Callaway stał na środku sali. Egzaminatorów nie było, a skoczkowie siedzieli przy stołach bez jedzenia. Zajeliśmy miejsca przy naszym teamie.
-Czemu nikt nic nie je?- zapytał Stephan kiedy tylko usiedliśmy.- Na co czekamy?
-Zaraz mają przyjść ci ludzie od testów i ogłosić wyniki- Markus rozejrzał sie dookoła.- Nie ma jeszcze Fannemela i Johanssona.
Gdy rozmawialiśmy o następnych zawodach pojawili się dwaj Norwedzy. Zaraz potem przyszli egzaminatorzy.
-Prosze o uwage!- starszy facet zaklaskał dwa razy.- Chciałbym tylko ogłosić że wyniki są na tablicy ogłoszeń przed wejściem. Testy zostaną rozdane do wglądu i omówione na najbliższych zajęciach. Będziemy dalej bacznie śledzić panów postępy w nauce ale teraz musimy już panów zostawić. Także, do rychłego!
Pozostali skinęli nam tylko głowami i wyszli za nim.
-Ej, a gdzie jest Karo? Myślałem że przyjdzie z nimi- Freitag mówiąc to patrzył w moim kierunku, więc uznałem że to pytanie do mnie.
-Nie wiem. Pójde jej poszukać i przy okazji zrobie zdjecie wyników i wam pokaże.
Wyszedłem na środek korytarza zastanawiając sie gdzie iść na początku. Uznałem że na początku sprawdze jej pokój.
Wbiegłem po schodach i zapukałem do drzwi. Cisza. Znowu zastukałem, tym razem głośniej. Dalej cisza. Pociagnąłem za klamke i wszedłem.
Nikogo nie było w środku.
Zamknąłem za sobą drzwi, później poszedłem do salonu w którym obradowała komisja po egzaminie. Ktoś był w środku. Wszedłem powoli przez uchylone drzwi.
Karolina usłyszawszy skrzypnięcie podniosła głowe znad papierów, po czym rzuciła mi sie na szyje.
-Gratulacje! Jestem z ciebie taka dumna!
-Chodzi ci o pisemny czy słowny egzamin?
-No o oba! Nie widziałeś wyników?- zdziwiła sie.
-Jeszcze nie.
-W takim razie informuje pana, panie Wellinger, że otrzymał pan... 95%!
-Ale jak to?- zatkało mnie.
-Normalnie. Miałbyś sto ale nie powiedziałeś jednego z ważniejszych zastosowań Arniki górskiej.
-Fakt, nie powiedziałem tego jednego- chwyciłem sie za głowe.- Jak ja mogłem o tym zapomnieć.
-Tak więc będziesz musiał mieć dodatkowe korepetycje za ten katastrofalny błąd- uśmiechnęła się.
-Jakoś to zniose- cmoknąłem ją szybko w usta i pociągnąłem na korytarz.
-Gdzie mnie ciągniesz?- nie stawiała jednak oporu.
-Znając ciebie nic nie jadłaś dlatego idziemy na obiad.
-Andreas, ale ja nie jestem głodna.
-Jasne, jasne. Kogo chcesz okłamać siebie czy mnie?
Przewróciła oczami i weszliśmy do jadalni.
Nie wiedziałem czemu wszyscy sie na nas patrzyli. Dopiero zrozumiałem gdy Kari mocniej ścisnęła moją dłoń. Przez cały czas byliśmy w głowach innych tylko shippem, a teraz weszliśmy trzymając sie za ręce. Popatrzyłem najpierw na Karo, potem na siedzącego przede mną z wymownym uśmieszkiem Markusa. Nad jego ramieniem zobaczyłem Semenica. Trudno było określić co dokładnie chciał przekazać ale na pewno chciał mnie zabić, jednak poza tym twarz bez wyrazu.
-Spiepszaj- wyszczerzyłem zęby do Markusa. Nie wiem czy w sumie nie chciałem tak naprawde skierować tego do Anze.
-Hm?- Kari nie wiedziała o co mi chodzi. Rzuciłem okiem jeszcze raz na Semenica.
-Nic takiego, skarbie- objąłem ją ramieniem, pocałowałem w skroń i uśmiechnąłem sie.
CZYTASZ
Runaway ~Andreas Wellinger
FanfictionAndreas Wellinger jest niemieckim skoczkiem narciarskim. Pewnego dnia na skoczni pojawia się nowy pracownik. Zaczynają się przyjaźnić z Krzysztofem, który po pewnym czasie wyjawia że jest czarodziejem. Andi i jego niektórzy koledzy (również z innych...