Szła do domu. Miała jakiś mały sklep gdy jej uwagę przykuła osoba siedząca pod ścianą. Rozpoznał go niemal od razu. Siedział tam i cicho płakał. Nie wytrzymała, coś w niej pękło. Wiedziała, że już nigdy nie spojrzy na niego tak samo. Może i jej cała nienawiść i niechęć do niego nie wyparowały ja za dotknięciem różdżki, no nie przesadzajmy, ale jednak coś w jej uczuciach uległo zmianie. Uświadomiła sobie jak wiele, w ostatnim czasie, przeszedł ten chłopak. Od Emilly, swojej przyjaciółki jego kuzynki, wiedziała, że jego ojciec odszedł od nich bez słowa, najmłodsza siostra poważnie zachorowała, a pieniędzy było coraz mniej. Dlatego jego druga, starsza o 7 lat siostra podejmowała każdą pracę jaką się dało, zresztą jego mama też, jednak to nie wystarczało na leczenie. On też podają pracę, opuścił się w nauce, ledwo wyszedł z zagrożeń na pierwszy semestr... Problemów było coraz więcej, a stan siostry się nie poprawiał. Przed tym jak znalazła go za sklepem dostał telefon. Siostra wpadła w śpiączkę, a szansę na to, że się wybudzi są nikłe. Nie wytrzymał. Pierwszy raz od kilku lat po prostu się rozpłakał. Wtedy przyszła ona. Usiadła obok i jak gdyby nigdy nic opadła głowę o jego ramię i zaczęła gładzi jego rękę. Nie zastanawiał się czemu to robi, ani po co. Nie zwracał uwagi na to, że są dla siebie wrogami. Cieszył się obecności drugiej osoby, której w tamtym momencie tak bardzo potrzebował. Przez chwilę poczuł, że jednak może coś zdziałać i nie zawsze musi być tak bezsilny jak teraz. Ona też się rozkoszowała tą chwilą. Tym, że jej nie odepchnął i pozwolił jej go uspokoić. Zastanawiała się czy mogło stać się coś jeszcze gorszego, ale nie odważyła się zapytać bo wiedziała, że to go nie uspokoi, a wręcz przeciwnie- rozzłości. Wiedziała, że siostra to dla niego drażliwy temat. Mimo iż się nie lubili wiedzieli o sobie dość dużo. W końcu siedzieli w jednej ławce, większość lekcji, przez prawie trzy lata. Tak wylosowali i nie dało się to zmienić, i choć oboje zastrzegali się, że nie lubią swojego towarzystwa to w głębi duszy wiedzieli, że tak jest im dobrze. Oczywiście nie przyznali by tego głośno ale jednak. Siedzieli tak dość długo. Wreszcie Patrick od chrząknął i powiedział niepewnym głosem, który tak bardzo nie pasował do tego Patricka jakim był w szkole i przy znajomych:
-Em... Przepraszam cię za... Za to rozklejenie się... Na serio nie zdąża mi się to naprawdę... Yy... Ja.. -Mari postanowiła mu pomóc widząc jak trudno mu sklecić sensowne zdanie:
- Nie ma sprawy, ja chyba też nie chciałabym zostać sama w takiej sytuacji więc wiesz pomyślałam, że pomogę- uśmiechnęła się i zaczęła wycofywać się zza sklepu, lecz gdy miała już wyjść na ulicę obróciła się i rzuciła przez ramię- Do zobaczenia w szkole- ponownie się uśmiechnęła i zniknęła za rogiem.
-Do zobaczenia- powiedział chłopak mimo iż wiedział, że został sam. O dziwo pierwszy raz od kilku tygodni na jego twarzy wykwitł szczery uśmiech.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dla ciekawych: 490 słów
Z góry sory za błędy których jest tu pewnie trochę
MrsAmeliaMalfoy 😘
wariatka0z0sercem
CZYTASZ
W labiryncie problemów
Krótkie OpowiadaniaCzy jedno wydarzenie z życia jednej osoby może zmienić życie tej dwójki? Czy lata nienawiści mogą w jedną chwilę stracić znaczenie? Czy te dwa różne światy dadzą radę stworzy jeden wspólny? Na te i inne pytania znajdziesz odpowiedź tylko w tej książ...