W szkole, a dokładniej jednym pomieszczeniu, znajduje się grupa, złożona z więcej osób.
Każdy z nich ma ubrany mundurek szkolny, co jest poniekąd dziwne.
Przecież uczniowie, którzy beztrosko przemierzają korytarze, nie noszą ich.
Moja ręka mimowolnie sięga ku klamce.
Gdyby tylko drzwi lekko się uchyliły, byłabym zdolna usłyszeć o czym mówią.
Ale kogo próbuję oszukać.
Nic, co tutaj się dzieje, nie jest powiązane ze mną. Jedyne, co może być, to plotki, mówiące, że niejaka Joanne Butler rozpoczęła naukę w tej szkole o niefortunnym czasie. Ba, nawet kiedy będę się przedstawiała, mogę powiedzieć, że jestem Jane, Joan, Joanna, Jean, byleby to słowo jak najmniej przypominało moje prawdziwe imię.
- Jednak ich nie podsłuchasz? - poczułam na swoim karku ciepły oddech, co jedynie spowodowało, że podskoczyłam w strachu.
- Ja niczego takiego nie miałam zamiar zrobić - powiedziałam na jednym wydechu, by po tym gwałtownie wciągnąć powietrze.
- Dobra, dobra - zachichotał mówca, unosząc w geście obronnym ręce, co było bynajmniej dziwne. - Nie zrobiłaś tego ostatecznie.
- Miałeś nadzieję, że to...
- Kevin Keller jestem - przedstawił się szybko, wyciągając w moją stronę dłoń.
- Jane Butler, miło mi - uścisnęłam jego rękę, odwzajemniając uśmiech.
Tymże wypowiedzianym skrótem od mojego imienia, ustanowiłam, iż to nim będę się posługiwała. Czymś, czego nienawidzę.
- Nie powinien ciebie ktoś oprowadzać? - spytał się podejrzliwie, ale nie mierzył mnie swoim wzrokiem, bowiem nadal patrzył się na okienko w drzwiach, przez które można było widzieć zgromadzenie mundurków.
- Możliwe, że tak, ale ja powiedziałam nie - stwierdziłam, próbując wyczytać cokolwiek z jego mimiki.
Ale on nadal próbował zgadnąć, co może dziać się w sali, obok której stoimy.
Jego oczy zrobiły się nagle jak pięciozłotówki, po czym pociągnął mnie bliżej korytarzowi, aby nie wyglądało to tak, jakbyśmy mieli tam pogawędkę, próbując przejrzeć ich sekretne plany.
Z pomieszczenia, jako pierwszy, wyszedł czarnowłosy chłopak, który na swojej głowie miał słodką czapkę. A przynajmniej dla mnie ta czapka wydaje się być słodka.
- I tutaj jest kolejna sala, jak widzisz - mówi do mnie Kevin, wskazując na drzwi, w którym stoją zdezorientowane osoby. - O, cześć Jug.
Gra aktorska.
Czaję.
Pewnie ma tą ukrytą nazwę "Co powiedzieć, aby kumpel uznał to za zbieg okoliczności", ale właśnie to spowodowało, że sytuacja staje się bynajmniej podejrzana.
- Cześć Kevin - rzekł podejrzliwie czarnowłosy, zapewne nie kupując najlepszej sceny aktora, który właśnie wygrał Oscara. Jego wzrok powędrował na mnie, a usta lekko rozszerzyły się. - Oprowadzasz nową? - upewnił się.
Czemu dopiero teraz, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, zrozumiałam, co Keller powiedział.
Jug.
Juggy.
Jughead Jones.
- Tak, właśnie to robię - odpowiedział mu dumnie mój nowo poznany przybysz.
CZYTASZ
River Runs South || Jughead Jones
FanfictionKażde miasto posiada swoje tajemnice, które nie powinny ujrzeć światło dzienne. Riverdale w niczym się nie różni. Jedyne, co umożliwiałoby wyróżnianie się tego miasteczka pośród innych, byłoby to, że wszyscy ukrywają najróżniejsze etapy swojego życi...