Miął tydzień od ich spotkania za sklepem. Od tamtego czasu rzucali sobie tylko krótkie "cześć" rano ewentualnie "pa"po ostatniej lekcji. Nie powiedzieli o tym nikomu. To była ich cicha, niewypowiedziana przysięga nie mówienia o ostatnim zdarzeniu. Mari siedziała na pustym korytarzu i czekała na przyjaciółkę, która pisała właśnie jakąś poprawę. Miały zrobić razem jakiś tam projekt, wiec była do tego zmuszona. Po chwili dosiadł się do niej dobrze znany jej brunet.
-Cześć. Możemy pogadać?- głos Patricka nie był aż tak niepewny jak ostatnio. "Wracamy do normy"- pomyślała Mari ale pozwoliła mu kontynuować potwierdzając to skinieniem głowy- Pewnie wiesz o chorobie Maddie?- gdy ponownie skinęła kontynuował- Wiesz... Pewnie jesteś jedyną osobą po Emilly i reszcie rodziny, która coś tam wie więc stwierdziłem, że chyba z tobą mogę o tym pogadać. No bo wiesz nie patrzysz na nią jak na kuzynkę czy coś tylko no wiesz... Oh... Sama rozumiesz...- zauważyła, że zaczął się jąkać i nerwowo wykręcać palce więc zaczęła przygotowywać się do ciężkiej rozmowy.- ...Może to zabrzmieć żałośnie, ale sam już nie wiem co mam zrobić... Chodzi o to, że parę dni temu skontaktował się ze mną ojciec i powiedział, że jeśli wyjadę z nim do jego nowej powiedzmy... partnerki to on... on miałby zacząć płacić alimenty i ogólnie dołoży się do leczenie młodej. Nie jestem pewny czy dotrzyma słowa, ale te pieniądze mogą ją uratować i chciałbym jej w końcu jakoś pomóc... Nie kazał mi nikomu o tym mówić bo inaczej nici z pieniędzy, ale już nie mogę wytrzymać... Musze zacząć dla niej robić...-jęknął i ukrył twarz w dłoniach.
-Słuchaj, Patrick, ja...- nie dokończyła bo z klasy jak burza wybiegła Emilly opadając na ławkę obok Mari i zaczęła swój słowotok:
-Wiesz jakie to było trudne!? No ale napisałam co wiedziałam i sądzę, że dostane, tak 5 no może 4 no nie wiem chyba pomyliłam coś w drugim albo nie? Nie wiem sama. Ej a ty mnie w ogóle słuchasz!?- przestała na chwile wyrzucać z siebie słów jednym ciągiem i spojrzała na swoją złą, zażenowaną i smutną jednocześnie przyjaciółkę. W tym momencie zauważyła siedzącego obok chłopaka mającego podobny wyraz twarzy co Mari i momentalnie zmieniła swój wyraz twarzy na zażenowany swoją postawą.- Przeszkodziłam wam w czymś ważnym nie?- zapytała i zagryzła nerwowo wargę.- Wiecie może zaczekam na dworze...- Już miała wstać, ale Patrick ją wyprzedził.
-Tak właściwie to miałem już spadać więc do jutra.- Powiedział z kamienną twarzą i wypranym z emocji głosem po czym odwrócił się i odszedł. Dziewczyny widziały jak zaciska pięści i szczękę, ale tylko Mari znała tego prawdziwy powód, a Emilly mogła się tylko go domyślać. W końcu i one, bez słowa, wyszły z budynku i zaczęły kierować się w stronę domu blondynki. Podczas całej drogi Em przepraszała za swoje zachowanie. Próbowała nawet nawiązać do tematu młodszej siostry bruneta, lecz szybko została zbyta przez Mari, która nagle zaczęła interesować się ich wspólnym projektem. Choć Em wiedziała, że zachowanie drugiej dziewczyny jest sztuczne to postanowiła nie drążyć tematu i przeszłą na tematy szkolne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
493 słowa
Opowieść autorstwa:
MrsAmeliaMalfoy
wariatka0z0sercem
CZYTASZ
W labiryncie problemów
Short StoryCzy jedno wydarzenie z życia jednej osoby może zmienić życie tej dwójki? Czy lata nienawiści mogą w jedną chwilę stracić znaczenie? Czy te dwa różne światy dadzą radę stworzy jeden wspólny? Na te i inne pytania znajdziesz odpowiedź tylko w tej książ...