Obudziło nas trzaskanie do drzwi. Wyskoczyłem z łóżka i czym prędzej otworzyłem drzwi.
-O Boże...- Hayböck wyraźne odetchnął- Gdzie wyście byli?! Wszyscy was szukają! Myśleliśmy że coś sie stało.
-Ale czemu?
-Popatrz na zegarek to sie dowiesz czemu- skrzyżował ręce.
Wróciłem do środka. 11.38.
-Znaczy...-podrapałem sie po głowie.- No fakt, troche zaspaliśmy.
-Troche. Dobra, ogarnijcie sie i zejdźcie na jadalnie.
Zamknąłem drzwi i wróciłem do łóżka. Kariś najwyraźniej spała. Połaskotałem ją w bok. Odruchowo zrzuciła moją ręke. Znowu ją połaskotałem i tym razem obudziła sie.
-Dzień dobry skarbie- pocałowałem ją w czoło.
-Dzień dobry- przeciągnęła sie.- Mmm która godzina?
-Dochodzi 12.
-No to troche zaspaliśmy- uśmiechnęła sie.- Dobra, ide do łazienki sie ogarnąć.
Chwile trwało zanim sie zebrała. Wyszliśmy z pokoju 12.17. Drzwi do jadalni były zamknięte. Troche dziwne. Zawsze są otwarte na oścież.
Karolina otworzyła je ostrożnie. W środku była część chłopaków porozsadzanych w pewnych odległościach od siebie i pochylonych nad jakimiś kartkami. Powoli weszliśmy do środka zamykając drzwi.
Przy ścianie po prawej stało 3 facetów obserwujących sale.
-Oh Karolina jak miło cie widzieć- przytulił sie do niej młody blondyn w okularach.
-Ciebie również. Przepraszam za spóźnienie ale wczoraj troche źle sie czułam więc dzisiaj zaspałam.
-Nie tłumacz sie. Nic sie nie stało. Wszystko ogarnęliśmy- skinął głową w kierunku środka sali.- Narazie piszą teoretyczny. Część jest tutaj, a reszta w salonie. A to pewnie jest pan Wellinger.
-Tak, miło poznać- uścisnąłem jego dłoń.
-Callaway Smith, zawsze do usług- odwrócił sie do bruneta.- Jakob daj mu prosze test- rozejrzał sie.- Tam pod ścianą jest jeszcze miejsce.
Skinąłem głową, wziąłem test i udałem sie we wskazane miejsce. Najbliżej siedział Kubacki który podniósł na moment wzrok, uśmiechnął się i wrócił do swojego zajęcia.
Podpisałem sie i zająłem sie pierwszym pytaniem.1. Do jakiego rodzaju ziół należy tavallinen yarrow*?
Uff. Proste.
Ziół przeciwzapalnych, dezynfekujących skóre i błony śluzowe.
Czas mijał. Od momentu, w którym zacząłem pisać, prace oddało 10 osób.
Dyskretnie rzuciłem wzrokiem na sale. Karoliny nie było z nami co było dosyć oczywiste.
Byłem przy 26 pytaniu, gdy kolejna osoba wstała. Semenic oddał test Callawayowi, rzucił na nas wzrokiem i zatrzymał sie przy mnie. Wysłał mi złośliwy uśmieszek i wyszedł. Starałem sie skupić na następnym zadaniu ale zastanawiało mnie co chciał mi przekazać. Uznałem że potem sie zajme moimi rozmyślaniami.
Rozwiązywanie dalszej części szło mi dosyć opornie więc kiedy wreszcie skończyłem, poczułem wyraźną ulge. Poszedłem do Callawaya i oddałem mu kartki.
-Dzięki, poczekaj prosze na korytarzu.
-Ale to będzie jeszcze coś?- zdziwiłem sie.
-Jeszcze egzamin słowny.
Wyszedłem na zewnątrz gdzie wszyscy czekali poza Domenem, Stephanem, Forfangiem i Tollingerem. Markus zaprosił mnie żeby dołączyć do niego gestem ręki. Po drodze poszukałem Karoliny wzrokiem. Nie było jej.
-Hej Markus, jak leci?
-A całkiem, całkiem. Chyba dobrze mi poszło, a Tobie?
-Szczerze mówiąc jestem prawie pewny że dobrze mi poszło jakoś do 25 pytania, potem nie wiem.
W międzyczasie dołączyli do nas Tande, Kot, Hayböck, Kraft i najstarszy z Prevców.
-Na pewno będzie dobrze. W końcu masz własną korepetytorke- mrugnął do mnie.
-Nie tylko ja. Semenic też do niej chodzi.
Wszyscy popatrzyli po sobie z uśmieszkiem.
-Teraz to ona jest chyba tylko twoja...- Peter popatrzył po reszcie.
-Możesz mówić troche jaśniej?
-Andi, przecież wiesz o co chodzi- Kot puścił mi oczko.- Skoro shipowanie was było trafne to teraz już wam nie musimy niczego uświadamiać, możecie sobie hasać po łąkach, lasach czy gdzie tam sobie chcecie.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
-Skąd wiedziecie?- włożyłem ręce do kieszeni.- Wszyscy wiedzą?
-Rozniosło sie więc wygląda na to, że wszyscy- włączył sie Tande.
-Ale...
Nie zdążyłem dokończyć bo drzwi do jadalni otworzyły sie i Callaway wyszedł do nas.
-Panowie! Jako że wszyscy już skończyli część teoretyczną, teraz przyszedł czas na część ustną. Wchodzicie pojedynczo kiedy zostaniecie wywołani. Życze wszystkim powodzenia- spojrzał na liste.- Pierwszy pan Freitag.Siedziałem wpatrując się w ścianę przede mną. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk mojego nazwiska. Podskoczyłem i odwróciłem głowe w strone jego źródła. Callaway stał na zewnątrz i na mnie patrzył. Moja kolej. Szybkim krokiem udałem się do środka. Smith zamknął za mną drzwi i usiadł na najdalej wysuniętym krześle przy stole. Obok niego siedziała Karolina. Uśmiechnąłem się do niej i stanąłem naprzeciwko stołu. Poza nimi było tam jeszcze 5 facetów.
-Dzień dobry, panie Wellinger- przywitał mnie młody brunet, który jak dopiero zauważyłem, był sklejony ramionami z Karoliną. Skinąłem tylko głową.
-Z tego co widze bardzo dobrze szło panu na zajęciach, co ma odzwierciedlenie w pana wyniku z dzisiejszego testu. 87%, gratuluje- oznajmił mężczyzna w podeszłym wieku podnosząc w końcu wzrok znad papierów.- Ta część będzie zdecydowanie krótsza.
-Dziękuje. Jestem mile zaskoczony, nie myślałem że aż tak dobrze mi poszło.
-Ciesze się pańskim szczęściem ale jednak radziłbym się skupić. To że krótsza nie znaczy że łatwiejsza.
Ten, który siedział obok Karoliny objął ją i szepnął coś na co ona zachichotała. Potem spojrzał na mnie a jego rozbawienie znikło. Spiorunowałem go wzrokiem dając do zrozumienia że ma cofnąć ręke. Zrobił to po czym zmierzył mnie od stup do głów wzorkiem mówiącym: "serio ona zadaje się z kimś takim jak ty skoro może mieć kogoś takiego jak ja?".
Jakby brakowało tego że mam na głowie Semenica to następnym moim konkurentem jest koleś u którego mam właśnie zdawać egzamin. Nie będzie łatwo ale teraz już nie mogę się wycofać.
CZYTASZ
Runaway ~Andreas Wellinger
Fiksi PenggemarAndreas Wellinger jest niemieckim skoczkiem narciarskim. Pewnego dnia na skoczni pojawia się nowy pracownik. Zaczynają się przyjaźnić z Krzysztofem, który po pewnym czasie wyjawia że jest czarodziejem. Andi i jego niektórzy koledzy (również z innych...