II- "By zrzucić łańcuchy"

1.4K 76 16
                                    

    Obudził ją brzdęk łańcuchów. Otworzyła ciężkie jeszcze oczy i spojrzała przed siebie. Nogi i ręce miała skute. Plecy okropnie bolały, prawdopodobnie przez to, że łóżko na którym spała było po prostu deską nakrytą kocem. Powietrze unoszące się wokół było wilgotne i ciepłe, toteż oddychało się dużo ciężej niż na powierzchni.

   Pierwszą osobą jaką tego dnia zobaczyła był blondwłosy dowódca, który to kazał ją zamknąć. Zmarszczyła brwi na jego widok i popierając się drżącymi dłońmi podniosła się do pozycji siedzącej.

-Wiesz że to było konieczne.- zaczął. Niby w jej głowie pojawiła się wizja wczorajszego dnia, a jednak nadal czegoś nie rozumiała.

-Tak samo jak porwanie mnie z mojego domu?- odparła spokojnie. I tak gorzej być nie mogło, już siedziała w więzieniu.

-Jak ci na imię?- Smith jednak zupełnie zignorował jej riposte. Poprawił się.

-Oba.- odpowiedziała po dłuższej chwili milczenia i spojrzała na ręce. Nie było opcji wydostania się z łańcuchów bez klucza.

-A nazwisko jakieś masz?

   Kiwnęła przecząco głową.

-Kiedyś miałam, ale już go nie pamiętam.

   Erwin zastanowił się chwilę, by niedługo zadać kolejne pytanie.

-A czy w lesie oprócz Ciebie jest ktoś jeszcze?

-Nie, nie ma.- po tych słowach zacisnęła szczękę i przemknęła oczy. Wiedział że nie kłamała. Nie miał pojęcia czy może jej całkowicie zaufać, jednak teraz miał sto procent pewności. A intuicja rzadko go myliła.- Już nie ma.

   Nie chciał drążyć, ponieważ zauważył kilka łez na jej policzkach. Podszedł do kraty i otworzył ją.

-Jesteś pewnie głodna.- stwierdził. Nie pytając już o nic więcej rozkuł jej ręce. Dziewczyna wstała i zarzuciła na siebie swoją pelerynę, którą wcześniej jej podał i podążyła krok w krok obok Erwina na górę.

   Minęli drzwi do znanego jej gabinetu i kilka innych, po czym skręcili w prawo i podążyli korytarzem do końca.
Każdy kto przechodził obok nich witał się z Erwinem, natomiast na nią kierował ciekawski wzrok, przez co czuła się jeszcze gorzej. Nie przywykła do większej ilości ludzi.

   Weszli na dość sporą salę wypełnioną ławami i stołami. Zaraz obok okna przy jednym z nich siedział Mike, Dita, Hanji, Levi i Petra. Dowódca podszedł do nich z Obą i wskazał jej ręką miejsce obok Hanji. Dziewczyna niepewnie usiadła, a przy jej twarzy pojawił się talerz jedzenia, przysunięty przez sąsiadkę. Od razu poczuła smakowity zapach mięsa.

-Brązowe włosy! Niebieskie oczy!- notowała okularnica i przyglądała się dziewczynie z tym swoim szleńczym zapałem naukowca. Zacisnęła palce na jej ramieniu.- Umięśnione ręce! Niesamowite!

-Hange, to może nie być zbyt komfortowe.- upomniała ją Petra i uśmiechając się podała obcej widelec.
   Dziewczyna przyjęła przedmiot i ignirując spojrzenia Wszystkich wokół zaczęła powoli jeść. Ku ich zdziwieniu, robiła to naprawdę schludnie. Nie mlaskała, nachylała się nad talerzem, zgrabnie posługiwała się sztućcami. Spodziewali się raczej bardziej... dzikiej postawy.
Po chwili na stołówkę wpadł niski chłopak w kitlu i pobiegł do ich stolika.

-Pani Hange! Właśnie zaczęliśmy przygotowania do kolejnego eksperymentu, zapraszam jeśli nie chce go Pani przegapić!

-Co?!- dziewczyna gwałtownie wstała, przewracając krzesło.- Eksperymenty! Beze mnie!?- i wybiegła wraz ze swoim asystentem, zostawiając po sobie jedynie przywrócone siedzenie.
   Erwin usiadł między wszystkimi i westchnął.

-Dita, pamiętaj że dzisiaj szkolisz nowych, Petra, ty prowadzisz trening, który jak mniemam zaraz się zaczyna.

   Zwiadowcy tylko przytaknęli i od razu kiedy skończyli jeść wstali, pożegnali się i odeszli od stołu. Erwin przetarł czoło i zgarnął z niego pot. Jedli w ciszy, jakby bali się użyć jakiegokolwiek słowa, wten na stołówkę wszedł generał Pixis. Wszyscy obecni wstali i zasalutowali, przy czym Oba nawet nie drgnęła, nie wiedząc co robić. Na szczęście uszło w tłumie. Erwin i Mike od razu wstali i podeszli do generała witając się z nim. Wyszli przez główne drzwi i stanęli na korytarzu by w całości oddać się konwersacji.

   Zostali sami. Levi zaczął czyścić swój nóż w oczekiwaniu na dziewczynę. Wstał i podszedł do niej od tyłu, kiedy tylko stwierdził, że skończyła. Wystarczyło, że usłyszała kajdanki i już przeraziła się na tyle mocno, by jej zmysły przetrwania wzięły górę. Jej powieki nieznacznie się rozszerzyły. Co znowu złego zrobiła że chciał ją zakłuć?

   Zareagowała instynktownie nie mając pojęcia jak bardzo przesadziła. Chwyciła swój talerz w jedną rękę i zamahnęła się przez ramię, trafiając idealnie w twarz Levi'a. Resztki jedzenia zostały na jego głowie i szyi, a talerz spadł na ziemię. Jakież to szczęście, że się nie rozbił, bo wtedy nerwy naszego kaprala prawdopodobnie strzeliłyby natychmiast. Ah! Jak on uwielbiał być upaćkany!
   
   Skutecznie przykuła na sobie uwagę innych. Dało się usłyszeć drwiące szepty wokół, jednak nikt jawnie nic nie powiedział. Z każdą chwilą atmosfera napinała się coraz bardziej.
Kapral od razu zmusił dziewczynę by wstała i chwycił ją naprawdę mocno za ramię. Skierował się prosto w stronę wyjścia. Oba czując, że wytraciła go z równowagi, stwierdziła że i tak nie ma już nic więcej do stracenia. Zatrzymała się i gwałtownie wzięła rozmach nogą, kopiąc go z całej siły w piszczel. Momentalnie poluzował uścisk, ale tylko na chwilę.
Za długą chwilę, którą zdążyła wykorzystać. Wzięła błyskawicznie rozbieg i wyskoczyła przez okno niczym profesjonalny kaskader, znikając  w liściach gęstego drzewa.
   Levi od razu swoim piorunującym spojrzeniem postawił wszystkich na baczność. Zwiadowcy, którzy do tej pory beztrosko siedzieli na stołówce ruszyli do wyjścia w kilku grupkach by szukać dziewczyny. Sam brunet jednak stał na środku i zastanawiał się.

   Dowódca Erwin prowadził właśnie dialog z generałem korpusu stacjonarnego, jednak widząc poruszenie przeprosił go na chwilę i wszedł do środka. Zastał tam już tylko kaprala, którego wzrok wbity był w okno a myśli toczyły się po jego głowę jak kule ołowiu.

***

Virala was wita!

I to już drugi rozdział mojej absurdalnej twórczości. (Musiałam to napisać)

 (Musiałam to napisać)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jutro się rozstaniemy ||SnK AoT Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz