III- "Zrób co trzeba"

1.3K 75 26
                                    

   Kiedy już rzekomo wszyscy zwiadowcy wybiegli z budynku, by jej szukać, dziewczyna od razu podążyła do gabinetu, w którym wcześniej ją zamknęli.
W kącie widniał stojak, o który była oparta jej torba. Chwyciła ją i kiedy już chciała skierować się do wyjścia przystanęła. Obróciła się.
Na wielkim, drewnianym biurku dowódcy leżał ogromny arkusz papieru, który od razu przykuł jej uwagę. Podeszła bliżej i położyła palec na brązowych kropkach, prawdopodobnie symbolizujących zwiadowców. "Więc jeżdżą na te swoje wyprawy co miesiąc...". Stała nieruchomo i zastanawiała się.
   Nie dostrzegła jednak, że od momentu, w którym się tam znalazła, była obserwowana przez niskiego wzrostu bruneta, ślęczącego w progu drzwi. Oba obróciła się w jego stronę i zamarła.

-Zrobiłaś ze mnie idiotę przed tym idiotą Erwinem.- oznajmił na co ta westchnęła i uniosła kącik ust.

-Szczerze mówiąc, sam sobie z tym świetnie radzisz.- odparowała.

   Kapral zrobił śmiały krok naprzód, a ta cofnęła się. Powtórzył to jeszcze kilka razy i przygwoździł ją do ściany. Położył dłoń zaraz obok jej głowy a drugą przy ramieniu. Oba błyskawicznie oparła rękę o jego przedramię i miała zamiar powtórzyć to co wcześniej, kopiąc go w brzuch. Tym razem jednak nie dał się zwieść. Założył jej dźwignie na rękę i miotnął w bok. Odpowiedziała rzucając się na niego i wbijając paznokcie w ramię nad obojczykiem. Slrzywił się i podłożył jej nogę, odpychając równocześnie. Runęła na ziemię, ale nie na długo. Od razu wstała i kopnęła go w biodro, celując idealnie nad kością w miękkie miejsce. Nie zdążył zablokować, ale w odwecie chwycił ją za kostkę prawą ręką, natomiast lewą położył na jej ramieniu i przyciągnął do siebie. Sprzedał dziewczynie silne i mocne kolano w sam środek brzucha.
Po tym ciosie zgięła się w pół i padła na ziemię. Brunet dysząc podszedł do biurka i chwycił leżący na nim sznur po czym przykucnął przy Obie i podniósł ją lekko, by związać jej nadgarstki.
   I w tym momencie zrobiła coś, czego nawet on nie był w stanie przewidzieć. Otworzyła szybko oczy i padła całym swoim ciężarem na plecy, uniosła nogi, przekładając w nie całą siłę i zrobiła przewrót w tył skutecznie kopiąc go w klatkę piersiową. Levi wyleciał przez uchylone okno i zdążył tylko chwycić się za rynnę.

-Gdzie ona mogła pobiec?- Erwin ciągnął rozmowę z Hange tuż przez budynkiem. Okularnica przemknęła oczy w niedowierzaniu i powstrzymała się od uśmiechu.
-Obawiam się, że już wiem gdzie.- wskazała palcem na kaprala. Po czym ruszyli tam jakby galopem.

   Levi chciał się podciągnąć. Z łatwością by to zrobił, lecz gdy spróbował rynna zawahała się i wydała charakterystyczne skrzypnięcie. Opuścił się z powrotem. "Trzeba je w końcu wymienić"- pomyślał.
   Dziewczyna uspokoiła oddech i odrzuciła sznur na bok, dopiero teraz wychyliła się przez ramę i chwyciła go za przedramiona.
-Złap mnie też.- nakazała. Spojrzał na nią i zawahał się.- No już... chyba że wolisz spaść.- po tych słowach od razu spełnił jej "prośbę".

   Wtargała go na górę ostatkami sił i puściła. Padł na ziemię i wziął głęboki wdech.
   W tym momencie do pokoju wpadł dowódca, a zaraz za nim brązowowłosa. Oba klęczała na środku pokoju a przed nią siedział Ackermann oparty o ścianę. Erwin podszedł do niej i kucnął na przeciwko.

-Czego od nas oczekujesz?- spytał od razu ignorując wszystko wokół.

-Mogłabym zadać wam to samo pytanie.- bez zastanowienia odparła, nawiązując jak zawsze śmiały kontakt wzrokowy.

-Przydałabyś się w oddziale.

-A jeśli odmówię?

-W najgorszym wypadku oddamy Cię w ręce Żandameri.

-A w najlepszym wypadku?- uniosła brwi. Blondyn spojrzał na nią ostrzegawczo. Oba zastanowiła się chwilę, przeleciała wzrokiem pomieszczenie i wróciła.

-Zgoda. Niech tak będzie... dołączę do zwiadowców.- skrzywiła się lekko.- Przynajmniej spróbuje.

   Wyszli z pokoju przy którym stała już grupka innych żołnierzy. Erwin wraz z Obą ruszyli niezwłocznie do magazynu, następnie przez próg przekroczyła Hanji i oparła się o ścianę z szatańskim uśmieszkiem na twarzy. A kiedy na korytarz, chwiejnym krokiem wywlókł się kapral zwiadowcy z ledwością powtarzymali się od śmiechu. Słysząc to chłopak spojrzał na nich morderczo.
-Wysprzątaliście już całe pierwsze piętro? Bo przypominam, że to było wasze zadanie na dziś.
   Po chwili na korytarzu został już tylko on i okularnica, a po reszcie żołnierzy została tylko chmurka dymu, po tym jak ruszyli w stronę schodów.

-Wiesz kogo mi ona przypomina?- zaśmiała się Hange.

-Obawiam się, że tak.- odparł jak zawsze ze znudzeniem i poszedł dalej, nie odwracając się już w jej stronę.

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jutro się rozstaniemy ||SnK AoT Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz