XII- "Prawdziwe myśli"

823 36 7
                                    

-O co chodzi, Erwin?- Levi dobiegł do niego i wyrównał krok. Aktualnie całą trójką kroczyli bacznie przed siebie, pokonując korytarz kwatery.

-Żandarmeria chce się z wami widzieć.- Dowódca nawet na niego nie spojrzał. Po prostu patrzył naprzód.

   Czyli stało się dokładnie to, czego nasz kapral się spodziewał. 

-Z jakiej racji?- Chciał jednak potwierdzenia swoich przypuszczeń.

-Znaleźli martwego Charls'a w magazynie, kiedy szli uzupełnić zapasy. Podobno widziano i Ciebie i Obę w tych okolicach.- Nie brzmiał na zachwyconego. Nie brzmiał nawet w połowie tak jak zwykle.- Mam nadzieję, że jakoś z tego wybrniemy, ale nie są zbyt pozytywnie nastawieni.- Wraz z tymi słowami otworzył drzwi, by dziewczyna u boku Levi'a mogła wkroczyć do gabinetu, w którym czekało już na nich trzech żołnierzy z herbem zielonego konia na swoich mundurach. Oba oraz kapral stanęli obok siebie i spojrzeli na nich wyczekująco.

-Dziś po południu znaleziono ciało pana Charls'a Martina w magazynie. Świadkowie mówią, że widziano Was w tych okolicach dziś w godzinach popołudniowych. Nie możemy wykluczyć, że któreś z was to zrobiło. Niemniej jednak domagam się zeznań, tego co robiliście dzisiaj o tej porze?

-Byłem z nią rano w magazynie- Skinął głową w stronę Oby- ,ale nikogo tam nie zastaliśmy. Wymienialiśmy tylko butle z gazem.- Levi starał się być jak najbardziej opanowany i pewny, jednak pan "wiem wszystko" nie kupił tego.

-Ja jednak mam w głowie zupełnie inną wersje.- Oparł się o ścianę tuż za nim. Chyba mając na celu podkreślenia swojej wyższości w tej sytuacji. W końcu to on był bliżej króla.- Poszliście tam tylko w jednym celu. Nie bardzo wiem, jaki mieliście motyw, w tym co go właściwie spotkało, ale zabiliście go. Bestialsko i bez litości.- Podniósł wzrok.- Zabójcy...

-Pleciesz bzdury...- Levi przerwał mu i wyprostował się, krzyżując ręce na piersi.- Myślisz, że ktoś z nas śmiałby choćby tknąć kuzyna szlachcica?

-Niewykluczone. W końcu zwiadowcy już i tak mają nierówno pod sufitem.

   Oba stała w miejscu nieruchomo i słuchała co też ci ludzie do siebie wygadują. Jak to szlachcica? To dlatego był taki pewny siebie... ale czy teraz Levi pójdzie przez nią do więzienia? Przecież mają jasny trop... i widać, że ochotę by go tam wsadzić...

-Z całym szacunkiem dowódco,- Erwin jakby wyszedł przed szereg i stanął na baczność.- Doskonale wiem co sądzicie o Naszym korpusie, jednak mogę-

-Ja to zrobiłam.- Przerwała mu Kayase i zrobiła krok naprzód. Erwin, oraz Levi zrobili wielkie oczy.

-Ty?- Obcy jej żołnierz zmarszczył czoło.- Jak masz na imię żołnierzu?

   Dziewczyna nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć. Co Erwin powiedział im, zanim po nich poszedł. Moment zawahania trwał zdecydowanie za długo.

-No... słucham.- Widać było, że mężczyzna jest coraz bardziej poddenerwowany. Pokręcił dłonią domagając się odpowiedzi.

-Akane Michiru!- Wykrzyknęła i przymknęła oczy. Chyba łyknął przynęte...- Niedawno przeszłam szkolenie wojskowe w 99. Korpusie Treningowym.- Na szczęście zainteresowali ją kadeci, toteż z jednym z nich zdążyła porozmawiać i dowiedzieć się jak nazywa się to całe szkolenie i grupa, do której dołączyli. Domyśliła się też, że wojskowi z żandarmerii nie za bardzo znają kadetów, ponieważ to da nich po prostu mięso armatnie. Tym bardziej dowódca panów "ą, ę", z ekipy "rozdęte ego".

-Jaki miałaś motyw, jeśli to naprawdę ty...- Nie wyglądał na przekonanego, tak jakby sam chciał dowieść, że to Levi i zamknąć go już teraz. O nie... nie da mu tej satysfakcji. Jedną z wielu rzeczy jakich nauczyła się za murem to to, że ludzie prymitywni są w stanie zrobić dosłownie wszystko by osiągnąć swój cel, a ona wprost uwielbiała tępić takich debili. "Idiotka"- brunet nadal nie wierzył w to co się właśnie dzieje. Oba opuściła głowę i również skrzyżowała ręce jakby się obejmując. "Kurtyna w górę."- Pomyślała.- "Pora spłacić dług."

-Od początku mnie nie chciał...- Spojrzała w oczy dowódcy szaleńczym wzrokiem i zachichotała na razie cicho.- Nie chciał ze mną być!!!- Teraz już zaśmiała się fanatycznie i na cały głos, po czym zwróciła się wprost do niego.- Rozumiesz to?!- Po czym skierowała się do Levi'a i szarpnęła go za koszulkę. Najwyraźniej dobrze grała psychopatę, bo dowódca nieźle się wystraszył. Jednak w tym wszystkim udało się jej rzucić Levi'owi jedno spokojne spojrzenie. Debet uregulowany.- Sam tego chciał!!! Prosił się o to!- Okręciła się kilka razy wokół własnej osi i w jej dłoni błysnął nóż, który przed chwilą zakosiła kapralowi. 

   Kiedy zauważyła, że żandarm stoi jak wryty w ziemię, nie wiedząc za bardzo co zrobić, uczyniła kilka śmiałych kroków do niego, nadal nie chowając uśmiechu. Zadziałało jak kubeł zimnej wody. Mężczyzna cofnął się niezwłocznie i przeleciał wzrokiem resztę swoich podwładnych.

-Skujcie ją.- Nakazał nieźle wystraszony, wskazując na nią palcem.- I zamknijcie natychmiast w lochu!

-Słucham!? Niby za co?!- Machnęła dłońmi na boki.- Zaraz żadnego z Was już tu nie będzie! Hah...

   Zareagowali natychmiast i powalili ją na ziemię, zakuwając jej nadgarstki kajdanami i odbierając broń. Spojrzała na Ackermann'a ze łzami w oczach, jednak zdobyła się na ten nadludzki jeszcze gest i posłała mu uśmiech. Potem, kiedy ją podnieśli zaśmiała się Erwinowi w twarz, tak, że chyba nawet on już prawie uwierzył w to co się właściwie stało.

-Hej! Ale wy nie rozumiecie!!! On sam mnie o to prosił hahaha!!!

    Kiedy zniknęła za drzwiami oszołomieni zwiadowcy wymienili się spojrzeniami. Jeszcze przez chwilę stali układając cegły w swoich głowach.

-Nie zostanie za murami, prawda?- Spytał w końcu Erwin.

-Nie. I nie wie nic, co mogłoby się nam przydać.- Kapral doskonale wiedział, że blondyn domyślił się prawie wszystkiego. Nie musiał mówić już nic więcej.

-To ja idę sfałszować dokumenty.- Odparł i po prostu wyszedł, jednak gruntownie wiedząc co będzie dalej.

Jeśli Charls był z rodziny szlacheckiej, a był, to trzeba szybko zacząć działać. Oba nie pożyje długo, jak tylko wiadomość dotrze do jego rodu. Oby tylko już nie dotarła.

   Levi oczywiście od razu postanowił, co zrobi. Teraz już na własną rękę.

***

Virala Was wita!

Uwielbiam tę opowieść i wasze wspaniałe komentarze! Nie macie pojęcia jak brak hejtu na wattpadzie mnie cieszy!


Jutro się rozstaniemy ||SnK AoT Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz