Rozdział 3

30 1 2
                                    

Lucyfer

-To człowiek Panie-dwa dni temu wysłałem na ziemię,jednego z moich ludzi.

Mój syn zainteresował się jakąś kobietą,chciałem wiedzieć czy to człowiek,czy anioł.

-Jaka przeszłość?-usiadłem na tronie.

-Rodzice zmarli,gdy miała 5 lat.Wypadek samochodowy.Pijany kierowca w nich wjechał.

Brat nieznany.Była bita i krzywdzona psychicznie i fizycznie,przez rodzinę zastępczą.Blizny na ciele,okaleczała się,ponad to 6 miesięcy temu,prawie została zgwałcona-zamknąłem oczy.

-Mój syn wiedział o tym?-pokręcił przecząco głową.

-Nie Panie,ale próbował ją gnębić.Tyle,że po tym wszystkim trudno jest ją złamać-kazałem mu odejść.

Mam nadzieję,że jej nie skrzywdzi.

Jego matka też była człowiekiem,ale odeszła pod czas porodu.

Jestem Panem śmierci i piekieł.Jednakże nawet ja czasem potrzebuje odrobiny miłości i współczucia.

Ta wielki Lucyfer ma uczucia.No bez uczuć raczej nie miałbym,tego barana.

James

Mój pieprzony budzik,jak zwykle zadzwonił o 08:00.

I nie ja go nie ustawiałem.Zwlekłem się z łóżka i wchodząc do kuchni oniemiałem.

-Hillary?!-moja durna siostra siedziała przy blacie kuchennym i pisała coś na telefonie.

-Cześć-podeszła i przywaliła mi z otwartej dłoni,w głowę.

-Ałaa.Za co to?-zacząłem masować bolące miejsce.

-Jesteś debilem.A teraz do szkoły-zabrała kluczyki i szarpiąc mnie za kaptur,wepchnęła do auta.

Odjechaliśmy z piskiem opon.Pojebało ją?

-Co ci do cholery?!-zahamowała ostro,przez co uderzyłem nosem w tapicerkę-Hillary!Kurwa mać!-z nosa zaczęła cieknąć krew.

-A TY NIBY NIE!?KRETYNIE MASZ SZANSE WRÓCIĆ DO DOMU,ALE JESTEŚ TAK ŚLEPY,ŻE NIE WIDZISZ TEJ OSOBY-była wściekła,wręcz wkurwiona.Jej niebieskie oczy,zastąpiła teraz krwista czerwień.

-Co ty pierdolisz?!-serio nie wiem o co jej chodzi.

-Zapomniałeś-powiedziała już spokojniej.

Oparłem głowę o zagłówek i wziąłem głęboki oddech.

-Hillary...Ja przepraszam-spuściłem głowę.

Zamknąłem oczy i na spokojnie przemyślałem jej słowa.

No tak,teraz pamiętam.By wrócić do domu,muszę znaleźć miłość.

-Wiesz kim ona jest?-spytałem.

-Wiem,ale sam musisz ją znaleźć-yghh.

-Dlaczego?-spojrzałem na nią.

-To część kary.Ja mam tylko pilnować,żebyś nie skrzywdził jej-wypuściłem powietrze z płuc.

Podjechaliśmy pod szkołę.Spojrzałem na lewy murek.

Lili stała oparta o niego,z słuchawkami na uszach i wcinała lizaka.

Wysiadłem z auta i chciałem z nią pogadać,ale Kim do niej podbiegła,więc zmieniłem kierunek na szkołę.

-No to zaczynamy-moja siostra weszła do szkoły,a wszystkie oczy skierowały się na nią.

A no tak zapomniałem.Moja siostra jest szczupłą blondynką o zgrabnych,długich nogach i idealnej herbacianej cerze.Jej włosy sięgały do bioder.Wiśniowe usta,które każdy chciałby całować i błękitne oczy.Delikatnie zakrzywiony nos,który tylko dodawał jej uroku.

-Ale dupa-krzyknął jakiś chłopak.

Podszedłem do niego i złapałem za kołnierz.

-Jeszcze raz powiesz tak o mojej siostrze,a oberwiesz-puściłem cwaniaka i złapałem siostrę w talii.

-Robisz furorę-powiedziałem do niej i odprowadziłem do mojej sali.

-Jestem z tobą w klasie-wyjęła z szafki torbę,ok nie wiem skąd ona ją ma i weszła do klasy.

Pokazałem jej na moją ławkę,ale ona mnie wyminęła i usiadła koło...

Lili

Siedziałam w ostatniej ławce i rysowałam coś na kartce.

-Można?-delikatny damski głos,zwrócił moja uwagę.

Blondynka z miłym uśmiechem,pokazywała na wolne miejsce koło mnie.

-Jasne-zdjęłam torbę i wróciłam do wcześniejszej czynności.

-Jestem Hillary.Jestem tu nowa i mam pytanie.Mogłabyś oprowadzić mnie po szkole?-widać,że nowa.Nikt inny do mnie nie podchodzi,no dobra prócz Kim.

-A nie boisz się,że staniesz się pośmiewiskiem?No wiesz tutaj szydzą ze mnie-wolałam ją uprzedzić,choć już ją polubiłam.

-Nie interesuje mnie to.Nie patrzę na ludzi.To co pomożesz nowej koleżance?-uśmiechnęła się.

-Okey Hillary.Tak po za tym jestem Lili-uśmiechnęłam się.

Idealnie z dzwonkiem wszedł nauczyciel i zaczęła się lekcja.

Matematyka lubię ją,ale akurat dziś nie mogłam się skupić.

Cały czas czułam czyjś wzrok na sobie.Spojrzałam w kierunku gapiącej się osoby i kogo widzę?Tego barana James-a

Wróciłam do rysunku.

-Wow-usłyszałam czyjś szept-Śliczne-Hillary patrzyła na mój rysunek z podziwem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Wow-usłyszałam czyjś szept-Śliczne-Hillary patrzyła na mój rysunek z podziwem.

-To tylko bazgroł,ale weź go.Jeśli ci się podoba-uśmiechnęłam się delikatnie.

Dziewczyna wzięła rysunek i schowała do książki.

-Dziękuję Lili-szepnęła.

Rozbrzmiał dzwonek i razem z dziewczyną wyszłyśmy z klasy.

-Teraz mamy Historie.Pani Armes jest bardzo miła,ale nie wolno jej podpaść-puściłam jej oczko.

-Zgaduję,że James jej podpadł?-spojrzałam na nią.

-Znasz go?-położyła plecak pod klasą i pociągnęła w stronę tyłów szkoły.

-To mój brat Lili,ale nie oceniaj mnie proszę,po tym co ten osioł wyprawia-uśmiechnęłam się delikatnie do niej.

-Nie mam prawa cię oceniać,za jego debilizm-blondynka wybuchła śmiechem i przytuliła mnie.

Miło z jej strony.

-Dziękuję Lili,Dziękuję-złapałam ją za ramiona i uśmiechając się powiedziałam:

-A teraz chodź na Histe,no chyba,że chcesz podpaść jak ten osioł-wybuchłyśmy śmiechem i poszliśmy w stronę szkoły.

Black

Odmieniłeś MnieWhere stories live. Discover now