Rozdział 7 °-°

205 14 2
                                    

Jimin pov.

- yoongi proszę idź sobie- powiedziałem starając się zachować spokój ale jednak mi się to nie udawało.

- proszę cię tylko o rozmowę, dwie minuty proszę - zrobił słodkie oczy przez co mu uległem i wpuściłem go.

Wyszliśmy do środka i poszliśmy do salonu. Usiadłem na kanapie, a Yoongi bliski mnie, trochę za blisko... przez co odsunąłem sie od niego spuszczjąc wzrok na podłogę.

- Jimin ja wiem jak to wygląda, zraniłem cię i za to przepraszam, ten zakład on miał być... ugh on był nie ważny... wiesz dlaczego cię wtedy pocałowałem...

-zaskocz mnie- wrknąłem przygrydzając wargę

- dlatego że też coś do Ciebie poczułem zrozumiesz to?!

-nie, nie rozumiem a teraz wyjdź- jednak ten zignorował moją prośbę

- Jimin ja muszę ci to najpierw wytłumaczyć posłuchaj mnie na chwilę- Przybliżył się do mnie kładąc rękę na moje udo.

-hyung co ty robisz?- spytałem podnosząc wzrok na jego malinowe usta. Starszy w ciągu kilku sekund zmniejszył odległość między nami i wbił się w moje usta. Posłusznie oddałem pocałunek.

Yoongi w pewnym momencie przeniósł rękę na mój nadgarstek, no właśnie ten nadgarstek na którym były głębokie i bolesne rany... przez co stęknąłem z bólu. Starszy oczywiście od razu to zauważył, przez co oderwał się ode mnie i spojrzał na bulzę nasiąkniętą krwią.

- Jimin co się stało?!- podwinął rękaw mojego ubrania -czy ty... To zrobiłeś przeze mnie?

-Aish... Boli, proszę nie dotykaj!
N... Nieważne! - odsunąłem rękę

-Jak to nieważne? Bardzo ważne! Chodź musimy to przemyć! -wziął mnie za rękę i Zaprowadził do łazienki

************

-Szczypie! Już przestań! -wrzeszczalem gdy Yoongi przemywał moje rany

- Już kończę, tylko proszę nie krzycz - powiedział Yoongi spokojnym głosem

Gdy Yoongi skończył przemywac ranę Zaprowadził mnie do salonu gdzie kazał mi usiąść na kanapie.

-jimin ja naprawdę przepraszam... jeszcze teraz mam wyrzuty sumienia że ty to sobie zrobiłeś... ja wiem to moja wina przepraszam- powiedział a po jego bladych policzkach zaczęły płynąć łzy

- Yoongi posłuchaj mnie teraz... ja już dawno ci wybaczyłem- przybliżyłem się do niego tak by nasze kolana delikatnie się stykały i otarłem łzę z jego bladej skóry

- ale jeszcze teraz ja przyszedłem do ciebie i tak po prostu cię pocałowałem przepraszam-

-do kurwy nędzy przestań przepraszać bo to się robi nudne- usiadłem na jego kolanach - kochasz mnie?

-ja... jimin tak - odparł zastanawiając się nad odpowiedzą - tylko na początku był ten zakład ale po tym jak się pocałowaliśmy ja też zacząłem coś czuć- zepchnął mnie z kolan i wybiegł z mojego mieszkania

-ja też cię kocham- powiedziałem gdy starszego już nie było w pokoju.

Długo siedziałem sam w moim mieszkaniu wpatrując się w sufit myśląc o słowach yoongiego. Bardzo chciałem z nim porozmawiać ale nie miałem okazji żeby to zrobić. Dzwoniłem do niego chyba z 10 razy, ale ani razu nie odebrał... Do głowy przychodziły mi różne myśli, nie miałem pojęcia co mam zrobić. Postanowiłem go poszukać. Ubrałem jakieś buty i wyszedłem z domu. Najpierw postanowiłem udać się do jego domu. Gdy byłem już na miejscu zspukałem do dużych białych drzwi z nadzieją że Yoongi jest w domu. Drzwi otworzyła mi jakaś kobieta - zapewne jego mama. Była średniego wzrostu azjatką miała kruczo czarne włosy i szeroki uśmiech.

- Dzie...dzień dobry czy zastałem Yoongiego? - zapytałem posyłając jej delikatny uśmiech.

- nie, nie ma go a coś się stało? -spytała ze zmartwieniem w oczch.

-nie nic się nie stało, tyko chodzi o ważny projekt.. może ja już pójdę... dowodzenia proszę pani-powiedziałem i oddaliłem się od wielkiego budynku w którym mieszkał Yoongi. Do głowy przyszedł mi jeszcze jeden pomysł. Miejsce naszego pierwszego pocałunku...

Przegrany zakład |yoonmin|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz