DRAMA TIME HUEHUEHUE
– Louis – Harry obszedł biurko i stanął przed nim – James wezwał mnie rano do siebie. Dostałem awans. Masz przed sobą wiceprezesa firmy Lonsdale.
Przez chwilę Louis się nie odzywał. Potem spytał, powoli, z namysłem, jak gdyby nie był pewien, czy słuch go nie myli:
– Dostałeś awans?
– Tak! – potwierdził radośnie brunet – Tak!
Entuzjastycznie pokiwał głową, tak gwałtownie, że omal nie zwichnął sobie szyi.
Tomlinson objął go mocno, podniósł i zaczął z nim wirować, pokrzykując radośnie.
Harry nigdy w życiu nie odczuwał głębszej radości. Awans wydawał mu się nierealny, póki nie podzielił się wiadomością z Louisem. To on był pierwszą osobą, której pragnął o tym powiedzieć. Stał się ośrodkiem jego życia i nadszedł czas, by przyznać, że się w nim zakochał.
Nie posiadając się ze szczęścia, uśmiechnął się do niego i impulsywnie zanurzył palce w jego włosach. Pocałował go drżącymi wargami, a potem spojrzał mu z uśmiechem w oczy.
– Haz – powiedział zdławionym głosem Louis – Co ty ze mną wyrabiasz!
Styles chciał, by Louis całował go tak, jak ostatnio, by zabrakło mu tchu. Był to najszczęśliwszy moment w jego życiu, a poczucie szczęścia tylko częściowo wiązało się z awansem. Najważniejszy okazał się Louis oraz miłość, którą do niego czuł.
Ktoś zakasłał nerwowo za ich plecami. Harry spojrzał ze zniecierpliwieniem w stronę drzwi.
– Panie Styles – uśmiechnęła się szeroko sekretarka.
– Tak? – Harry oderwał się od Louisa i przygładził włosy, usiłując odzyskać swój kierowniczy autorytet.
– Wychodzę. Zastąpi mnie panna Campbell.
– My... ja teraz idę na lunch.
– Powiem pannie Campbell.
– Po południu chciałbym zwołać zebranie pracowników i powiadomić ich o awansie.
Eleanor skinęła głową, ale oczy się jej śmiały, gdy popatrzyła na Louisa.
– Wszyscy chyba już się domyślili po... hałasie, który dobiegał z pana gabinetu kilka minut temu.
Sekretarka zamknęła za sobą drzwi i w tej samej chwili Louis na nowo pochwycił Harry'ego w ramiona.
– W którym miejscu skończyliśmy?
– Wychodziliśmy właśnie na lunch.
– Ja przypominam sobie coś zupełnie innego.
Harry roześmiał się i uścisnął go mocno, przepełniony coraz większą miłością.
– Myślę, że obaj trochę się zapomnieliśmy. Jesteś gotów?
– Dla ciebie zawsze do usług – jego namiętne spojrzenie mówiło, że miał na myśli coś innego, niż lunch.
Styles poczuł, że się czerwieni.
– Lou – szepnął, spuszczając wzrok – Zachowuj się przyzwoicie. Proszę.
– Staram się jak mogę w tych warunkach – odpowiedział mu również szeptem, patrząc na niego figlarnie – Muszę ci uświadomić, gdybyś się jeszcze tego nie domyślił, że szaleję za tobą, kochanie.
CZYTASZ
For I am a rain dog, too [LARRY STYLINSON]
FanfictionHarry Styles piastuje wysokie stanowisko w dużym przedsiębiorstwie. Lubi swoje życie takim, jakie jest, i nie zamierza go zmieniać. Co się stanie, gdy jego tajemniczy sąsiad, niejaki Louis Tomlinson, postanowi przekonać go, że sukcesy zawodowe to ni...