Rozdział 10

10 0 0
                                    

James

-Brat całą noc ją szukaliśmy.Zapewne jest już gdzieś daleko od miasta-leżałem w jej pokoju od 30 minut.

Hillary pewnie miała rację.

Szukaliśmy jej całą noc,w parku,na klifie nawet przeszukałem obrzydliwe tunele pod miastem.

I dalej nic,przepadła jak kamień w wodę.

-Nie zasnę puki jej nie znajdziemy,rozumiesz?-pokiwała tylko głową,po czym poszła do siebie spać.

Ta dziewczyna jest jak jeden wielki chodzący problem.

,,Ty też taki jesteś"-ciche mruknięcie siostry.

Miałem jej odpowiedzieć,ale dzwonek mojego telefon mi w tym przeszkodził.

-Halo?-cisza

-Zagrajmy w grę,a nagrodą będzie dziewczyna-nie mogłem rozpoznać głosu.

-Kim jesteś? I czego chcesz od Lili!-znów chwila ciszy.

-Znam ją lepiej niż ty,lepiej się spiesz inaczej nie doczeka następnego miesiąca-zacisnąłem palce na urządzeniu.

-Tylko ją tknij a...-cichy śmiech.

-Nic o niej nie wiesz.Ona nie jest taka słaba jak myślisz.Czas start-rozłączył się.

Rzuciłem telefon o ścianę.Roztrzaskał się,a ja opadłem z powrotem na łóżko dziewczyny.

Koleś chcę ze mną zagrać,to zagramy.Muszę ją znaleźć.

Zacząłem grzebać w jej szafkach,biurku i notatkach.

Z jednej z książek wypadło bardzo stare zdjęcie.

Była na nim dwójka dzieci.

Jednym z nich na pewno była Lili.Uśmiechnąłem się na jej widok.

Chłopak obok na pewno był jej bratem.Podobny kolor oczu i rysy twarzy.

Bawili się przed jakiś małym domem.

Z zdjęcia mogłem ocenić,że budynek na pewno znajdował się gdzieś w lesie.

Może to jej dom rodzinny?

Z tyłu na fotografii była data oraz podpis.

,,Nasze kochane maluchy Lili i Klaudiusz" czyli jednak jej brat.

Może właśnie tam wyjechała?

No to zaczynamy...


Lili

Obudziło mnie ciche szczekanie i lizanie po twarzy.

Otworzyłam powoli oczy.

Pomieszczenie było wypełnione słonecznym światłem i ciepłem.

Spojrzałam na telefon.

29 nie odebranych połączeń od Hillary i 78 od Jamsa.

Lekko za kuło mnie serce.

Nie,nie wolno mi o nich myśleć.

Będą bezpieczni z dala ode mnie.

Szczeknięcie pieska wybudziło mnie z myśli.

-Pewnie jesteś głody,co maluchu.-podrapałam go za uchem.

Wypakowałam rzeczy i nałożyłam do miski trochę psiej karmy.

-Smacznego-położyłam naczynie na ziemi i uśmiechnęłam się.

Odmieniłeś MnieWhere stories live. Discover now