Rozdział nie jest sprawdzony, mogą pojawić się błędy.
*****************************************
Wszystkie dziewczyny z klubu piłki nożnej, niczym jeden mąż, rzuciły się na uśmiechniętą Anzu. W zdziwieniu pozostały jedynie drugoklasistki i pierwszoklasistki, które nie miały pojęcia, kim owa czarnowłosa jest.
- Tak bardzo za wami tęskniłam! - Krzyknęła szczęśliwa, mocniej je ściskając.
- My za tobą też! Te dwa lata to była katorga! - Powiedziała Yuri ze łzami w oczach - Nie wyjeżdżaj już! - Przytuliła ją z całej siły, zaczynając płakać.
Anzu uśmiechnęła się i odwzajemniła przytulasa, wiedząc, że dziewczyna tak szybko się nie uspokoi. Zaczęły żywo rozmawiać, jednak Akaashi po pewnym czasie zauważyła stojące trochę dalej z tyłu, młodsze dziewczyny.
- Cześć! - Pomachała im radośnie - Wy też należycie do drużyny, prawda?
- H-Hai! - Odpowiedziały niepewnie.
- Dziewczyny, przedstawiam wam Akaashi Anzu, byłą przewodniczącą szkoły i Kapitanke naszej drużyny, oraz starszą siostrę Keiji'ego z drużyny siatkarskiej. - Powiedziała z lekkim uśmiechem, Miku.
- Miło mi was poznać. - Rzekła radośnie czarnooka.
Biła od niej miła aura, która sprawiła, że dziewczyny nie czuły się już tak bardzo nieswojo. Była Kapitanka porozmawiała jeszcze z młodszymi od siebie zawodniczkami, po czym ruszyła odwiedzić trenera. Kiedy staruszek ją spostrzegł, na jego twarzy zagościł szok. Przez pierwszą chwilę nie wierzył, że dziewczyna przed nim stoi i myślał, że to tylko sen. Jednak gdy piłkarka go przytuliła, również prawie że się popłakał.
Anzu była naprawdę świetną Kapitanką i dawała na meczach czy treningach z siebie wszystko, jej chwilami dziecinny charakter, wpływał pozytywnie na resztę drużyny. Jednak jej urocza twarzyczka często myliła, stała murem za swoją drużyną, i gdy którakolwiek osoba próbowała w jakiś sposób zastraszyć jedną z nich, Anzu włączała się czerwona lampka.
Jej największą zaletą była niezwykła szybkość i potężne strzały, które posiadła poprzez częste ćwiczenia i pracę nad sobą. Kochała ten sport, jednak w podstawówce spotkała się z wieloma obraźliwymi komentarzami, a wtedy na pomoc przychodził jej brat, a w późniejszym czasie, również Bokuto. Teraz była w czołowej dziesiątce "Królowych" z Japonii, które miały największą szansę na dołączenie do reprezentacji.
- Tak się cieszę, że wróciłaś! Drużyna usychała bez ciebie!
- Niech trener nie żartuje. - Odparła rozbawiona - Dziewczyny same w sobie są niesamowite. - Powiedziała, patrząc na nie, a te zawstydziły się - Ja jestem tylko... - Zastanowiła się, patrząc w sufit - Hmm...Pseudo mamą drużyny. - Zachichotała.
- Wiesz, Anzu...Sądzę, że jeśli wróciłaś już na stałe, to powinnaś wrócić do pełnienia wcześniejszej funkcji Kapitanki.
- Oi, oi, trenerze. - Wystawiła przed siebie dłonie - To zbyt wcześnie, najpierw musiałabym lepiej poznać dziewczyny i zaprzyjaźnić się z nimi. Nie zostanę Kapitanką, póki nie będę mieć dobrych relacji z resztą drużyny. - Brunetka ostudziła jego zapał.
- No dobrze... - Powiedział nieco zawiedziony - Ale mam nadzieję, że jesteś w formie?
- I to w lepszej, niż w dzień wyjazdu! - Odrzekła entuzjastycznie.
- Powiadasz? - Staruszek podrapał się po podbródku - Może zaprezentujesz nam, jak bardzo się poprawiałaś?
- Z miłą chęcią. Chciałbym na początku zagrać na mniejszym boisku, trzy na trzy plus bramkarki. - Podniosła wskazujący palec ku górze.