19. ODSIECZ (WIEDEŃSKA)

248 21 22
                                    

W mroku mojego umysłu ogarnął mnie lekki niepokój. Najpierw jakby tylko wychylał się nieśmiało zza rogu, niepewny, czy w ogóle powinien się ujawniać. Po chwili jednak chyba nabrał pewności i ukazał się w całej okazałości. Pozwoliłam mu tak trwać przez moment. Starałam się odnaleźć jego źródło, zidentyfikować je i krótko opisać, tak jak uczyli mnie tego mnisi. Wieloletnie treningi medytacji przyniosły ogromne korzyści, których na początku w ogóle nie zauważałam. Gdy miałam niecałe cztery lata, z wielką niechęcią przystępowałam do sesji z Azar. Po dwóch latach wręcz do niej biegłam, nie mogąc się doczekać zagłębiania w samej sobie.

Odepchnęłam wartki nurt myśli wypływający z jakiejś wyrwy w koncentracji. Ponownie skupiłam się na oddechu. Po kolei zwracałam całą uwagę na pojedyncze partie ciała, niwelując skumulowane w nich napięcie.

Odetchnęłam głęboko, powoli wybudzając się z transu. Zazwyczaj starałam się robić to powoli, tak by uspokojone emocje nie powróciły z zakątków umysłu. W Azarath każdy wiedział, żeby podczas medytacji mi nie przeszkadzać. Najwyraźniej na Ziemi jeszcze tego nie zrozumieli.

Przez grubą kurtynę spokoju i skupienia przebił się dźwięk pukania. Dla pewności nabrałam jeszcze trzy głębokie oddechy. Otwarłam oczy. Przyzwyczajone do mroku trochę zabolały, gdy między ciężkimi zasłonami przebiło się kilka promyczków porannego światła.

Podeszłam do drzwi i rozsunęłam je na kilkanaście centymetrów.

- Bestia zrobił śniadanie i prosił, bym cię przyprowadziła - powiedziała dosyć szybko, jakby bała się, że w połowie zdania zamknę jej drzwi przed nosem.

Kiwnęłam lekko głową i wyszłam z pokoju. Kątem oka dostrzegałam przemykające po jej twarzy zdziwienie, a potem radość.

Nie rozwodząc się nad emocjonalną naturą Gwiazdki, poszłam prosto do salonu. Przyjemny zapach rozchodzący się po wieży tylko spotęgował mój głód. Weszłam do pokoju i pusty żołądek nagle zamilkł. Przed komputerem, w dziwnej zwisającej pozie, siedział Robin. Westchnęłam nad jego nieszczęsnym losem i zapewne bolącym karkiem, i podeszłam do niego. Dotknęłam delikatnie ramienia, nie chcąc przestraszyć chłopaka. Gwałtownie podniósł się i rozejrzał nieprzytomnie.

- Wcale nie śpię - rzekł donośnie i poprawiając pozycję, przysunął się do stanowiska.

- I właśnie w tym problem - odparłam. - Spałeś w ogóle?

- Poprosiłem generała, żeby przysłał mi pozostałe odzyskane nagrania. Wiem co stało się z Cyborgiem. - Robin, mistrz zmiany tematu.

Na jego słowa Bestia pochylający się nad dwoma dużymi garnkami wyprostował się. Chłopak i Gwiazdka szybko dołączyli do nas, zaniepokojeni losem blaszanego przyjaciela.

- Ratownicy nie pomyśleli, by przeczesać niższe kondygnacje, ale i tak mniejsza o to. - Kontynuował z nutą wyrzutów do wojska.

Chłopak nabrał głęboki wdech i ze stoickim spokojem powiedział:

- Cyborg został porwany. - Głośne "och" Gwiazdki i oburzenie Bestii przerwało Robinowi wypowiedź. - Wiem przez kogo - dodał podwyższonym tonem, gdy Bestia zaczął zasypywać go serią chaotycznych pytań o kumpla.

Odwrócił się i jednym przyciskiem wywołał na ekran liczne artykuły i niewyraźnie zdjęcia.

- Nazywają go Deathstroke - mówiąc, otworzył na raz kilka fragmentów notatek o włamaniach, napadach i kradzieżach. Wszystkich nieudaremnionych. - Bardzo upierdliwy gość. Lubi się ulatniać - powiedział, przywołując niegdysiejszą wypowiedź. - Mamy kilka potencjalnych lokalizacji jego kryjówki.

Kruczy Umysł [Młodzi Tytani]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz