3. Gdzie ja jestem?

265 20 40
                                    

Zemdlałam, tego byłam pewna. Otworzyłam oczy i czekałam aż wzrok mi się wyostrzy. Jednak nic się nie zmieniło, ciągle było ciemno. W czasie kiedy moje oczy zaczęły się przystosowywać do nowego otoczenia, ja usilnie próbowałam sobie przypomnieć co się ostatnio wydarzyło. Byłam na spacerze i napotkałam dwa duże roboty walczące ze sobą. Potem jeden z nich walną mocno drugiego i mnie złapał, a następnie byłam w aucie i przejechałam przez taki jakby portal. Właśnie! Byłam w aucie a teraz nie jestem! Co prawda wnętrze nadal ma jakieś samochodowe części typu fotel czy kierownica, jednak otoczenie nie przypominało samochodu. Było ciasno a jedynym światłem, które i tak słabo świeciło było niewielkie, niebiesko-neonowe coś. Chciałam podejść bliżej by się temu lepiej przyjrzeć. Jednak nie mogłam tego zrobić bo okazało się że jestem związana... pasami? Dopiero teraz zauważyłam że siedzę na fotelu do auta. Ale... jak? Nie, lepsze pytanie: gdzie ja jestem? I czemu wszystko się kiwa do przodu i do tyłu?

***Breakdown***

Złapanie tego węglowca nawet nie było trudne. Jednak od kiedy się przetransformowałem dziewczyna zaczęła strasznie głośno krzyczeć. Na moje szczęście uciszyła się kiedy jej powiedziałem by się zamknęła. Potem poprosiłem o most ziemny. Gdy tylko przez niego przejechałem dziewczyna zaczęła się zsuwać więc obwiązałem ją całą pasami. Już chciałem iść do Megatrona kiedy nagle sobie o czymś przypomniałem. Skoro człowiek się zsuwał to musiał być nieprzytomny. Dobrze wiedziałem że jeśli człowiek jest nieprzytomny to znaczy że albo zemdlał albo nie żyje. Kurcze, co robić, co robić? Pupilek autobotów na nic nie będzie potrzebny jak będzie martwy! Myśl Breakdown, myśl! Kto mógłby wiedzieć czy ona będzie martwa czy nie? Nagle mnie olśniło. Knockout! Przecież jest medykiem, powinien się na tym znać! Z tego co wiem miał sprzątać teraz w zabiegówce.

Ruszyłem w tą stronę. Gdy tylko wszedłem do pokoju Knockout właśnie skończył i najwyraźniej znowu miał zamiar wybrać się na wyścigi bo jego lakier lśnił tak jakby dopiero skończył się polerować.

-Naprawdę? Nie mogłeś przyjść trochę wcześniej?- przywitał mnie doktorek nie za bardzo zadowolony z faktu że sam musiał to robić. No ale co ja poradzę? Nie moja wina że Megatron dał mi zadanie do wykonania.

-Heh, wybacz Knockout. Musiałem sprawdzić te nowe złoże energonu. Przy okazji natknąłem się na Bulkheada, był razem z tą swoją Miko.

-I co?

-Jednym, silnym ciosem go uderzyłem a ten runą na ziemię! Dziewczynę porwałem. Na początku uciekała, ale dość szybko złapałem tego węglowca. Potem straciła przytomność więc ją związałem. No i o to chodzi! Wiesz, pupilek autobotów nie będzie Megatronowi potrzebny kiedy będzie martwy. A ty jesteś medykiem, więc możesz coś z tym zrobić!

-Nie wiem czy wiesz, ale ja jestem cybertrońskim medykiem a nie ludzkim.- to mówiąc wyraźnie zaakcentował słowa ,,cybertrońskim'' i ,,nie ludzkim''. Kurcze, co teraz?!

-Nie mógłbyś chociaż sprawdzić czy żyje? To nic wielkiego dla ciebie! A jeśli przeżyła będziesz mógł ją trochę potorturować.

-Cuż.. nie znam się na ludzkim organizmie ale spróbować nie zaszkodzi. Gdzie jest człowiek?

Podszedłem do stołu. Odsłoniłem swoją klatkę piersiową i wyciągnąłem zabezpieczonego pasami węglowca. Wziąłem go do ręki i położyłem na stół. Nagle dziewczyna wydała z siebie dziwny, cichy dźwięk. O, czyli żyje.

-No, no, wygląda na to że ktoś tu się obudził.- Knockout uśmiechną się maniakalnie.

***Amelia***

Nagle usłyszałam jakieś głosy. Nie mogłam ich rozróżnić, jednak całość przypominała krótki dialog. Skupiłam się na tym o czym owa rozmowa była. Jednak nic nie mogłam zrozumieć. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk, taki sam dźwięk jaki słyszałam kiedy robot mnie porwał. W tym samym momencie nagle wszystko zrobiło się jasne i przez moment oślepłam. Poczułam jak coś mnie bierze i przesuwa w stronę światła. Na chwilę otworzyłam oczy by zobaczyć co się dzieje. Od razu jednak z powrotem je zamknęłam gdyż światło nagle zrobiło się dwa razy jaśniejsze niż wcześniej. Cichutko syknęłam gdyż światło wpadające do oka nie jest najmilszą rzeczą zaraz po porwaniu, zemdleniu i obudzeniu się gdzieś w jakiejś ciemnicy bez świadomości gdzie się jest. Poczułam jak zostaje położona na podłodze przez coś dużego.

Przyjaźń na dziesięć metrów (Porzucone Przepraszam💔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz