Część 5

22 8 0
                                    

Nie wiem jak długo byłem nieprzytomny, ale wydaje się, że nie trwało to długo. Szczerze ocknąłem się w chyba w najgorszym momencie jaki tylko mogłem „wybrać". Właśnie przykuwają mi ręce do słynnego Pręgierza skazańców. Ciekawe czy ktoś był tu tyle razy co ja...rozmyślania przerywa pierwsze smagnięcie batem w plecy. No tak zaczyna się. Będzie jak zwykle, bicie do takiego stanu, że już ledwo się trzymasz (właściwie robisz to tylko dzięki mocowaniom na dłonie). Kolejne uderzenie. Tak, chyba zaraz wejdziemy w głębszy etap. Jednak przecież nie mogę dać za wygraną. Tyle razy już tu klęczałem. Czy nie powinienem przyzwyczaić się do bólu?

Jedynym co mogę teraz zrobić to podnieść głowę na znak, że wciąż się trzymam i nie ulegam swoim oprawcą. Wykonuję ten na pozór łatwy gest, jednak moje ciało przeszywa ogromna fala bólu kumulująca się wzdłuż rdzenia kręgowego. Myślę, żeby już się poddać i nie zgrywać bohatera. Jednak gdy moim ostatnim zamiarem jest spuszczenie głowy, zauważam chłopaka leżącego na ziemi. Jest cały brudny od czerwonego pyłu, który jest dosłownie wszędzie, kolanami próbuje zasłonić (pewnie już i tak bardzo pokiereszowany) brzuch. Nie widzę jego twarzy, ale wygląda jak ktoś kto już nie kontaktuje ze światem i lada chwila straci przytomność...

                                                                                              ᴥ


Nie wierze? Jeszcze jeden debil? Chyba jednak nie jestem jedyny. Och, czuję jakąś minimalną ulgę. Boże co ja opowiadam. Ten  chłopak leży bez ruchu na ziemi a ja czuję ulgę? Chyba jakaś część mózgu wydostała się razem z uderzeniami. Co teraz? Co teraz? 

Przecież nie pomogę mu przykuty do pręgierza. Tym bardziej, że kiedy mnie z niego zdejmą nie będę mógł nawet podnieść tej cholernej głowy.

Co z tym chłopakiem...?

Silny cios pałką w głowę. Znów wraca pierdzielona ciemność...

..................................................................................................................................

Przepraszam, że rozdział taki nijaki, ale ostatnio mam problemy z weną...

Jeśli ktoś ma jakiś pomysł co do zmiany lub wprowadzenia czegoś do opowiadania chętnie przeanalizuję i jeśli mi się spodoba wprowadzę w życie.

Wiem, że to kiepskie miejsce, ale bardzo dziękuję osobą, które poświęcają swój cenny czas na czytanie tego czegoś. Jestem ogromnie wdzięczny każdemu kogo tu przywiało...


Zegarmistrze świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz