I- "Chcąc nie chcąc"

2.7K 94 57
                                    


Obcy niezwłocznie wstał i wyjął z sakiewki mały nóż, przyjmując przy tym przygarbioną postawę do walki.

Blondyn, nie chcąc by komukolwiek stała się krzywda, przeleciał wzrokiem przestrzeń dookoła i wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Mike, po czym chwiejnym krokiem, ukazując dłonie zaczął się zbliżać do obcego, natomiast jego przyjaciel zaszedł go od tyłu i nim dzikus usłyszał kroki za sobą już był unieruchomiony. Silna dłoń zwiadowcy rzuciła gona kolana, a w momencie gdy upadał, jego broń wypadła mu z ręki. Erwin podszedł spokojnie i zapytał o imię, lecz kiedy ten dalej milczał ze zwieszoną głową i kapral zbliżył się do nich, przy czym jeszcze zdążył podnieść nóż, należący do obcej im postaci i schować go do kieszeni.

Mike zrzucił kaptur z głowy trzymanemu przez niego człowiekowi a oczom wszystkich ukazały się brązowe włosy które jakby wypłynęły spod materiału, damska, blada twarz i niezwykłe oczy; każde w innym kolorze. Jedno było szare jak chmury burzowe, natomiast drugie niebieskie jak niebo, podczas gdy słońce nań góruje.

-Erwin, zdajesz sobie sprawę z tego, że ona może nie rozumieć co do niej mówimy?- po tych słowach wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

-Masz rację... No cóż, trzeba będzie zabrać ją z nami i spróbować dogadać się już za murami.

-Narazie ją zwiążcie.

Po tych słowach poczuła przeszywające ją ciepło. Szarpnęła się kilka razy, jednak bez większego rezultatu. Dopiero po chwili zorientowała się, o co tak naprawdę chodziło. Spojrzała na Levi'a z taką furią i wściekłością, ukazując zaciśniętą szczękę, że nawet Petra, która stała za nim zachwiała się lekko. Obca ponownie opuściła głowę i zacisnęła powieki, by po chwili ujrzeć nosek czarnego jak smoła buta.

-Czyli jednak mnie rozumiesz.- Erwin górował nad nią ciągle obserwując każdy jej ruch.- Może więc powiesz nam jak maszna imię?- wziął wdech i odczekał, jednak oczywiście nie liczył nawet na rezultat. Jeszcze moment wytrzymał w bezruchu, po czym po prostu kontynuował.- Dobrze, więc jednak jestem zmuszony spełnić nasze słowa.- skinął do Mike, i w momencie, kiedy ten chwycił w jedną dłoń linę dziewczyna wyczuła że poluzował uściski. Oczywiście nie mogła tego nie wykorzystać.

Wstała, szarpiąc rękami mocno w górę i zaczęła biec na oślep wymijając kilku zwiadowców i wydostając się z kółka gapiów.

-Hey!-krzyknął Erwin jakby sam do siebie, a reszta ruszyła za nią. "Napewno dogonicie ją w biegu matoły."- skarcił ich w myślach Levi po czym podleciał kawałek na sprzęcie i z pełnym rozmachem uderzył prosto w jej plecy. Oczywiście upadła. Próbowała uciec gdzieś dalej rękami jednak on już położył jej swoje kolano na kręgosłupie, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Spętał jej ręce mocnym węzłem i podniósł tak, że wstała na równe nogi, choć jeszcze przez moment udawała flak. Teraz na jej twarzy dojrzał nienawiść i bezradność, przy czym różne oczy obcej nieco się zaszkliły. Dopiero teraz dostrzegł w niej podobieństwo do pewnej osoby, którą doskonale znał, ale było za późno na zmianę decyzji.
Pozostanie wiernym zwiadowcą to i tak jedyne co mu zostało.

Niebo przecięła zielona flara niezwiastująca niczego dobrego.

-Wsiadać na konie! Wracamy!- wszystkich dobiegł zimny, ostry głos.- Levi, zabierz ją ze sobą.- rozkazał Erwin, a po jego słowach nikt już nawet nie odważył się choćby pisnąć.

   Wszyscy wykonali rozkaz natychmiast. Levi wtargał ją na konia i trzymał jeszcze dla pewności. Oczywiście po drodze podjęła kilka prób ucieczki jednak bezskutecznych, tylko go dodatkowo denerwując.

Jutro się rozstaniemy ||SnK AoT Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz