- Bokuto-Kun, już mógłbyś przestać płakać. - Mruknęła, głaszcząc chłopaka po przyklapniętych włosach.
- Ja bym bardzo chciał, ale nie potrafię. - Wychlipiał i wtulił twarz w zagłębienie jej szyi.
- Ugh... - Przewróciła oczami - Przecież nie masz o co płakać, tak? - Wzięła jego twarz w dłonie i spojrzała mu w oczy - Już wystarczy.
Z oczu chłopaka dalej płynęły łzy, zaczął mrugać by je jakoś zniwelować, ale na marne. Anzu westchnęła i delikatnie musnęła wargami jego odpowiedniczki, momentalnie siatkarz przestał ryczeć. Przyciągnął ją bliżej siebie, a potem przewrócił się na plecy, ciągnąc dziewczynę za sobą. Odsunęła się od niego i położyła głowę na jego torsie, leżąc pomiędzy jego nogami. Dziewczyna otulona jego ramionami i czując bijące od niego ciepło, dosyć szybko usnęła. Bokuto nie mając nic lepszego do roboty, mocniej ją objął i także poszedł spać.
- Już? Pogodziliście się? - Akaashi wszedł do pokoju, który otworzył i wychylił się zza drzwi - Oh... - Podniósł brwi - No to ładnie... - Spojrzał na szyję Bokuto, gdzie dostrzegł duży, czerwony ślad, warto także dodać, że siatkarz w ciągu dalszym nie miał na sobie koszulki.
Keiji wyszedł z pokoju i udając, że nic, a nic nie widział, poszedł do siebie.
~•••~
Anzu zeszła schodami na dół, przecierając zaspane oczy. Keiji zabrał się za przygotowywanie przekąsek, bo nie zapomniał o tym, że dziewczyna zaprosiła Bokuto na seans.
- Co robisz, Nii-San? - Spytała, patrząc przez ramię bratu.
- Już? Wybawiłaś się? - Spytał kpiąco i spojrzał na siostrę.
- O co ci chodzi? - Zmarszczyła brwi.
- Niby tacy pokłóceni byliście, a dosyć ciekawie się to skończyło, z tego co widziałem. - Skrzywił się nieznacznie.
Zmrużyła powieki, wskazując na niego palcem jakby chciała mu pogrozić. Podeszła do niego, przez co chłopak się cofnął.
- Nie jesteś zbyt pewny siebie? - Spytała i puknęła go palcem w środek klatki piersiowej - Moje sprawy prywatne nie powinny cię obchodzić.
- To czego nie widzę mnie nie obchodzi, gorzej z tym, co jest widoczne. - Spojrzał wymownie na jej szyję, gdzie widniała duża malinka.
Anzu położyła dłoń na swojej szyi i uśmiechnęła się złośliwie.
- A wiesz, że to całkiem przyjemne uczucie? Powinieneś znaleźć sobie dziewczynę, żeby zaspokoiła twoje potrzeby, bo zaczynasz się robić niewyżyty i interesujesz się tym, co interesować cię nie powinno. - Keiji na jej słowa się zarumienił.
- Dobra. Wygrałaś. - Wyrzucił dłonie w górę i westchnął zrezygnowany.
- Tak myślałam. - Odsunęła się i wyszła z kuchni.
Keiji'emu drgnęła powieka, po raz kolejny przegrał słowną wojnę ze swoją siostrą. On już nie wiedział co powiedzieć, żeby ją zatkało. Nie był w stanie niczego tak szybko wymyślić, a Anzu...Ona mówiła co jej ślina na język przyniosła w danym momencie. Można było stwierdzić, że jest bezczelna, ale tylko wobec rówieśników. Do dorosłych miała należyty szacunek, ale do osób ze swojego wieku, już niekoniecznie. No, ale starała się to ograniczać.
- Bokuto-Kun. Pora wstawać. - Szturchnęła jego ramię, ale chłopak się nie obudził - Bokuto-Kun.
Białowłosy jęknął żałośnie i zakrył sobie twarz dłonią. Anzu westchnęła, siadając na łóżku obok niego i przekrzywiła głowę w bok. Kiedy chłopak zdjął dłoń ze swojej twarzy, ona w spokoju mogła się przyglądać siatkarzowi. Z kącika usta spływała mu stróżka śliny, miał rozchylone usta i potargane włosy. Akaashi wsunęła palce w jego włosy i zaczęła się nimi bawić.
- Musisz wstać. - Mówiła, starając się go obudzić - Niedługo będziemy oglądać filmy, a ja nie chce siedzieć sama z Keiji'm, bo odkąd zobaczył malinke na mojej szyi, zaczyna mu odwalać.
Ni z tego ni z owego, atakujący otworzył swoje oczy, a złote tęczówki zaczęły wpatrywać się w czarnowłosą z błyskiem.
- Naprawdę? Musiałam wspomnieć o tym, żebyś się obudził? - Prychnęła pod nosem - Jesteś niemożliwy.
- I vice versa. - Podniósł się na łokciach i w pewnym momencie złapał ją dłonią w pasie i pociągnął w swoją stronę - Nie chce mi się oglądać filmów.
- Nie wymigasz się teraz, wstawaj, ubierz tę koszulkę i idziemy na dół. - Odsunęła się od niego i zeszła z łóżka.
- Zu-Chan... - Wyciągnął w jej stronę dłonie - Nie zostawiaj mnie.
- To przyjdź do mnie. - Stanęła obok drzwi - Nie uciekam przecież.
- Już idę. - Podniósł się i zaczął wzrokiem szukać koszulki - Gdzie ona...
- Na podłodze. - Mruknęła, krzyżując ramiona pod biustem.
- Oh, racja. - Schylił się po ubranie i szybko założył materiał na swoje ciało - Jestem gotowy.
- Chodź. - Wyszła z pokoju i zbiegła po schodach na górę - Uważaj na Keiji'ego, będzie się czepiał.
- Postaram się.
Anzu poszła na chwilę do toalety, a Bokuto usiadł na kanapie obok Keiji'ego. Akaashi patrzył tępo w telewizor, nie obdarzając swojego Senpai'a nawet jednym, krótkim spojrzeniem. Między nimi była napięta atmosfera, żaden nie chciał się odezwać pierwszy...A przynajmniej do momentu.
- Więc... - Zaczął Keiji, wzdychając - Ty i moja siostra... - Skrzywił się lekko - Jesteście razem?
Bokuto zerknął kątem oka na młodszego kolegę i odchrząknął.
- Um...Tak.
- Okej. - Keiji pokiwał głową, jego ton głosu był spokojny.
- Okej... - Powtórzył za nim.
Siatkarze w tym samym momencie spojrzeli na siebie wrogo.
Anzu weszła do salonu i zatrzymała się gwałtownie, patrząc jak Keiji potrząsa Bokuto. Czarnowłosy dobył poduszki i zaczął nią okładać swojego Senpai'a, który bronił się dłońmi. Siostra Keiji'ego westchnęła i podeszła do nich, kładąc dłoń na ramieniu brata. Czarnooki zesztywniał, gdy dziewczyna pochyliła się nad jego ramieniem.
- Jak zamierzasz to wytłumaczyć Nii-San? - Spytała, cedząc przez zęby.
- O-Onee-San...My tylko rozmawiamy o...O nadchodzącym meczu. - Próbował się wytłumaczyć.
- Tak...? To śmiało, porozmawiaj w ten sposób ze mną. - Ścisnęła jego ramię.
- Nieee...Wiesz, ty nie lubisz przecież siatkówki.
- Oh, czyżby? Z tego stresu chyba zapomniałeś niektórych informacji na mój temat. - Prychnęła - Nie zapominaj, że kiedyś trenowałam siatkówkę.
- Cholera. - Burknął pod nosem i puścił Bokuto, wstając i wzdychając głęboko - Już się nie odzywam. - Podniósł dłonie w geście obronnym i usiadł na kanapie.
- A ty, Bokuto-Kun, mógłbyś jednak nie być taka ciapą i nie dawałbyś się bić młodszemu. - Spojrzała na swojego ukochanego.
- Przepraszam, Zu-Chan.
******************************************