.

75 10 0
                                    

   Gdyby mi kiedyś powiedziano, że uczucie z pozoru niewinne stanie się moim największym utrapieniem, posłuchałbym, a nawet wziął to do serca.
   Lecz nikomu nie chciało się mnie ostrzec.

   Spacerowałem ulicami Krakowa i spoglądałem na buty, które niosły mnie w drogę zupełnie mi niewiadomą - na co sam pozwalałem. Może w końcu poprowadzą mnie ku tej właściwej, wyjdę na prostą.
   Nie wiem.
   Najważniejsze, że do przodu.

   Dużo myślałem.
   Po głowie chodziły mi urwane myśli z wczorajszej nocy, którą spędziłem delektując się zimnymi ustami butelki czerwonego wina.

   Należała do mnie.
   Moja czerwona wina, którą tak bezczelnie się delektowałem.
Moja. Tylko moja.

   Tak samo jak ty jeszcze parę dni temu.

   Ile bym dał, żeby odwrócić bieg tej żałosnej historii, w której oboje utknęliśmy.
   Ile złotych monet bym wydał, aby ponownie powiedzieć Ci, że nienawidzę, kiedy twoja matka przychodzi bez zapowiedzi i krytykuje meble w naszym salonie.
   Lubiłem te meble.
   Lubiłem ten salon.
   W sumie - jednak lubiłem nawet twoją matkę i to, że przychodziła bez zapowiedzi. Mogłem wtedy powiedzieć: "kochanie, powiedz jej, żeby następnym razem chociaż uprzedziła, zadzwoniła, wysłała wiadomość".
   A teraz komu ja to powiem, gdy nie ma już Ciebie ani twojej matki? Wyjdę na wariata, jeśli sam do siebie. Chociaż, właściwie do kogo ja teraz mówię?
   Monologi wewnętrzne są frustrujące. Najlepiej, gdybym już w ogóle nigdy więcej słowa ze sobą nie zamienił.

   Życie jest zbyt szybkie.

   Pijąc poranną kawę myślisz tylko o tym, czy nie spóźnisz się na autobus i czy na pewno zdążysz naprawić wszystkie błędy przeszłości.
   Spotykając kobietę idealną - od razu zaczynacie od planowania waszej wspólnej przyszłości, ponieważ kto wie, czy znajdzie się na to czas, gdy przyszłość już nadejdzie?
   Życie uciekło z moją kobietą, a ja nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić. Przecież planując przyszłość z nią, zabrakło mi czasu na ewentualne planowanie przyszłości bez niej. Nawet nie myślałem, że taka nadejdzie.
   A jednak.
   I zabrakło mi czasu.
   I nie miałem czasu pomyśleć o tym wcześniej.

   Chciałbym wracać do domu, ale nogi nadal uparcie prowadzą mnie przed siebie. A ja nadal im na to pozwalam. Jak przestać im na to pozwalać, kiedy jest jeszcze ten ostatek nadziei, że kierują mnie one w ̶d̶o̶b̶r̶ą̶ twoją stronę?

   Doskonale wiem, że nie.

   Jedyne co mi pozostało, to kłaść gorzkie róże na czarnej mogile mojego serca, które umarło wraz z twoim odejściem.

   Chciałbym tylko, żebyś pewnego dnia spojrzała przez okno i jeszcze raz zadecydowała,

   że ja.
   I że mamy na to czas.

///{napisane w 2018}\\\
//końcówka inspirowana wierszem Marcina Świetlickiego:

///{napisane w 2018}\\\//końcówka inspirowana wierszem Marcina Świetlickiego:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czerwień winaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz