XIII- "Nikomu o nich nie powiedz"

1K 48 21
                                    

   Uderzyła pięściami bezsilnie w metalowe kraty, zaraz po tym jak ją tam wrzucili. Była wściekła, ale wiedziała, że to i tak w końcu musiało nastąpić. Oparła się o lodowatą ścianę i zaciągnęła wilgotnym powietrzem. Odkaszlnęła. Oparła głowę o ścianę i momentalnie poczuła jak odlatuje. Była wykończona i nie zważając na nic wokół znużyło ją. Zasnęła bez żadnego dodatkowego "ale". Sen miała, nawet piękny. Była z nim. Jego miękkie włosy w końcu znalazły się w jej dłoniach. Pachniał. Materiał jego koszuli był tak gładki, prawie jak jego skóra. A las wokół tak świeży, tak niezwykły. Wszystko graniczyło z rajem, a obudził ją nagły stłumiony krzyk. Potem dopiero walenie o kratę. Spojrzała przerażona w kierunku, z którego dobiegł dźwięk.Teraz oniemiała jeszcze bardziej. Przed celą stał Levi, patrząc na nią tym swoim spojrzeniem, które nigdy nie opuszczało go kiedy kierował wzrok w jej stronę. Wyglądał tak jak w jej śnie. Tak bardzo...

-Jesteś beznadziejna.- Stwierdził surowo. Nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Nie. Teraz nic. Musiała wytrzymać. Być tą silną dziewczyną co zawsze.- Ale jeszcze bardziej beznadziejne jest to, że Cię wypuszczę.- Po tych słowach otworzył metalowe drzwi na oścież i odsunął się. Zmarszczyła brwi, ale od razu wstała i wyszła na korytarz. Kiedy już brała wdech żeby coś powiedzieć, uciszył ją gestem ręki i wskazał palcem w stronę wyjścia. Kilku strażników z żandarmerii przechadzało się po labiryncie w podziemiu. Schowali się na chwilę za ścianą, po czym szybkim krokiem wręcz na palcach wydostali się z więziennego skrzydła. Czy to możliwe, że naprawdę wypuścił ją nielegalnie? Nie mógł tego zrobić. Ale ten powalony strażnik, którego mijali przy okazji jakby utwierdzał ją w przekonaniu, że to prawda, tylko dlaczego? Wyszli na zewnątrz i niespostrzeżeni skierowali się do najbliższej kryjówki, którą był opuszczony korytarz, prowadzący w pobliże muru Maria. Ackermann pociągnął ją za rękę i przyparł brutalnie do muru.

-Nie znoszę Cię.- Stwierdził z pewnością w głosie.

-Więc dlaczego przyszedłeś?- spytała zirytowana i zarazem smutna. Wiedziała doskonale o co mu chodzi. Wlała w niego uczucie, którego do tej pory nigdy nie doświadczył.

-Bo nie potrafię znieść tego, że zrobiłaś coś tak głupiego dla mnie.

-Trzeba było mnie powstrzymać.Ale nie zrobię kolejnej głupoty. Wiesz gdzie jest mój dom, chcę tam wrócić.

-Aj a chciałbym Cię zatrzymać tutaj.- Takie zdanie wypowiedziane z jego ust miało podwójną moc, przynajmniej kiedy kierował je do niej. Namieszał w jej głowie. Znowu. Kiedy już była pewna co do wszystkiego. Odepchnęła go lekko.

-Nienawidzę Cię!- To mówiąc gwałtownie poruszyła rękami, które na jego szczęście złapał i przyparł do ściany tuż nad jej głową. Jej oczy zaszkliły się momentalnie. To nie było szczere. Doskonale o tym wiedział. Nie mówił już nic, po prostu połączył ich usta w namiętnym pocałunku, który pogłębiał bez wahania z każdą chwilą, po czym zaczął jeździć rękami po jej całym ciele, zrywając koszulę gwałtownie w jednym momencie. Dziewczyna zaczęła ściągać te cholerne pasy z jego torsu, a potem zrzucając te niżej. Zajęło jej to chwilę, gdyż plątanina brązowych pasków była jakby nie do rozplątania. Stargała z niego górną część garderoby łapczywie biorąc wdech, kiedy w końcu odkleił się od jej ust. Jej spodnie, wraz z resztą już dawno leżały obok na ziemi, brudząc się o zakurzoną podłogę, ale czy któreś z nich teraz o tym myślało? Odpiął ostatni pasek od spodni, nadal całując jej usta, ale potem schodząc bardziej na szyję, na której zostawił już różową malinkę. Dziewczyna dyszała coraz głośniej, bojąc się, że ktoś ich usłyszy. Zsunęła jego spodnie i bokserki do kolan a wtedy on ujął jej uda i uniósł ją, tak, że ocierała się o jego dolną część brzucha. Wbiła palce w jego włosy, tak jak zawsze chciała to zrobić i przechyliła głowę, prosząc go niemo o więcej pocałunków. Złączyli się, a on przybliżył ją jeszcze trochę do ściany, by mogła się o nią oprzeć. Walczyli językami cały czas, badając na wzajem ich podniebienia. Zniżył ją nieco i nakierował się na jej wejście, czując, że nie wytrzyma dłużej. Wszedł dosyć wolno, na co jęknęła, jak najciszej tylko potrafiła prosto w jego usta. Położył dłonie na jej pośladkach, by lepiej utrzymać dziewczynę. Zaczął się poruszać w tył i przód, co bądź przyspieszając ten ruch.Robił raz dłuższe, raz krótsze pociągnięcia biodrami, przez co doprowadzał ją do szału. Odrzuciła głowę do tyłu. Szarpnęła go za włosy, na co normalnie zareagowałby złością, a teraz tylko go to nakręciło. Syknął z zadowolenia kiedy w końcu przytuliła się do niego mocno, pozwalając mu zanurzyć swój członek w niej aż do nasady. Po czym nieświadomie zacisnęła mocno ścianki swojego wnętrza, przez co doszedł od razu, czując niemałą ulgę. Zacisnął palce na jej pośladkach, tym samym i ją doprowadzając do orgazmu. Ryknęła z zadowolenia i uniosła się o własnych siłach, wychodząc z niego, a Levi tylko schował twarz w zagłębieniu jej szyi. Uśmiechnęła się i przymknęła oczy. Pogłaskała go po głowie, starając się już uspokoić oddech. Teraz sen nie był już rajem, ale to co się działo. Usadził ją na murku obok, szybko zaciągnął na siebie spodnie i spojrzał jej w oczy. Wyczytał z nich więcej niż powiedziałyby mu słowa. Podał jej ubrania i pomógł założyć koszulę, przy czym sam zapiął guziki. Uniósł wzrok i znowu nawiązał z nią kontakt. Spojrzenie miała pewne, tak, jak zawsze.

-I tak nie zostaniesz.- Stwierdził.

-Nie.-Potwierdziła, przez co tylko pogrążyła go w jeszcze większym żalu, którego oczywiście nie okazał.

-A ja tak po prostu wypuszczę Cię z rąk.

-Nie wypuścisz. Ja Cię kocham.- Wraz z tymi słowami ujęła jego dłonie, przyciągnęła do siebie i pocałowała czule. Wepchnęła mu w dłoń zgniecioną karteczkę, posłała mu jeszcze jedno spojrzenie i lekko się uśmiechnęła, po czym obróciła się i po prostu uciekła. Zacisnął pięść i powstrzymał się by za nią nie pobiec. Jej sylwetka oddalała się coraz bardziej. Już ledwo widział jak znika w mroku.

-Ja Ciebie też.

~

Levi,

Chcąc nie chcąc, jednakby zrzucić łańcuchy z rąk byłam zmuszona zrobić co trzeba i stanąć w Waszych szeregach, ucząc się wszystkiego, co robicie. Naprawdę tego nie chciałam, ale tylko wtedy była szansa, że wrócę do domu, ku wolności, którą w nim czułam. Choć przez moment, gdy pomogłeś mi tej nocy poczułam, że pragnę zostać. Ja- obca i nietykalna dziewczyna z dziczy, jak to ujęliście, z Twojej winy przestałam czuć potrzebę powrotu do domu, mimo że na początku to był mój jedyny cel. Musiałam się dostosować do Waszych dziwnych,w moich oczach zasad, które nie podobały mi się. Z twojej winy również trafiłam za mury, ale teraz zupełnie tego nie żałuję. W sercu zostawię wszystkie prawdziwe myśli, o których nie powiem nikomu. Wspomnienia związane ze Zwiadowcami zostawię na zawsze i te najlepsze będę wspominać z uśmiechem na twarzy. Jesteś pierwszą na świecie osobą, którą pokochałam w ten sposób i gdy tylko Wasz mur runie, a wierzę, że to stanie się za twoją sprawą podążę z Tobą, by pokazać Ci ocean. Mam tylko nadzieję, że będziesz tego chciał. A żebyś o mnie nie zapomniał proszę, po kolejnej wyprawie przyjdź na zewnętrzny mur, po południowej stronie, nocą. Będę tam na Ciebie czekać.

Do zobaczenia. Mam przynajmniej taką nadzieję.


Oba Kayase


   Levi zgniótł kartkę w pięści i rzucił nią o blat biurka.

   Levi zgniótł kartkę w pięści i rzucił nią o blat biurka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


The End...





Jutro się rozstaniemy ||SnK AoT Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz