- Bokuto-San, przestań się wygłupiać i zejdź. - Akaashi patrzył znudzonym wzrokiem na swojego przyjaciela, który siedział na wysokim drzewie - Jak ty tam w ogóle wlazłeś?
- Sowi instynkt! - Odkrzyknął mu, a gdy wiatr mocniej zawiał, zaczął kurczowo trzymać się gałęzi.
- To włącz swój sowi instynkt i zejdź na ziemię.
- Mój sowi instynkt mówi, żebym nie schodził! To niebezpieczne!
Akaashi westchnął i przetarł twarz dłońmi. Wyjął telefon z kieszeni i zadzwonił po swoją siostrę. Przyłożył telefon do ucha i czekał, aż odbierze.
- Hal...
- Przyjdź do parku. Tak teraz. - Nie dał jej dojść do słowa - Bokuto nie chce zejść z drzewa.
- Jak to nie chce zejść z drzewa?
- Tak to. Wlazł na drzewo i teraz boi się zejść. Przyjdź jak najszybciej.
- Hai, zaraz będę. - Rozłączyła się i od razu zerwała z kanapy.
Zarzuciła na siebie cienką kurtkę i zakładając buty, zeszła na dół.
- Wychodzę! - Krzyknęła na cały dom, by rodzicielka wiedziała, że jej córka gdzieś idzie.
Szybkim krokiem skierowała się do parku, a przed samym wejściem na jego teren, już słyszała głośne krzyki Bokuto. Schowała telefon do kieszeni i podbiegła do nich truchtem.
- Zu-Chan! Jak dobrze! - Krzyknął szczęśliwy trzecioklasistka.
- Bokuto-Kun... - Zadarła głowę do góry - Co ty robisz na drzewie?
- Sowi instynkt. - Wytłumaczył Keiji, patrząc wymownie na swoją siostrę.
- Bokuto-Kun. Zejdź. - Rozkazała, mierząc go poważnym spojrzeniem.
- Nie ma mowy! Nie zejdę!
- Powiedziałam : Zejdź! W tej chwili! - Krzyknęła na niego, aż się wzdrygnął.
- Już dobrze! Już schodzę! - Chciał zejść, ale noga osunęła mu się z gałęzi - A jednak nie!
Dziewczyna potarła skronie dłońmi i westchnęła.
- To po cholerę tam wlazłeś?! - Rozłożyła ręce na boki w pytającym geście - Powaliło cię już do reszty?!
Do głowy przyszedł jej pewien pomysł.
- Żadna z ciebie sowa, jeśli nie potrafisz zejść z drzewa. - Prychnęła rozbawiona, krzyżując ramiona pod biustem.
- He?! Nie znasz się! Jestem najlepszą sową! - Upierał się.
- Nie jesteś, skoro nie potrafisz zejść z drzewa. - Wzruszyła ramionami - Chodź, Nii-san. Jak nie chce zejść to nie będziemy marnować niepotrzebnie czasu. - Złapała brata za rękaw bluzy i pociągnęła za sobą.
- Anzu, to nie jest dobry sposób. On się zaraz rozpłacze. - Zaczął niepewnie.
- Trzy... - Odliczała, idąc coraz dalej - Dwa... - Uśmiechnęła się pod nosem - Jeden...
- ZU-CHAN! AKAASHI! - Krzyknął na cały głos, biegnąc za nimi.
- Mówiłam. - Zaśmiała się cicho, odwracając w stronę chłopaka - Następnym razem nie wchodź na drzewo, okej?
- Nie obiecuję! - Uśmiechnął się szeroko, na co dziewczyna westchnęła.
- Idziemy do kawiarni? - Spytała, chowając dłonie do kieszeni kurtki.