Rozdział 3

237 25 4
                                    

Zayn przez kilka kolejnych dni wstawał w południe, zjadał coś, wypijał szklankę zimnego mleka z lodówki, a następnie włączał telewizor lub zaszywał się samotnie w swoim pokoju. Kilka razy palce świerzbiły go by zadzwonić do Harry’ego, lub wykonać połączenie z Niallem, ale na nic się nie odważył.

Docierało do niego, że nie ma czego już szukać u Harry’ego, który się od niego oddalił w szybki sposób, a mogłoby się wydawać, że jeszcze tamtej nocy chciał walczyć, walczyć chociaż o ich przyjaźń, jednak nie. Bał się też zadzwonić do Nialla nie powiedział, aż tak strasznych słów, ale wiedział że dzień później jeszcze bardziej go zranił i to bolało mocniej. Chłopak sam chciał sobie ze wszystkim poradzić, marzył by sam się nastroić i wrócić do świata żywych, ale nie do końca mu to wychodziło. Niestety, Zayn był uparty i brnął w to wszystko dalej, nie chciał przyjąć pomocy przyjaciela, który każdego dnia pojawiał się na jego progu. Niall nie rezygnował, zjawiał się bo przynajmniej miał pewność, że jego przyjaciel wciąż żyje. 

Jego telefon zabrzęczał więc wciąż z zamkniętymi oczami wymacał go na półce obok łóżka.

- Zayn! – krzyknęła do słuchawki najmłodsza z jego sióstr Safa, a w tle dało się słyszeć karcący ją głos ojca. – Możemy dziś do Ciebie przyjechać? Proszę, proszę, proooszę! – zawołała wesoło w słuchawkę. Zaynowi przydałaby się dobra porcja wrażeń z siostrami, ale z drugiej strony jeśli miałyby zobaczyć chaos panujący w jego mieszkaniu i to co działo się z nim samym to był to pomysł, który leżał bardzo daleko od realizacji. Westchnął i przetarł skronie otwierając oczy

- Daj mi pomyśleć, marudo – mruknął ospale siadając na łóżku. Nie czuł się ani trochę lepiej, spojrzał po sobie, a w miejscu gdzie normalnie powinno być serce wciąż unosiła się pustka. Opadł na poduszki. – Przepraszam cię kochanie, ale jestem dziś umówiony. Może w przyszłym tygodniu? – Był pewny, że w pięknych oczach siostry pojawiły się łzy. Ona tak strasznie go kochała i uwielbiała spędzać z nim czas, jednak Zayn nie zawsze starał się by go dla nich mieć.

- Jak zawszę Zayn! – warknęła swoim słodkim głosem, który przy końcu prawie się załamał – Nienawidzę cię – pociągnęła nosem i Zayn usłyszał tylko jak odchodzi. Pewnie oddała telefon ojcu – przeszło mu przez myśl. I wcale się nie pomylił.

- Zayn czy ty naprawdę nie możesz zabrać swoich sióstr na parę godzin do siebie?

- Tato, ja naprawdę jestem umówiony.

- Jasne Zayn – warknął i rozłączył się. Brunet przez chwilę wpatrywał się w ekran i zrobiło mu się głupio. Tak dawno nie widział swoich sióstr i kiedy miał ku temu wspaniałą okazję tak po prostu je spławił. Uderzył się ręką w czoło, biorąc głęboki oddech, następnie przewrócił się tylko na drugi bok i zasnął.

Młody Irlandczyk stojąc pod ciemnymi drzwiami dzwonił i uderzał pięściami na przemian. Wykonał już też parę telefonów do Zayna, ale żaden z nich nie został odebrany. Niall martwił się, że stało się najgorsze, że to co przeczuwał i to czego najbardziej się obawiał właśnie miało miejsce. Nikt wiec nie wie jak ogromną ulgę poczuł, kiedy drzwi w końcu ustąpiły i swoimi niebieskimi oczami mógł spojrzeć na przyjaciela. Najpierw się ucieszył, chciał się na niego rzucić i zamknąć w uścisku, ale opanował się, bo widział, że Zayn jest wciąż w niehumorze i zakołysał się tylko na stopach. Musiał opanować wybuch gniewu, który się w nim kotłował.

- Zayn, dlaczego nie otwierasz drzwi?! – zawył wściekle wchodząc do mieszkania. I gdy zobaczył, że Mulat od jego ostatniej wizyty nie zrobił nic, Niall wkurzył się jeszcze bardziej. Zayn powinien chociaż próbować się pozbierać, wyjść do ludzi, uśmiechnąć się, poznać kogoś nowego, a on … On wybrał powolne umieranie w swoich ciemnych czterech ścianach. Idiota – wyzwał go w myślach Horan przechadzając się po mieszkaniu. I tak był wdzięczny, że tym razem został wpuszczony do środka.

- Zjadłeś coś chociaż? – chłopak pokręcił tylko przecząco głową, a Niall natychmiastowo ruszył do kuchni – Musisz jeść, musisz też wyjść do ludzi. Nie pozwolę ci tak tutaj siedzieć – spojrzeli na siebie. Zayn wybrał inną taktykę i naprawdę nie chciał wychodzić. Uważał, że wszystko o czym Niall mu teraz mówił, co swoją droga wpadało jednym uchem wpadało a drugim wypadało, to były błahostki. Nie zwracał większej uwagi na to co jego przyjaciel mówi, ale posłusznie zjadł śniadanioobiad. Denerwowało go to, że Niall bardzo uważnie przyglądał się każdemu fragmentowi jego dłoni.

- Nie ciąłem się Horan – mruknął w końcu z pełną buzią z serowej kanapki i skierował swój wzrok z powrotem za okno. Niall odetchnął cicho, ale wcale nie przestał przyglądać się przyjacielowi.

- A ten nóż w łazience? – zapytał cicho, jakby bał się, że Zayn znów na niego naskoczy.

- Chciałem to zrobić, ale nie jestem na tyle odważny – odrzekł patrząc na Horana, było mu ciężko, ale z Niallem nie myślał o tym co się wydarzyło.

Harry pojawił się półtorej godziny później, kiedy Zayn był już sam w domu i znów dopadał go smutek. Zayn na jego widok zastygł i czuł jak jego serce zaczyna mocniej bić, jakby dzięki Harry’emu w jego mieszkaniu wszystko wróciło do normy.

- Cześć – powiedział niepewnie, poprawiając swoje loki i uśmiechając się delikatnie, gdy chłopak wpuścił go do mieszkania. Zayn zaszedł mu drogę kiedy Hazz chciał iść do pokoju i zaprowadził go do kuchni.

Uśmiechnął się szeroko, pierwszy raz od kilku dni tak prosto z serca, usiedli naprzeciwko siebie. Zayn mimo bólu który istniał gdzieś w środku, czuł podekscytowanie. Tak ogromnie chciał by Harry powiedział, że do niego wraca, że jest jego już na zawsze.

- Przyszedłem po swoje rzeczy – rzekł spokojnie unikając spojrzenia Zayna. Bał się, że jeśli spojrzy prosto w jego oczy to zobaczy jak wielką dziurę wypaliło te kilka słów. Czarny przygryzł wargę by nie pokazać jak bardzo się zawiódł. Spuścił wzrok jak może być tak głupi by mieć złudne nadzieję? Harry już go nie kocha, znalazł sobie kogoś lepszego, a on głupio żyje marzeniami. Powstrzymał łzy, które napłynęły do jego oczu i energicznie wstał od stołu.

- Zayn… - zaczął Harry, ale ten obrzucił go tylko nieprzyjemnym spojrzeniem. Styles’owi zrobiło się głupio, kiedy zobaczył tyle bólu w niegdyś tak bardzo ukochanych oczach. Jak to się stało, że wymienił Zayna na Liama. Jak? Nie zastanawiając się więcej podąży ślad w ślad za chłopakiem, a Zayn próbował utrzymać się na nogach.

Mulat zabrał jakąś torbę leżącą gdzieś niedaleko i zaczął pakować jego rzeczy. Harry natomiast rozejrzał się po pokoju zauważając ich wszystkie wspólne zdjęcia na ziemi. Ukłucie dotknęło również jego, wciąż zależało mu na Zaynie i miał nadzieję, że gdy przeżyje on rozstanie będą mogli zostać chociażby znajomymi.

Brunet odwrócił się i beznamiętnie oddał Harry’emu jego rzeczy.

- Zayn, przepraszam, ale może … Posprzątaj tutaj –  westchnął Curly, a Zayne obrzucił go tylko bezuczuciowym spojrzeniem.

Telefon znów wyrwał go ze snu, odebrał mimo iż najchętniej wyrzuciłby sprzęt przez okno.

- Dzień dobry, panie Malik. Chciałbym zaznaczyć, że nie zapłacił pan za wynajem mieszkania przez ostatnie dwa miesiące, i niestety muszę pana usunąć.

- Słucham? – obudził się Zayn i próbował zrozumieć co właśnie usłyszał. Chcą go wyrzucić z mieszkania?  - Mam pieniądze, gdyby pan mógł przyjść jutro zapłacę dodatkowo za dwa miesiące z góry – odrzekł. Nie chciał wracać z podkulony ogonem do ojca, tym bardziej, że musiałby wtedy wyznać mu, że Harry Styles zostawił go na lodzie po trzech latach bycia razem.

- Niestety panie Malik, nie jest to możliwe, gdyż nie ma mnie na miejscu. Byłem ostatnio wczoraj u pana nikogo nie było. Na wyprowadzenie się ma pan czas do końca miesiąca. Chyba, że wykombinuje pan coś innego. Dowidzenia  – Zayn poczuł jak wszystko na niego spada. Rozstanie, brak czasu dla własnej rodziny, odtrącanie przyjaciela, który jest mimo wszystko i teraz jeszcze to. Strata mieszkania. Tego było za wiele. Wszystko się waliło, ludzie czepiali się o bałagan w jego domu, a on nie miał na to siły. Nie miał siły żyć. Chciał tylko cofnąć czas by spotykać się z Harry’m i tylko o tym potrafił myśleć. Jutro miał wrócić do pracy i jak niby miał to zrobić, skoro czuje się jak wrak? Skoro wszystko co go uszczęśliwia jest przez niego zranione, to jak ma żyć? 

Six Degrees of Separation ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz