjątkowy.

Wybranka jego serca zawsze miała dobry humor. Na jej twarzy często gościł szczery, ciepły uśmiech.

Iruka chciał zwrócić na siebie jej uwagę. Dlatego cały czas grał rolę klasowego błazna. Jednak [Klan] postrzegała go jako miłego, zabawnego chłopaka, który nie zbyt lubił naukę i przestrzeganie zasad.

Szatyn tak się rozmarzył, że nie usłyszał tego, co mówiła do niego przyjaciółka. Zaśmiała się krótko i pstryknęła mu palcami przed oczami.

- Iruka, w ogóle mnie nie słuchasz - mruknęła z udawanym wyrzutem w głosie.

- G-Gomene - zaśmiał się niezręcznie i kiwnął głową, dając tym znak, aby spokojnie powiedziała o co chodzi.

- Jak już wielokrotnie mówiłam, dziękuję, że mnie zabrałeś na kolację - zaczęła. - Naprawdę miło się z tobą rozmawiało, ale na mnie chyba już pora.

- Co? Tak szybko? - zdziwił się mężczyzna. Dziewczyna pokiwała smutno głową i wstała. Chciała wyjąć pieniądze za posiłek, ale nim zdążyła włożyć rękę do torebki, szatyn złapał jej nadgarstek.

- Nie wygłupiaj się, ja płacę - oznajmił głosem nie znającym
sprzeciwu.

- No dobrze...

Do stolika podszedł kelner i podał mu rachunek. Umino zapłacił i zaproponował przyjaciółce, że ją odprowadzi.

Postanowili wybrać się jeszcze na spacer. Iruce szybko zleciał czas w towarzystwie [Imię]. Nie zauważył nawet kiedy minęło południe. Teraz słońce powoli zbliżało się do linii horyzontu.

Mimo wieczorowej pory na dworze było ciepło. Przechadzali się mniej ruchliwą ulicą, obserwując piękne błękitno-pomarańczowe niebo, po którym płynęły różowe, kłębiaste chmury. Wspominali stare czasy, aż nie znaleźli się w okolicy domu [Imię].

Wtedy dziewczyna pożegnała się z przyjacielem i odeszła, jeszcze raz dziękując za zaproszenie na kolację.

Iruka stał przez dłuższy czas niedaleko mieszkania kobiety. Jego wzrok był rozmarzony, nieobecny. Szatyn zrozumiał dlaczego tak dziwnie się czuł w towarzystwie starej znajomej.

Wreszcie mógł odejść przekonany o swoich uczuciach.

- Stara miłość nie rdzewieje - westchnął cicho, zmierzając do własnego domu.




*tulipany oznaczają radość ze spotkania. Możemy za ich pomocą powiedzieć "Dobrze, że jesteś", "Miło cię widzieć", a jeśli są czerwone - "Kocham cię"

Stara znajoma • Iruka Umino Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz