CzkawkaObudziłem się w swoim łóżku. Zaraz co?! Co ja tutaj robię?! Z tego co pamiętam zostałem wygnany, i co najważniejsze gdzie jest Szczerbatek?!
-Wreszcie się obudziłeś
-Tato? Co ja tu robię
Powinienem go tak nazywać?
-Jak to co, mieszkasz przecież. Za godzinę mamy ucztę w twierdzy. Ciągle nie mogę uwierzyć, że ci się udało!
-Ale ja nic nie zrobiłem.
-Nie bądź już taki skromny. Jesteś wikingiem, synem wodza.
Co tu...?!?!?!?!
No nic trzeba się szykować.
Przyjęcie w twierdzy, o co mu chodzi?Tak jak mówił udałem się do twierdzy. Wszyscy byli bardzo podekscytowany na mój widok...za bardzo...
Szmery przerwał głos Stoicka.
-Wczoraj mój syn udowodnił, że nadaję się na wikinga. Zrobił coś czego nie potrafili najlepsi z nas.
No dalej, powiedz wreszcie o co ci chodzi.
Stoick wyciągnął smocze serce.
Czyli zabiłem jakiegoś smoka? Ale kiedy, i czemu są tacy zafascynowani? Przecież to codzienność.
Dopiero po paru minutach do mnie dotarło, że nie jakiegoś tam smoka, tylko legendarną nocną furie.
Na Thora!!! Zabiłem Szczerbatka!!!
Ale kiedy?! Przecież uciekłem... a może wróciłem, ale tego nie pamiętam? Nie, na pewno bym to zapamiętał.
W między czasie otoczyła mnie banda Smarka. Chyba nie muszę wymieniać kto do niej należy. Ale o dziwo, nie naśmiewali się ze mnie jak to mieli w zwyczaju, tylko gratulowali mi. A ja? Ja stałem w kompletnym szoku, powtarzając sobie jak mantrę,... to tylko sen, zaraz się obudzisz, przecież byś go nie skrzywdził...
A może ja go faktycznie zabiłem, a ta cała przyjaźń była zwykłym albo raczej niezwykłym snem?
Otrząsnołem się, to bzdura. Szczerbatek nie mógł mi się przyśnić.
Kiedy tak rozmyślałem Pyskacz ściągnął prześcieradło, które zasłaniało jakiś kształt. To jest Szczerbatek! Albo raczej to był Szczerbatek...
Na miękkich nogach zacząłem do niego podchodzić. Łzy zasłaniały mi pole widzenia, a kilka skapywało po policzku. Nie obchodziły mnie zdziwione spojrzenia wikingów, teraz liczył się tylko on. Kiedy wreszcie dotarłem na podwyższenie pogłaskałem jego zimny łeb i upadłem na kolana. Zaniosłem się głośnym szlochem, który echem obijał o mury twierdzy.
Poczułem lekkie szturchnięcie, ale nie reagowałem. No bo po co?
Teraz wszystko straciło sens...
Jednak szturchanie nie ustępowało. Podniosłem wzrok ale przed sobą zobaczyłem tylko ciemność.Może jeszcze straciłem wzrok co?!
Po paru minutach leżenia w ciemności i nieustannym szturchaniu wreszcie zaczęło się przejaśniać. Przed sobą zobaczyłem zmartwionego Szczerbatka i tajemniczą postać w masce.
-Kim ty jesteś?! - Odsunąłem się od niej na bezpieczną odległość.
-Powinieneś odpocząć, jesteś jeszcze słaby...
-Możesz mi odpowiedzieć!
-To nie jest dobra pora.
-Niby czemu co! Skąd mam wiedzieć, czy mogę Ci zaufać, i w ogóle to zdejmij tą maskę!
-Czkawka uspokój się.
-Skąd... skąd ty wiesz... jak mam na imię...
Na Thora, kim ona jest!
Tajemnicza postać zdjęła maskę. Była to piękna kobieta o delikatnych rysach twarzy, długich brązowych włosach i dużych zielonych oczach... Tak bardzo podobnych do moich.
-Nie powinnam Ci tego mówić, ale... Ja...ja jestem twoją matką.
-Co?! To jakiś żart prawda? Moja matka nie żyje, została zabita przez smoki.
-Te smoki? - dodała pokazując ręką coś za mną.
Dopiero teraz zorientowałem się, że nie jestem już na wyspie Czerwonej Śmierci, tylko w jakiejś wielkiej, lodowej jaskini. Wszędzie tu było pełno smoków.
-Jak ja mogłem tego nie zauważyć - powiedziałem sarkastycznie, drapiąc przyjaciela za uchem.
-To chyba nie jedyna rzecz, której nie zauważyłeś.
Spojrzałem na nią znacząco.
-Noga... albo raczej... jej brak.
Miała rację, w miejscu gdzie powinna być lewa noga sterczał jakiś drewniany kikut.
Punkt 1: Przerobić protezę, żeby nadwała się do użytku. Mam nadzieję, że ma tu jakieś narzędzia.
-Dlaczego nic nie czuje?
-Poprosiłam szybkiego szpica, żeby sparaliżował ci nogę
Ciekawe rozwiązanie...
-Co robiłaś przez te wszystkiego lata, czemu nie wróciłaś?
-Uznałam, że tu jest moje miejsce. W domu wielkiego oszołomostracha, z gatunku alfa. Jednego z niewielu, które jeszcze żyją. Przez te 20 lat ratowałam i poznawałam smoki... ale nocnej furii nigdy nie spotkałam. Powiedz, jak udało Ci się go oswoić?
-Znalazłem go w lesie ktoś go, ktoś go zestrzelił.
Szczerbatek się na mnie spojrzał. Doskonale wiedział, że tym kimś byłem ja. Ale nie mogę jej tego powiedzieć. Nie teraz. Jeszcze straci do mnie zaufanie i co będzie?
Mam nadzieję, że zmieni zaraz temat.
-A powiedz mi, jak tam na Berk. Co twój ojciec na przyjaźń z nocną furią?
Cofam to, tamten temat jak najbardziej mi odpowiadał.
-No to... może ja zacznę od początku...
__________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale nie miałam pomysłu na akcje. Teraz rozdziały będą krótsze, ale za to częstsze.
<3 rewrisse <3
736 słów
CZYTASZ
Jeźdźcy smoków - wygnany, samotny ale czy na pewno?
FanfictionKiedy Stoick dowiaduje się o przyjaźni syna z nocą furią wpada we wściekłość. Pod wpływem emocji wyrzeka się go i wygania z wyspy. Chłopak dorasta a jego więź ze Szczerbatkiem staje się niezwykle ogromna. Smok jest dla niego wszystkim, przyjacielem...