Chłopcy wyszli z hotelu i szybkim krokiem poszli w stronę kawiarni. Po krótkim spacerze, byli już na miejscu. Mélovin był pełen energii i zadowolenia jednak nie można było powiedzieć tego samego o Alekseev'ie. Chłopak czuwał przez prawie całą noc przy Mélovinie i prawie nie zmrużył oka, przez co naprawdę potrzebował kawy. Weszli do środka budynku i zajęli dla siebie cały sześcioosobowy stolik.
- Nie za duży trochę? - zapytał Alekseev.
- Jesteśmy celebrytami, kto nam zabroni? - powiedział pewnym siebie tonem Mel - A poza tym, to najbardziej kameralny stolik w tym lokalu.
Po krótkim gapieniu się w tablicę z menu, dwójka „celebrytów" była gotowa złożyć zamówienie.
„Co dla panów?" - zapytała ze znudzeniem baristka. Chyba nie zdawała sobie sprawy, że rozmawia z uczestnikami eurowizji.
-Ja poproszę Iced latte - powiedział Kostya.
-A ja bym prosił espresso. Podwójne!- odrzekł Alekseev resztkami sił, nieomal zasypiając na stojąco.- To będzie razem 12 euro. Kartą czy gotówką?
- Karta! - nieomal krzyknął Mel i zanim Aleks zdążył coś powiedzieć, tamten przyłożył kartę do terminalu i zapłacił za napoje.
- Co to miało znaczyć? - spytał lekko zdziwiony chłopak.
- Och, po prostu chciałem być miły - odpowiedział Kostya i uśmiechnął się do niego. Alekseev tylko wzruszył ramionami, po czym podreptał z Melem do stolika.
Kiedy już usiedli, Kostya nagle przypomniał o planie Aleksa.
- Opowiesz mi o tym twoim planie? - poprosił Mel- Jakim planie? - spytał nieprzytomnie - Ach, TYM planie.
- Boże, w co ja się wpakowałem. Co ja mam mu teraz powiedzieć? Przecież nie napadniemy na Nettę! Dobra, jest wkurzająca, ale to nie jest powód żeby kogoś zabijać! - te myśli kłębiły się głowie Alekseeva.
- Halko? Żyjesz? - głos Mela przerwał jego rozmyślania
- Sorry, po prostu się zamyśliłem. Będę szczery, nie jestem żadnym geniuszem od napadów ale myślałem żeby „dojechać" Nettę w jej domu. Raczej nie będzie tam nikogo oprócz niej. Bądźmy szczerzy, to nie jest jakaś Angelina Jolie, więc nie będzie miała żadnej obstawy, ewentualnie jednego ochroniarza, z którym i tak raczej nie będzie większego problemu. Założymy jakieś kominiarki, postraszymy ją nożem i spadówa. - powiedział szybko Aleks i miał nadzieję, że odwiedzie Mela od wizji zabijania piosenkarki.
- Ummm, mam parę zastrzeżeń. - powiedział znudzonym Mel - Po pierwsze, mamy ją zabić, a nie straszyć. Po drugie kominiarki są takie passé. Myślałem żebyśmy przebrali się w coś bardziej charakterystycznego, na przykład maski koni albo jakieś lateksowe...
- Łoł, starczy już. Nie powinniśmy się wyróżniać bo to może ułatwić policji znalezienie nas, a poza tym ja nie chcę nosić nic lateksowego - stwierdził chłodno Nikita, na co Mel odpłacił mu wkurzonym spojrzeniem.
- Wiesz co, myślałem że chcesz mi pomóc, ale jak widać okazałeś się nie wiele lepszy od tej gdaczącej Żydówki - powiedział zdenerwowany chłopak - Wiesz co? Chyba nie potrzebuję twojej pomocy, żeby zabić Nettę.
- Słucham? Zabić Nettę? - Usłyszeli głos kelnerki która właśnie przyniosła ich napoje.
- Eeeeee, to jakieś nieporozumienie - próbował ratować sytuację Aleks, lecz kobieta, nie zważając na chłopaka, wyciągnęła telefon i zaczęła wykręcać numer na policję. Mel w przypływie emocji podbiegł do niej po czym uderzył ją wazonem, który przyozdabiał kawiarniany stolik. Kelnerka zatoczyła się po czym upadła na drewnianą podłogę kawiarnii.
- DO K***Y NĘDZY! CO TY ZROBIŁEŚ?! - Wydarł się Aleks na równie zszokowanego Melovina. - Przecież nikt by jej nie uwierzył, ale oczywiście, musiałeś skomplikować sprawę!
- Przepraszam! Przestraszyłem się i zrobiłem to w przypływie emocji. - próbował się tłumaczyć Kostya. - Przynajmniej nie ma tu kamer...
- Dobra nasza. Powiemy, że laska straciła przytomność czy coś, a później wybiegniemy stąd jak gdyby nigdy nic, ok? - spytał już odrobinę spokojniejszy Nikita.
CZYTASZ
Lovely revenge | Eurovision | Melovin x Alekseev
FanficUdział w Eurowizji był spełnieniem marzeń młodego piosenkarza - Mélovina. Jednak po niesprawiedliwym wyniku (ekhm ustawionym politycznie ekhm ze strony jury) chłopak załamuje się i niemalże dochodzi do tragedii. Z opresji jednak ratuje go niespodzie...