Rozdział 8

19 5 0
                                    

Znaleźliśmy sie na pierwszym piętrze najszybciej ze wszystkich. Drzwi do pokoju Semenica i Cene były otwarte, a z nich cofała sie na korytarz zszokowana pokojówka. Wymineliśmy ją i weszliśmy niepewnie. W środku nie było nikogo z lokatorów. Zauważyłem źródło tego zamieszania dopiero gdy Karolina wydała z siebie przeraźliwy krzyk.
Szyba została wybita, odłamki szkła leżały na podłodze, a dalej leżał pies. Nabity na pal.
Kari zakryła usta ręką i łzy spływały jej po policzkach.
Przytuliłem ją i odwróciłem w strone drzwi.

-Nie patrz tam. Nie patrz. Tylko spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Przy mnie nic ci nie grozi. Jesteś bezpieczna. Już spokojnie.
-Ja...- przełnęła śline próbując coś z siebie wykrztusić.- Ja chce do pokoju.
-Ok.
Mijając drzwi natknęliśmy sie na Krzyśka. Chciał coś powiedzieć ale go uprzedziłem.
-Zajme sie nią. Zostane u niej na noc tak na wszelki wypadek.

Pokiwał głową i powoli zmierzaliśmy dalej.

-Andi- odwróciłem sie.- Dzięki. I gdyby coś to od razu mnie wołaj.
-Jasne.

Odwróciłem sie i miałem wrażenie że Kari ledwo trzymała sie na nogach.

-Dasz rade iść sama?
-Tak, tylko troche mi słabo.

Wziąłem ją na ręce i udałem sie do jej pokoju.
Przeprawa przez schody poszła niespodziewanie sprawnie. Drzwi były niedomknięte. Odchyliłem je delikatnie i wniosłem Kari do środka.
Na stoliku leżały konwalie. Położyłem ją na łóżku i przyjżałem bukietowi. Kwiaty były związane rafią, a na górze leżał kremowy bilecik.

"Tęskniłaś księżniczko? Bo ja bardzo. Za niedługo znowu sie zobaczymy".

Wpatrywałem sie w te słowa próbując wyczytać coś między wierszami. To jakiś zakochany w niej facet? Miałaby jakiegoś i kręciła ze mną na boku?
Nie.
W sensie myśle że nie.
Karolina nie byłaby do tego zdolna.

-Karolina- otworzyła oczy i wysłała mi pytający wzrok.- Możesz mi powiedzieć o co z tym chodzi?

Pomachałem karteczką w powietrzu, a potem podałem jej. Przeczytała zawartość. Ręce minimalnie jej sie trzęsły. Zaczęła szybciej oddychać.

-Skąd to masz?
-Najpierw ty mi powiedz o co z tym chodzi.
-Dobrze ok, może być narazie w skrócie?- przytaknąłem.- Spodobałam sie mu ale on nie podobał sie mi, więc próbuje mnie zdobyć za wszelką cene. Dosłownie. Problem w tym że po pierwsze: jest po złej stronie. Po drugie: jest chory psychicznie, bezlitosny i zdolny do wszystkiego.
-Czyli jak rozumiem, ty do niego nic nie masz ale on do ciebie wręcz przeciwnie?
-Dokładnie.
-A teraz on chce cie "zdobyć" czy ci coś robić?
-W sumie to i to- wzruszyła ramionami.

Westchnąłem.

-Leżało to tutaj jak już przyszliśmy-wskazałem bukiet.-Kładź sie już. Musisz odpocząć. Jutro pogadamy o wszystkim.

Posłuchała mnie i położyła sie na boku. Zdjąłem buty i wsunąłem z drugiej strony pod kołdre. Przytuliłem sie do jej pleców, podłożyłem ramie pod jej głowe i pocałowałem w czubek głowy. Wtuliła sie we mnie i tak leżeliśmy. Wydawało mi sie że już po chwili jej oddech wyrównał sie, a mięśnie rozluźniły. Bałem sie że jeśli chociaż odrobine sie porusze to ją obudze, dlatego zamknąłem oczy i postarałem sie zasnąć.

Runaway ~Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz